Zawzięci Kaszubi chcą awansu
Radunia Stężyca na półmetku rozgrywek II ligi zajmuje drugie, premiowane awansem miejsce i nie zamierza go oddać do końca sezonu. Sprawdzamy, czy na Kaszubach są przygotowani na taki scenariusz.
Piłka nożna czy sport w ogóle nie kojarzyły się jakoś szczególnie z Kaszubami. Przez lata w tym regionie były dwa solidne pierwszoligowe kluby. Chojniczanka i Bytovia toczyły ze sobą zacięte derby, ale to już historia. Pierwsi balansują w ostatnich latach pomiędzy I a II ligą, a Bytów po wycofaniu się firmy Drutex nie udźwignął piłki na wysokim poziomie i osiadł w IV lidze. Dość niespodziewanie palmę pierwszeństwa w regionie może w najbliższym czasie przejąć Radunia. Przyznać trzeba, że aktualny wicelider II ligi ma ku temu solidne podstawy.
Wieloletni plan
Jeszcze kilka miesięcy temu drużyna ze Stężycy drżała o utrzymanie. Tym większą niespodzianką jest obecna rewelacyjna postawa Raduni. – Nie spodziewaliśmy się aż tak dobrego wyniku. Przed sezonem mówiliśmy, że jak znajdziemy się w pierwszej szóstce, to będziemy bardzo zadowoleni, bo to oznaczałoby powtórzenie bardzo dobrego wyniku sprzed dwóch lat, gdy byliśmy beniaminkiem i doszliśmy do baraży z Ruchem Chorzów – mówi nam wójt Stężycy Tomasz Brzoskowski, który jest wielkim pasjonatem sportu i twórcą sukcesów drużyny. – Od samego początku chcieliśmy po prostu dobrze grać w piłkę, a wyszło tak, że jesteśmy bardzo wysoko. Mamy swój styl oraz koncepcję i – jak widać – przynosi to punkty – dodaje trener Szymon Hartman, który w poprzednim sezonie przejął zespół w trudnym momencie i utrzymał go w II lidze. Prezes Dawid Klawikowski chowa kurtuazję do kieszeni i bez fałszywej skromności mówi, że obecny wynik to efekt właściwie wyciągniętych wniosków z poprzednich sezonów oraz sporych nakładów pracy na wielu płaszczyznach. – Teraz możemy już grać w otwarte karty i nie ukrywamy, że chcemy awansować. Mówimy o tym coraz głośniej, bo za chwilę i tak w ten sposób będziemy postrzegani. Budując ten zespół od klasy okręgowej, przyjęliśmy plan wieloletni, tu nic nie stało się z dnia na dzień – mówi Klawikowski.
Czy Radunia jest gotowa na awans?
Nad odpowiedzią na tak postawione pytanie wójt Brzoskowski nie waha się ani chwili. – Tak, mamy opracowaną pełną strategię rozwoju klubu. Na rozbudowę stadionu pozyskaliśmy 18 mln zł, dostaliśmy dotację z ministerstwa. Mamy zabezpieczone aż 85 procent dotacji na tę inwestycję z trzech różnych źródeł, a dla samorządu to jest bardzo ważne – odpowiada z dumą. Kameralny obiekt ma pomieścić 2300 osób i być w pełni przystosowany do wymogów licencyjnych I ligi. Wszelkie pozwolenia na budowę zostały już uzyskane, a przetarg ma zostać rozstrzygnięty jeszcze w tym roku. Zakres prac obejmie rozbudowę trybun oraz zaplecza szatniowego, instalację podgrzewanej murawy czy powstanie nowoczesnego oświetlenia napędzanego agregatami gazowymi. Projekt stadionu ma być wzorowany na podobnych obiektach w angielskim Bristolu czy niemieckim Schlangen. Infrastruktura to jedno, ale Radunia w razie sportowego sukcesu ma być na niego gotowa oraz zabezpieczona również od strony finansowej. Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że w najbliższym czasie ma dojść do podpisania umowy ze sponsorem strategicznym i to na aż 10 lat. – Nazwy zdradzić nie mogę, ale to firma z branży energetycznej, przy czym nie jest to spółka Skarbu Państwa. To olbrzymia firma związana z wyrobami drzewnymi – uchyla rąbka tajemnicy wójt Stężycy. Za wcześnie, by mówić o konkretnych kwotach, ale dla klubu ma to być gigantyczne wsparcie. Przy dodaniu do tego środków od sponsora ligi czy telewizji Radunia powinna mieć zapewnioną płynność finansową na wiele sezonów. – Widzimy przyszłość w jasnych barwach, ponieważ w polską piłkę inwestuje coraz więcej różnych funduszy, które widzą w tym potencjał. Zapytania wpływają nawet do tak małego klubu jak nasz. Prosperujemy dobrze, ponieważ nie możemy zapominać również o 18 mniejszych sponsorach – dodaje Brzoskowski.
W przeszłości wójtowi Stężycy zarzucano, że zbyt duże środki wkłada w klub piłkarski, a inne inwestycje są w miejscowości zaniedbywane. Nie do końca było to jednak zgodne ze stanem faktycznym. – Kwoty, o których mówiono, nigdy nie mogły być przeznaczone na klub, ponieważ gmina zwyczajnie takich dochodów nie ma. Na Szkołę Mistrzostwa Sportowego pozyskujemy bardzo dużą subwencję. Dzięki temu możemy tak dzielić fundusze, aby utrzymać pierwszy zespół oraz szkolić młodzież. Jesteśmy dość bogatą gminą, ale pieniędzy podatników nie wydajemy bezpośrednio na klub. Dzięki swojej operatywności gramy o I ligę – tłumaczy wójt Brzoskowski.
Na mecz wejdziesz za darmo
Rywalizacja w II lidze od lat jest niezwykle wyrównana. Dość powiedzieć, że po 17. kolejce różnica pomiędzy zajmującą miejsce barażowe Olimpią Elbląg a będącym w strefie spadkowej Stomilem Olsztyn wynosi zaledwie sześć punktów. Tabela jeszcze wielokrotnie ulegnie przetasowaniu, natomiast w Stężycy chcą zrobić wszystko, aby na koniec sezonu zająć jedno z dwóch pierwszych miejsc. Gra w barażach jest bowiem niezwykle emocjonująca, ale obarczona ogromnym ryzykiem odpadnięcia i zaprzepaszczenia pracy wykonanej przez cały sezon. W poprzednich rozgrywkach boleśnie przekonał się o tym aktualny lider z Kołobrzegu. – Myślę, że w drużynie dojdzie do minimum dwóch wzmocnień i powinny to być takie superwzmocnienia na pozycji środkowego obrońcy i skrzydłowego – mówi Brzoskowski. – Zgadzam się, że jeśli nie chcemy sobie odebrać wielkiej szansy, to jakieś wzmocnienia na pewno są potrzebne. Trzeba być zabezpieczonym choćby na kartki czy przypadki losowe, które w piłce czasami decydują o całym sezonie. Muszą nas zasilić dwaj–trzej zawodnicy, abyśmy wiosną mieli komfort – dodaje trener Hartman. Strategiczne inwestycje dopiero przed klubem, ale Radunia już w tym momencie może pochwalić się siedmioma boiskami, z których pięć ma naturalne nawierzchnie. Klub posiada 15 drużyn młodzieżowych, a występujące w IV lidze rezerwy oparte są wyłącznie na wychowankach. Radunię wyróżnia jeszcze to, że wstęp na mecze jest bezpłatny. Kibice mogą zrewanżować się zakupem kiełbaski czy gofra na stadionie lub klubowego gadżetu. – Czujemy się Kaszubami z dziada pradziada i nie wstydzimy się tego. Kaszub to osoba zawzięta, która gdy założy sobie jakiś cel, to do niego dąży. Staramy się przekazywać te cechy charakteru wszystkim, którzy dołączają do naszego klubu – kończy prezes Dawid Klawikowski.