W TELEWIZJI RZĄDZI SPORT
Od kiedy pamiętam i od kiedy mam dostęp do danych telewizyjnych oglądalności, każdy rok kończy się zdecydowanym zwycięstwem sportu. Nie ma szans, by jakiekolwiek inne widowisko, film czy program były w stanie zgromadzić tylu widzów. W 2023 roku najlepsze liczby zebrał finał siatkarskich mistrzostw Europy Włochy – Polska, który na trzech antenach oglądało jednocześnie 6,5 miliona ludzi. Rekord dla jednej stacji to z kolei 4,6 mln widzów w TVP1 meczu Polska – Albania w marcu, gdy jeszcze śniliśmy o piłkarskiej potędze, a awans na EURO wydawał się formalnością. W TOP 10 minionego roku w zasadzie sam sport, dwa informacyjne serwisy i jeden świąteczny seans… „Kevina samego w domu”. Co z tego, że wszyscy wiemy, jak się skończy, 3 miliony i tak zasiadły na kanapach.
Dla podbicia sportowej dominacji jeszcze wyniki z lat poprzednich. Rok 2022 to ponad 10,5 mln widzów meczu Polska – Francja na mundialu. Rok wcześniej 8,5 oglądało remis ze Szwecją w ME. Powtórzę
się –to liczby dla innych audycji absolutnie nieosiągalne, bo przecież średnia widownia telewizyjna kurczy się z roku na rok. I to bardzo. Prognoza na rok 2024? Proszę bardzo – rekord padnie w finałowym meczu igrzysk olimpijskich z udziałem polskich siatkarzy albo Igi Świątek. Niech spełni się którykolwiek z tych warunków, a Polska znów się zjednoczy. Przynajmniej na chwilę, przed ekranem, w oczekiwaniu na Mazurka Dąbrowskiego.
Rok EURO, rok igrzysk – to będzie wielkie wyzwanie dla sportowców, wielkie też dla telewizji. Na coraz więcej pozwala technologia, internetowy streaming. Nie ma dnia, by na moją służbową skrzynkę nie wpłynęła kolejna „rewolucyjna” oferta. A to połączenie transmisji z wideo-komunikatorem, by móc przeżywać widowisko ze znajomymi z najróżniejszych zakątków świata, a to ankiety, konkursy i głosowania na żywo, bo przecież sam mecz to już za mało.
Do gry weszła też na całego sztuczna inteligencja. Podczas mistrzostw Europy jeden z partnerów UEFA oprawi oficjalny sygnał w liczby, strzałki i wektory. Oznacza to, że z zaledwie 10-sekundowym opóźnieniem będziecie mogli oglądać każdy mecz opisany w najdrobniejszych szczegółach. Pod biegnącym zawodnikiem wyświetli sięjego prędkość, jak wyskoczy do główki, to przeczytamy, na jaką wysokość się wzniósł i jak mocno tę piłkę uderzył, rzecz jasna, też. Kapitalna rzecz, jeśli tylko kasa pozwoli…
Amerykanie z NBC budżetem nie przejmują się za to zupełnie. Nie chodzi jużnawet o to, że płacą za prawa 1/5 tego, co cały świat razem wzięty. Właśnie ogłosili, że jednym z ich specjalnych wysłanników na igrzyska w Paryżu będzie Calvin Cordozar Broadus Junior, znamy powszechnie jako Snoop Dogg. Tak właśnie. Kontrowersyjny (szukałem delikatnego słowa) raper na nominację zasłużył satyrycznym programem olimpijskim z Tokio, a szczególnie jednym momentem. Komentując ujeżdżenie, porównał chód konia do gangsterskiego kroku z lat 70-tych. Oprawił to wszystko morzem przekleństw i poszło w miliony wyświetleń. A o to dziśprzecież chodzi. Smutne?
Na pewno to nie mój świat, ale celebryta przyciągnie chociaż przed ekrany trochę młodych ludzi, czym zrobi dla popularyzacji igrzysk znacznie więcej niż prezydent MKOL, miotający sięw oparach absurdu. W swoim „orędziu” na koniec 2023 roku zapowiedział, że „Paryż zjednoczy w pokojowej rywalizacji świat zmęczony antagonizmem, wrogością i nienawiścią”. Taki przekaz, chwilę po zaproszeniu rosyjskich i białoruskich sportowców na najpiękniejszy sportowy bal, to obraza dla zdrowego rozsądku. Ja już wolę Snoopa…
A poza tym – możemy się zżymać, irytować, ale kto nie obejrzałby jego wywiadu z taką Igą Świątek albo Ewą Swobodą, no kto? Kolejne miliony gwarantowane.