Ostatnia szansa mistrzów
Robert Lewandowski zaliczył dublet przeciwko Celcie Vigo i potwierdził powrót do formy przed starciem z Napoli. Porażka dla jednych i drugich będzie oznaczać w zasadzie koniec sezonu.
Po tym jak w ubiegłym tygodniu świetny występ przeciwko Manchesterowi City zaliczył golkiper FC Köbenhavn Kamil Grabara, teraz czas na kolejnych Polaków w 1/8 finału Champions League. W środę Jakub Kiwior w barwach Arsenalu ma szansę zagrać przeciwko FC Porto, a Robert Lewandowski na pewno wystąpi w starciu Barcelony z Napoli. Pojedynek mistrza Hiszpanii z mistrzem Włoch to jeden z hitów pierwszej rundy piłkarskiej wiosny w Europie. I choć ten dwumecz bardziej można określić starciem dwóch rannych lwów niż walką na najwyższym poziomie, to niewątpliwie środowe spotkanie będzie idealną okazją na odmienienie losów sezonu. Pod nieobecność niezgłoszonego do LM Piotra Zielińskiego będziemy jeszcze uważniej obserwować „Lewego”. Tym bardziej że w ostatni weekend potwierdził dwoma golami, że z tygodnia na tydzień wraca do optymalnej formy.
Historyczny dublet
Pomimo bardzo przeciętnego początku sezonu naszemu napastnikowi udaje się poprawiać kolejne rekordy. Dzięki dwóm trafieniom przeciwko Celcie atakujący Dumy Katalonii ma obecnie dwanaście goli w Lalidze i traci już tylko cztery do prowadzącego w klasyfikacji Pichichi, a obecnie kontuzjowanego Jude’a Bellinghama. W tym sezonie Polak zgromadził już 17 goli: 12 w Laliga, 1 w Lidze Mistrzów, 2 w Pucharze Króla i 2 w Superpucharze.
Dzięki dwóm golom przeciwko drużynie z Vigo „Lewy” ma już 50 goli w 79 meczach dla Barcelony.
– W tym tygodniu ciężko pracowaliśmy. Jestem szczęśliwy, bo wygraliśmy ważny mecz. Mamy trzy punkty i teraz możemy patrzeć w stronę Ligi Mistrzów. W drugiej połowie graliśmy dobry mecz, ale zostaliśmy ukarani po jednej szczęśliwej sytuacji Celty. Ofensywnie zaoferowaliśmy mało, trzeba zagrać coś więcej przez 45 minut. Myślę, że to główny cel na przyszłość. Grać na takim samym poziomie 90 minut. W Lidze Mistrzów możemy zagrać jeszcze lepiej – mówił kapitan reprezentacji Polski po sobotnim spotkaniu.
Podobne odczucia i przewidywania na środowe spotkanie ma trener Barcelony. Xavi wrócił też do chwalenia polskiego napastnika. – Uważam, że to najlepsze, co nas spotkało, że podchodzi do meczu z Napoli w dobrej formie. Robert gra lepiej, bo jest lepiej ustawiony, nie wybiega tak ze strefy… Przeciwko Celcie dobrze grał na jeden kontakt, odwracał się w momencie, gdy stoper na niego nie naciskał. To nie jest żadna tajemnica, że Robert czuje się dużo lepiej i dlatego strzela więcej goli. Oczywiście w wielu elementach musi się poprawić, ale wykonał spektakularny krok naprzód. Jestem z niego bardzo zadowolony – przekonywał szkoleniowiec Blaugrany.
Rewolucja na ostatnią chwilę
Xavi na Estadio Balaidos wystawił jedenastkę, z której jasno wynikało, że głowa trenera Barcelony była już skupiona na rywalizacji z Napoli. Ilkay Gündogan, od którego w tym sezonie szkoleniowiec Blaugrany rozpoczyna tworzenie taktyki, usiadł na ławce rezerwowych. Pewne jest zatem, że od pierwszej minuty zagra przeciwko mistrzowi Włoch. Plan na mecz, jaki Xavi ma w zanadrzu, może jednak szybko stać się nieaktualny. Wszystko przez to, że jak podają włoskie media, Napoli jeszcze przed środowym meczem może zmienić trenera. Ekscentryczny właściciel klubu Aurelio De Laurentiis ma w ciągu najbliższych godzin zdecydować się na kolejną w tym sezonie rewolucję. Walter Mazzarri, który objął stery drużyny z południowych Włoch w listopadzie, zastępując Rudiego Garcię, nie tylko nie poprawił sytuacji, ale z tygodnia na tydzień jest ona coraz gorsza. Obrońcy tytułu tracą do lidera Serie A aż 27 punktów. Napoli w dalszym ciągu gra prymitywny futbol, bez wzorców, w którym zgasły gwiazdy, które błyszczały w zeszłym sezonie. Strata do miejsca dającego grę w Champions League wynosi już dziewięć punktów, a brak zastrzyku finansowego od UEFA z tytułu gry w tych rozgrywkach może bardzo poważnie wpłynąć na budowę drużyny w następnych sezonach. W ocenie Napoli włoscy dziennikarze są zgodni.
Po przegranej w Superpucharze z Interem i fatalnej porażce w Pucharze Ligi u siebie z Frosinone (0:4) Napoli płynie bez celu, a rządzący klubem De Laurentis nikogo nie zdziwi, zmieniając szkoleniowca zaledwie na dwa dni przed meczem Ligi Mistrzów z Barceloną. Minęło zaledwie kilka miesięcy od historycznego zdobycia scudetto po ponad 30 latach, a po drużynie prowadzonej przez Luciano Spallettiego nic nie pozostało. W zespole, który nie działa, zniknęła jakakolwiek cząstka neapolitańskiej tożsamości.