Jest apel: kontrola szamba przez VAR!
Ugo Humbert wygrał turniej w Dubaju, ale ostatnio więcej uwagi przykuwały kontrowersje, które każą się zastanawiać, czy tenis to jeszcze biały sport.
Ten weekend był w zawodowym tenisie bardzo gorący. W niezwykle zaciętym półfinale w Dubaju, w którym Andriej Rublow walczył z Aleksandrem Bublikiem, iskrzyło od początku. Początkowo, mimo roztrzaskanej przez zawodnika z Kazachstanu rakiety, wszystko jako tako mieściło się jeszcze w konwencji. Do momentu, kiedy panowanie nad sobą i emocjami stracił Rosjanin. Po 11. gemie trzeciego seta podbiegł do liniowego i pokazywał mu, że jedna z piłek była autowa. Wcześniej zaczął w jego stronę gestykulować i krzyczeć. Po rosyjsku, lecz jedna z osób pracujących na korcie znała ten język i zaalarmowała panią arbiter, że używał wobec niego obelg. Na nagraniu nie było nic słychać, zawodnik bronił się, że mówił jedynie po angielsku, ale mimo wyrażanych z jego strony próśb o „wideoweryfikację” supervisor po nią nie sięgnął i nastąpiła dyskwalifikacja. Środowisko, na czele z Nickiem Kyrgiosem, szybko zaczęło bronić Rublowa. Choć akurat Australijczyk nigdy nie był na korcie dżentelmenem, więc takiej reakcji można się było spodziewać.
To jest haniebne?
Ale protestowali też inni, domagając się w tourze wprowadzenia VAR-U. – Dyskwalifikacja Andrieja była bardzo nie fair. Nie upewniono się, czy sędzia liniowy poprawnie zrozumiał jego słowa. Przepisy powinny być zmienione. To, co się stało, jest haniebne – ocenił Hiszpan Alejandro Davidovich Fokina.
– Czyli można kogoś zdyskwalifikować, zabrać mu wszystkie punkty i pieniądze, nie sprawdzając nawet powtórki wideo? – pytała z kolei Daria Kasatkina. – To żart i jeszcze jeden sygnał, że potrzebujemy elektronicznych sędziów oraz możliwości weryfikacji spornych sytuacji na każdym turnieju – stwierdziła i rzeczywiście miała sporo racji.
– Technologię już mamy, więc system elektronicznego sędziowania w tej chwili powinien być wszędzie obowiązkowy. To frustrujące, gdy patrzy się, że ciągle zdarzają się takie incydenty jak ten – przyznał Brad Gilbert, obecnie trener Coco Gauff. Zdając sobie sprawę, jak i wszyscy w tourze, że „szambo by nie wybiło”, gdyby mecz, z delikatną pomocą osoby na wieżyczce, prowadziły jedynie kamery i maszyny.
Beształ supervisora
Ale nie tylko Rublow był bohaterem ostatnich godzin. W zupełnie innej części świata, w Santiago, gdzie korty ziemne okazały się wyjątkowo podłej jakości, Francuz Arthur Fils podczas jednej z przerw wydzierał się na supervisora. – Powiedz mi, jak mamy to robić?! Jak mamy to robić, człowieku?! Pie...l się! Jesteś pie...lonym sportowcem? Czy jesteś pie...lonym sportowcem? Pytam cię, czy jesteś pie...lonym sportowcem?! – beształ na oczach wszystkich arbitra. I tu już nikt nie mógł się zasłaniać, że czegoś nie widać czy nie słychać. – Skąd wiesz, czy da się grać na tym korcie? Skąd wiesz?! Mówiłem ci przed turniejem. Co się teraz stanie? Nie mogę tu grać. Co się teraz stanie?! Odpowiedz na to pie...lone pytanie! – grzmiał podczas ćwierćfinału Fils. Za swoją tyradę w Chile otrzymał jedynie… ostrzeżenie.
Perfekcyjny Humbert
Nieco później mógł w telewizji oglądać, jak w Zjednoczonych Emiratach Arabskich swój szósty turniej w karierze wygrywa jego rodak Ugo Humbert. Reprezentant Trójkolorowych w ćwierćfinale obronił trzy meczbole z Hubertem Hurkaczem (w ćwierćfinale wygrał z wrocławianinem 3:6, 7:6(8), 6:3), potem niespodziewanie wyeliminował Daniiła Miedwiediewa, a w meczu o tytuł pokonał Bublika. Został trzecim w historii tenisistą w erze open, który wygrał swoich sześć pierwszych finałów (kolejno Auckland, Antwerpia, Halle, Metz, Marsylia i teraz Dubaj). Na razie ma w nich bilans 6–0. Jeśli wygra siódmy, będzie już w tym momencie samodzielnym rekordzistą.