Rekordowo stabilni i gotowi
Rekord ma obecnie 24 reprezentantów i reprezentantek Polski w różnych kategoriach wiekowych, ale od lat pozostaje w cieniu Podbeskidzia. W przyszłym sezonie może się to zmienić. Derby Bielska-białej na poziomie II ligi są realne.
Drużyna z południowych rubieży Bielska-białej od lat jest stabilnym i czołowym klubem w 3. grupie III ligi. Skąd w ogóle pomysł na taką nazwę klubu piłkarskiego? Powody są dwa. Pierwszy, najbardziej prozaiczny, to nazwa sponsora. Założona w 1989 roku przez Janusza Szymurę firma Rekord zajmuje się systemami informatycznymi. Drugie znaczenie ma oddawać, czego klub chce dokonać – sięgać po sportowe rekordy.
Cygański Las, czyli... koza
– Słowo rekord w informatyce jest też takim bardzo uniwersalnym pojęciem, oznaczającym zapis komputerowy czy informacje o kontrahencie. Zaczynaliśmy od małego klubu futsalu w dzielnicy Lipnik. Nie mieliśmy jeszcze siedziby i pierwszą wydzierżawiliśmy od miasta w czerwcu 2000 roku na zrujnowanych obiektach w Cygańskim Lesie. – wyjaśnia właściciel firmy i wieloletni prezes klubu. W tym miejscu warto jeszcze wyjaśnić, skąd wzięła się nazwa Cygański Las, czyli położona u podnóża gór wypoczynkowa dzielnica Bielska-białej. Wbrew pozorom nie ma ona nic wspólnego z jedną z mniejszości etnicznych, a stanowi spolszczenie niemieckiego słowa „ziege”, czyli koza. Pierwsze wzniesienie nad Cygańskim Lasem to Kozia Góra, dalej znajduje się Klimczok, miejsce rekreacyjne uwielbiane przez spacerowiczów. Tak malowniczego położenia może Rekordowi zazdrościć wiele klubów w Polsce.
Wspomnienia z Barcelony
Dotychczas Rekord zdecydowanie bardziej znany w Polsce był za sprawą drużyny futsalu (6-krotny mistrz Polski i aktualny lider tabeli). Jak przekonuje nas prezes bielszczan, aby święcić triumfy w tej dyscyplinie, trzeba dysponować budżetem podobnym do średniego drugoligowca w piłce trawiastej. Kilka razy Rekord reprezentował Polskę w futsalowej Lidze Mistrzów. – Potencjał w dyscyplinie jest bardzo duży, my się tym zajmujemy od lat. Futsal zaczyna być zauważany, ale wciąż niedostatecznie. W 2018 roku pojechaliśmy na turniej do Barcelony. Mieliśmy możliwość spotkać się z prezydentem klubu, zagrać w słynnej hali Blaugrany, zjeść kolację na Camp Nou. Zebraliśmy wspomnienia nieosiągalne dla polskich klubów, formuła turniejowa nie dawała niestety możliwości zagrania rewanżu u siebie. W naszej lidze gra wielu obcokrajowców i powoli zmierza to chyba w stronę siatkówki. Mamy szansę być wśród kilku najlepszych lig futsalowych w Europie – uważa Janusz Szymura.
W Rekordzie doszli do wniosku, że czas na zrobienie kolejnego kroku do przodu, a takim będzie awans seniorskiej drużyny piłkarskiej na szczebel centralny. Po rundzie jesiennej bielszczanie wypracowali czteropunktową przewagę nad drugimi w tabeli rezerwami Śląska Wrocław. Po sobotniej przegranej 1:2 z Rakowem II Częstochowa stopniała ona do jednego oczka, ale jak przyznają w klubie z południa Bielska-białej, cel na ten sezon się nie zmienił.
Liczy się tylko awans
– Ta porażka to wypadek przy pracy i brak szczęścia, bo zdobyliśmy dwie bramki, których sędzia nie uznał. Wygraną Rakowa w tych okolicznościach można traktować w kategoriach cudu. Mam grupę zawodników, która wykonuje niesamowitą pracę i na pewno na ten awans zasługuje. Organizacyjnie też jesteśmy gotowi na poziom centralny. Jeśli się podniesiemy po tej porażce w Częstochowie, to uważam że już nie będzie na nas mocnego – mówi nam po meczu trener Dariusz Klacza. Przegrana z drugim zespołem Rakowa miała dla Rekordu jeszcze jeden przykry aspekt, ponieważ zbiegła się w czasie z urodzinami prezesa. – Z powodu uroczystości zabrakło mnie na meczu i przeczuwałem, że coś może pójść nie tak, bo zdarzało się to już w przeszłości – szczerze przyznaje nam prezes Rekordu. Dla jego zespołu była to dopiero trzecia porażka w sezonie. Prezes Szymura przeżył już z klubem kilka awansów, ponieważ Rekord zaczynał od najniższego możliwego szczebla rywalizacji. W okręgu bielskim to był poziom C klasy. – Myślę, że jesteśmy gotowi. Nasze awanse nie były tak szybkie i spektakularne jak choćby Wieczystej Kraków. Nie dysponujemy olbrzymimi środkami, z każdym groszem musimy się liczyć, ale sportowo ta drużyna powinna sobie poradzić. Utwierdza mnie w tym historia klubów, które awansowały w ostatnich latach z naszej grupy. Ruch Chorzów, GKS Jastrzębie, Odra Opole czy Polonia Bytom poradziły sobie wyżej całkiem nieźle. Finansowo w Bielsku-białej jest taka sytuacja, że na szczeblu centralnym z urzędu dostaje się wsparcie z gminy. Jest to poparte uchwałami rady miasta i nie ukrywam, że na to liczymy. Ważnym składnikiem naszego budżetu jest również program Pro Junior System. To ma niebagatelne znaczenie, a w II lidze pieniądze z tego tytułu są większe. Zawsze będziemy stawiać na wprowadzanie wychowanków i tego nie zmienimy – dodaje prezes Szymura.
Pod ewentualny awans przygotowywany jest również kameralny obiekt w Cygańskim Lesie. Obecnie może on pomieścić jedynie 600 osób, ale na nowy sezon ta liczba ma wzrosnąć do tysiąca, tak aby spełniać wszelkie wymagania licencyjne. Co ciekawe, klub przeprowadza tę inwestycję z własnych środków, ponieważ ewentualne granie na Stadionie Miejskim mogłoby być dla niego zbyt kosztowne.
– To byłby też trochę przerost formy nad treścią, ponieważ nie mamy aż tylu kibiców. W ogóle nie dopuszczamy myśli, że moglibyśmy z tą inwestycją nie zdążyć, będziemy infrastrukturalnie przygotowani. Nasz klub nigdy nie miał nadzoru finansowego czy innych historii podobnego typu. Liczymy na większe zainteresowanie fanów po ewentualnym awansie. Dotychczas na nasze mecze nie przychodziło jakoś dużo kibiców, ale w ostatnim czasie jest z tym lepiej. Wiadomo, że fani chcą zobaczyć drużynę, która gra o coś i na niezłym poziomie sportowym. Możemy liczyć na około 300 stałych bywalców, jeśli ta liczba by się podwoiła, to będę zadowolony. Musimy na to pracować na boisku, ale i ciekawym marketingiem. Chcemy sobie zjednywać kibiców – mówi prezes Rekordu. W Bielsku-białej mieszkańcy nie mogą narzekać na brak sportu. Oprócz piłki nożnej sporą popularnością cieszy się siatkówka, szczególnie ta w żeńskim wydaniu. Czy Rekord czuje się doceniony we własnym mieście?
– Pytanie, co jest miarą tego docenienia. Jeśli patrzeć przez pryzmat prestiżu czy nagród, to możemy tak się czuć w ostatnich latach, szczególnie jeśli chodzi o futsal. Idą za tym określone środki. Piłkarsko na razie jesteśmy klubem drugiego wyboru, jeśli chodzi o urząd miasta. Na tę sekcję nigdy nie dostawaliśmy środków, ale wiemy, jakie są zasady. Podbeskidzie z oczywistych względów ma tu pierwszeństwo – odpowiada Szymura.
Będą derby?
Lokalny rywal z ekstraklasową przeszłością po przegranej z Lechią Gdańsk (1:2) znajduje się w coraz gorszym położeniu w tabeli I ligi, wyprzedzając jedynie Zagłębie Sosnowiec. Choć oba kluby na razie dzielą dwie klasy rozgrywkowe, to już w przyszłym sezonie może dojść do derbów na poziomie II ligi. – Słyszę, że ludzie tym żyją. Na pewno życzyłbym sobie, abyśmy grali na szczeblu centralnym, derby byłyby superwydarzeniem, ale jako bielszczanin nie będę życzył spadku kolegom zza miedzy. W mieście możemy rywalizować, ale na arenie ogólnopolskiej życzymy Podbeskidziu jak najlepiej. I na razie do naszego awansu jeszcze droga daleka – odpowiada zapytany o ewentualne spotkanie derbowe prezes Szymura. Przeciwko takiemu rozwiązaniu nic nie miałby z kolei trener Rekordu. – Chciałbym derbów nie tylko tych bielskich, lecz także Zagłębia Dąbrowskiego, bo to region, z którego się wywodzę. To zawsze wyjątkowe mecze – kończy Dariusz Klacza.