PUCHAR DLA KAŻDEGO
Jastrzębski Węgiel i Resovia rozpoczynają decydujące batalie w europejskich pucharach.
To może być nie tylko najbardziej udany, ale także najbardziej egalitarny sezon w historii polskiej siatkówki klubowej. Bo jeśli dobrze pójdzie, aż pięć klubów Plusligi zakończy rozgrywki przynajmniej z jednym trofeum. Nękana kłopotami ZAKSA Kędzierzyn-koźle zdobyła Superpuchar Polski, Projekt Warszawa sięgnął po Challenge Cup, a Aluron CMC Warta Zawiercie niepowodzenie w Pucharze CEV powetował sobie, triumfując kilka dni temu w Pucharze Polski. Wciąż bez trofeum pozostają Asseco Resovia i Jastrzębski Węgiel, ale już niebawem może się to zmienić. Jastrzębianie są już w półfinale Ligi Mistrzów, w którym powinni uporać się z Ziraatem Bank Ankara. O krok od triumfu w Pucharze CEV są z kolei rzeszowianie, którzy mogą zostać pierwszym w historii męskim zespołem z Polski, który sięgnie po Puchar CEV. Męskim, bo w 2013 roku Puchar Konfederacji wygrały siatkarki Muszynianki Muszyna po sensacyjnym triumfie w finale nad Fenerbahce Stambuł. I do dzisiaj jest to jedyny puchar, który mają na koncie nasze żeńskie zespoły, które w tym sezonie w komplecie odpadły już z europejskiej rywalizacji. Nas szczęście w grze wciąż są drużyny Plusligi, które stoją przed ogromną szansą na historyczny wynik i zdobycie wszystkich trzech pucharów.
Resovia jak kameleon
A już na pewno powinna dokonać tego Resovia, bo w finale zmierzy się z brązowym medalistą ligi niemieckiej SVG Lüneburg, który – tak jak rzeszowianie – został zdegradowany do Pucharu CEV z Ligi Mistrzów. Przegrał w niej aż cztery z sześciu spotkań, w tym dwa z Jastrzębskim Węglem (1:3 i 0:3). – Rozmawiałem z Benjaminem Toniuttim po ich meczach z niemiecką ekipą, który przestrzegał, że SVG to niepozorny, ale niewygodny rywal. Musimy szykować się na trudne potyczki
– zastrzega libero Resovii Paweł Zatorski, który wrócił już do gry po kontuzji biodra. Trudniej może być zwłaszcza we wtorek w Lüneburgu (godz. 19, transmisja w Polsacie Sport), gdzie kameralna hala wypełni się po brzegi kibicami SVG. Tak naprawdę wynik będzie jednak zależał od tego, jaką twarz w Niemczech zaprezentuje Resovia, która w tym sezonie jest niczym kameleon i świetne mecze przeplata bardzo złymi. Ba, nawet w jednej potyczce rzeszowianie mają wielkie wahania, takie jak choćby w sobotę w meczu 25. kolejki Plusligi, w której Resovia przegrała dwa pierwsze sety z GKS Katowice, a w czwartej partii broniła meczbola. W tie-breaku rzeszowianie wreszcie zagrali na wysokim poziomie, a na MVP meczu wybrano Jakuba Kochanowskiego, który tak jak „Zator” niedawno wrócił do gry po kontuzji. W starciu z SVG Pasy wystąpią w najsilniejszym składzie i jeśli tylko zagrają na miarę możliwości, nie powinny mieć problemów z niemiecką ekipą, w której gra aż czterech Amerykanów i trzech Kanadyjczyków, a w wyjściowym składzie jest tylko dwóch Niemców. – Śmiejemy się z chłopakami z zespołu, że jesteśmy atrakcyjni dla kibiców i telewizji, bo nigdy nie wiadomo, czego się po nas spodziewać. My z tego korzystamy, bo często gramy w prime timie. To oczywiście żart, bo tak naprawdę chcielibyśmy grać na równym poziomie w każdym meczu. Nie powinny nam się przytrafiać takie porażki jak ta z zespołem z Częstochowy czy w ćwierćfinale Pucharu Polski z Bogdanką Lublin. Stoimy przed wielką szansą, żeby zostać pierwszym w historii Plusligi triumfatorem Pucharu CEV i zrobimy wszystko, żeby wznieść puchar – deklarował Zatorski w rozmowie z Polsatem Sport. Dodajmy, że Resovia, która była już druga w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych (1973), Lidze Mistrzów (2015) i Pucharze CEV (2012), nigdy nie zdobyła żadnego z europejskich pucharów. Dwanaście lat temu była bliska wygrania Pucharu CEV, ale w finale dwa razy uległa po tie-breakach Dinamu Moskwa. Rok wcześniej w finale tych rozgrywek wystąpiła ZAKSA, ale uległa po złotym secie słynnemu Sisleyowi Treviso. Do trzech razy sztuka?
Jastrzębie jak ZAKSA?
Podobne zaklęcie mogą wypowiedzieć przed pierwszym meczem półfinału z Ziraatem (środa, godz. 20.30, transmisja w Polsacie Sport) siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Pomarańczowi do tej fazy Champions Le
ague dotarli po raz trzeci i spróbują wykorzystać nieobecność ZAKS-Y, która dwa lata temu pokonała ich w półfinale, a przed rokiem w dramatycznym finale Ligi Mistrzów. Jastrzębianom nie udało się wykorzystać nieobecności ZAKS-Y w Final Four Pucharu Polski, wcześniej przegrali z kędzierzynianami Superpuchar, ale triumf w Champions League w pełni wynagrodziłby kibicom te niepowodzenia. Finał Ligi Mistrzów odbędzie się jednak dopiero 5 maja i już teraz wiadomo, że wystąpią w nim Włosi, bo w drugim półfinale Trentino Itas mierzy się Cucine Lube Civitanova.
Na razie mistrzowie Polski muszą rozprawić się z mistrzem Turcji, który w ćwierćfinale dopiero po złotym secie wyeliminował Guaguas Las Palmas. Grał jednak bez swego lidera Matthew Andersona, który był najjaśniejszą potacią zespołu w dwóch wygranych meczach grupowych z ZAKS-Ą. Nie wiadomo, czy świetny Amerykanin wystąpi w środę w Jastrzębiu-zdroju, z kolei w polskim zespole pod znakiem zapytania stoi gra Rafała Szymury, którego nie było nawet w składzie na sobotni mecz Plusligi z Treflem Gdańsk. Pomarańczowi przegrali 2:3, po raz pierwszy od sześciu lat ulegając Lwom, a po pierwszym secie wolne dostał Toniutti, który ostatnio borykał się z kontuzją łydki. Mimo to zagrał w dwumeczu z Gas Sales Piacenza, wydatnie przyczyniając się do trzeciego z rzędu i piątego w historii awansu do półfinału Champions League. Oby teraz mistrz olimpijski wprowadził jastrzębian do drugiego finału Ligi Mistrzów w historii. Choć ostatnie
porażki mistrzów Polski i urazy w zespole mogą niepokoić. A skoro o trofeach mowa, to trwa walka o mistrzostwo Polski, na które szansy wciąż nie stracili siatkarze ZAKS-Y. W niedzielę kędzierzynianie przegrali wprawdzie 0:3 arcyważne spotkanie z Bogdanką LUK Lublin, ale do gry wrócili Łukasz Kaczmarek i Aleksander Śliwka, który wystąpił ze specjalnym usztywnieniem złamanego palca. W najsilniejszym składzie wicemistrzowie Polski mogą jeszcze w Pluslidze nieźle namieszać.
W hicie 25. kolejki, w którym zmierzyli się zdobywcy pucharów Projekt Warszawa pokonał Aluron Zawiercie, rewanżując się Jurajskim Rycerzom za porażkę w półfinale Pucharu Polski.