Złoto z widmem upadku
Mimo ogromnych kłopotów finansowych Chemik Police zdobył jedenasty tytuł mistrza Polski.
Wpiątkowy wieczór w Netto Arenie Chemik Police przypieczętował mistrzostwo Polski. Trzecie starcie finałowe z PGE Rysicami Rzeszów okazało się dla drużyny Marco Fenoglio najtrudniejsze (pierwsze dwa mecze Chemik wygrał po 3:0). Przyjezdne prowadziły 1:0 w setach oraz 18:15 i 20:18 w czwartej partii. Mimo to policzanki zdołały wyjść zwycięsko z całej batalii i zamknęły rywalizację. Teraz w klubie muszą zrobić wszystko, aby przystąpić do rozgrywek w kolejnym sezonie.
Tytuł mimo problemów
Tak jednostronnych finałów TAURON Ligi nie widzieliśmy od wielu lat. Choć dla Rysic to piąte wicemistrzostwo z rzędu i czwarty przegrany finał (w sezonie 2019/20 liga została przerwana ze względu na pandemię COVID-19 i tytuł przyznano Chemikowi, który zajął pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej), to pierwszy raz rzeszowianki zdołały ugrać w nim tylko jednego seta. – Oczywiście nie byłem pewien, że zdobędziemy mistrzostwo Polski, ale głęboko wierzyłem w nasze dziewczyny. Jestem pełen podziwu, w jaki sposób zareagowały na nasze kłopoty organizacyjno-finansowe. Przekuły to w motywację i chęć do wygrywania – mówi w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” nowy prezes Chemika Radosław Anioł, który jeszcze przed początkiem rywalizacji powiedział na antenie TVP Szczecin, że „obiecuje zdobycie złota”. Sternik Chemika teraz ma przed sobą trudne zadanie, bo choć klub wywalczył mistrzostwo, to jego dalsze istnienie jest poważnie zagrożone. Kilka tygodni temu ze sponsorowania klubu wycofała się Grupa Azoty, siatkarki nie otrzymują wypłat od początku roku i nie wiadomo, czy Chemik nadal pozostanie na siatkarskiej mapie Polski. Mimo tego zawodniczki we własnym gronie potrafiły się zmotywować i skutecznie walczyć o zwycięstwo. – Zaczęliśmy robić wszystko, aby uratować Chemika. To tylko tyle i aż tyle. Mam nadzieję, że za kilka tygodni będę mógł powiedzieć, że nam się udało – opowiada Anioł, który na fotelu prezesa zasiada od końcówki marca po tym, jak z tej funkcji odwołano Pawła Frankowskiego. – Niestety na ten moment nie jestem w stanie zapewnić nikogo, że przystąpimy do następnego sezonu. Na pewno zrobimy wszystko, aby tak się stało. Rozmowy w najważniejszych kwestiach cały czas trwają. Podpisaliśmy umowy z kilkoma partnerami, ale wciąż nie mamy gwarancji finansowania na kolejny sezon – dodaje.
Jedną z inicjatyw, która ma wesprzeć Chemika jest akcja „wirtualny mecz”. Poprzez zakup wirtualnego biletu każdy może wspomóc klub wybraną kwotą pieniędzy. – „Wirtualny mecz” to oznaka wsparcia setek ludzi. Jesteśmy im bardzo wdzięczni za pomoc. Z pewnością nie rozwiąże to naszych kłopotów, ale pokazuje, jak wiele osób jest z nami w tej trudnej sytuacji – mówi z nadzieją Anioł.
Odchodzi co najmniej dziesiątka
Podczas trzeciego spotkania finałowego z Rysicami najlepszą zawodniczką meczu uznano Elizabet Inneh-vargę. Węgierka wykonała w sumie 47 ataków, spośród których skutecznie zakończyła aż 23.
Dwudziestopięciolatka jest jedną z dziesięciu siatkarek, które wobec kłopotów finansowych Chemika podpisały już kontrakt z nowym pracodawcą. Atakująca od następnych rozgrywek będzie występować w lidze tureckiej, a jej zespołem będzie beniaminek tamtejszej ekstraklasy, Bahcelievler Belediyespor, gdzie w tym sezonie występowała Aleksandra Kazała. Co ciekawe, do finałowego rywala policzanek, czyli do PGE Rysic Rzeszów, trafią aż trzy zawodniczki. To Agnieszka Korneluk, Monika Fedusio oraz Bruna Honorio. ŁKS zasilą z kolei Natalia Mędrzyk i Marlena Kowalewska. Do Pałacu Bydgoszcz przejdzie druga libero Monika Jagła. Włoskie Conegliano, gdzie występuje Joanna Wołosz, zasili z kolei Martyna Łukasik. Tymczasem na powrót do macierzystych lig zdecydowały się Turczynka Saliha Sahin oraz Chinka Ding Xia. Przenosiny tej pierwszej zostały już oficjalnie ogłoszone przez Besiktas. Jedynymi siatkarkami z obecnego składu Chemika, które mają ważne kontrakty z klubem, są środkowe Iga Wasilewska i Dominika Pierzchała oraz libero Martyna Grajber-nowakowska.
To na nich miałby opierać się skład zespołu, jeżeli Chemik przystąpi do rozgrywek w przyszłym sezonie. – Prawda jest taka, że rynek siatkarek jest już prawie zamknięty. Składy w siatkówce buduje się w listopadzie oraz grudniu. W styczniu i lutym robią to ci, którzy się spóźnili. Mamy końcówkę kwietnia, więc nasza sytuacja faktycznie jest trudna – nie kryje Anioł.
Co z Ligą Mistrzyń?
Jeżeli misja prezesa Anioła zakończy się sukcesem i Chemik przystąpi do kolejnego sezonu, to jako mistrz Polski będzie miał prawo wziąć udział w Lidze Mistrzyń. Nie wiadomo jednak, czy klub zdoła sprostać temu zadaniu, ponieważ gra w elitarnych rozgrywkach wcale nie oznacza korzyści finansowych. Na początku są to wręcz straty – każda z drużyn jest zobowiązana wpłacić do CEV wpisowe. – Proszę wybaczyć, ale obecnie nie odpowiem na to pytanie. Nie myślimy o Lidze Mistrzyń i o tym, czy przystąpimy do tych rozgrywek. Skupiamy się na próbie uratowania klubu. Jeżeli stanie się to faktem, zaczniemy zastanawiać się nad europejskimi pucharami – zapewnia prezes policzanek.
Gdyby okazało się, że Chemik nie wystąpi na arenie europejskiej, to w Champions League jego miejsce zajmie przegrany rywalizacji o brązowy medal, czyli Grot Budowlani Łódź lub BKS BOSTIK ZGO Bielsko-biała. Oznaczać to też będzie, że prawo do gry w Pucharze CEV (drugi co do ważności europejski puchar) uzyska ŁKS, który zajął w tym sezonie piąte miejsce, natomiast w Challenge Cup (trzeci co do ważności europejski puchar) będzie mogła wystąpić szósta siła TAURON Ligi, czyli Radomka Radom.