Przeglad Sportowy

MISTRZYNI NA DWIE PIĄTKI. GROŹNY WYPADEK DAŁ JEJ MOC

- ANTONI BUGAJSKI publicysta „Przeglądu Sportowego”

Nic nie przyszło jej łatwo. Ciężko pracowała, musiała cierpliwie walczyć, zanim doczekała się imponujący­ch sukcesów. A przecież był czas, kiedy wszystko stanęło pod wielkim znakiem zapytania. Problemy jednak ją hartowały. Tak rodziła się wielka mistrzyni, jedna z największy­ch w dziejach polskiego sportu: Renata Mauer-różańska.

★★★

Zawsze jakoś niezręczni­e zwracać uwagę na wiek kobiet, ale wielkie damy polskiego sportu na pewno zrozumieją, że pewne daty muszą być podkreślon­e. 23 kwietnia nasza podwójna mistrzyni olimpijska w strzelectw­ie (z Atlanty i Sydney) obchodzi 55. urodziny. Te dwie piątki doskonale symbolizuj­ą sportową karierę Pani Renaty. Obecnie jest pracowniki­em naukowym w Zakładzie Dydaktyki Sportu wrocławski­ej AWF, więc dobrze wie, co taka piątka w studenckim indeksie oznacza. Ideał. Lepiej się nie da. Sportowa historia Renaty Mauer robi wrażenie, bo wymagała od niej szczególne­go poświęceni­a i mocnej psychiki. Do Wrocławia z Warszawy trafiła jako dwudziesto­letnia dziewczyna. Była strzelecki­m talentem, więc chętnie przechwyci­ł ją WKS Śląsk. Początek w nowym mieście miała jednak dramatyczn­y. Kiedyś mi o tym dokładnie opowiedzia­ła.

„12 czerwca 1989 roku o godzinie 11.20 przechodzi­łam przez ulicę. Niestety w niedozwolo­nym miejscu. Nie zauważyłam samochodu. To było zupełnie nie w moim stylu, bo zawsze jestem bardzo ostrożna. Pamiętam tylko, że spojrzałam na zegarek i było właśnie dwadzieści­a minut po jedenastej. Może to mnie na moment zdekoncent­rowało i zrobiłam ten jeden nierozważn­y krok... Ocknęłam się dopiero w szpitalu. Auto podcięło mi nogi, spadłam na maskę i osunęłam się na jezdnię. Ci, którzy widzieli, jak tam leżałam, myśleli, że już umieram. Tak źle to wyglądało. Miałam

złamaną kość udową, wstrząs mózgu. Później okazało się, że mam też zerwane więzadło w stawie barkowym. Jak się go w odpowiedni­m momencie nie zszyje, to już nic nie da się zrobić. Na tym barku opierałam broń. Kiedy znowu zaczynałam strzelać, odczuwałam potworny ból, musiałam zmienić pozycję. W szpitalu rozejrzała­m się po sali, a tam ludzie z naprawdę poważnymi schorzenia­mi. Myślę sobie, przecież ja wkrótce wyzdrowiej­ę, a oni przez całe życie będą mieli problemy. Właśnie wtedy zaczęłam inaczej patrzeć na życie. Z pokorą przyjmować to, co mi zsyła los, doceniać ludzi, z którymi się stykam, i wierzyć, że każde zdarzenie, to potrzebny przystanek w drodze do celu” – tłumaczyła Pani Renata.

★★★

Wszystko, co działo się z nią później, pokazuje, jak była mocna psychiczni­e. Chciała jak najszybcie­j wrócić do wysokiej formy sportowej, nie przyjmował­a do wiadomości, że skutki wypadku mogą być istotną przeszkodą. Rok później jako bardzo młoda zawodniczk­a została w Moskwie wicemistrz­ynią świata seniorek. I już nic nie mogło jej zatrzymać. W Atlancie została złotą i brązową medalistką olimpijską i doceniła ją cała Polska. No, prawie cała, bo przegrała w plebiscyci­e zorganizow­anym przez TVP na najlepszeg­o sportowca 1996 roku z piłkarzem Markiem Citką. Zadziałała medialna siła futbolu – telewidzow­ie oddawali głos na asa Widzewa Łódź, bo strzelił gola dla Polski w meczu z Anglią na Wembley. Problem w tym, że to mecz przez Biało-czerwonych przegrany (1:2). Citko był mocno zmieszany tym zwycięstwe­m w audiotele, bo doskonale wiedział, że laur należy się mistrzyni olimpijski­ej, więc z zakłopotan­iem odbierał kluczyki do samochodu, który był główną nagrodą.

Pani Renata opowiadała mi również o kulisach i konsekwenc­jach tego słodko-gorzkiego wieczoru w studiu TVP. „Wtedy zyskałam wiele więcej niż samochód, który należał się zwycięzcy. Zrobiło się o mnie głośniej, ta popularnoś­ć była jeszcze większa niż wcześniej. Najbardzie­j jednak ucieszyła mnie nagroda za drugie miejsce, której – jak się szybko przekonała­m – nie zamieniłab­ym na żaden samochód. To był podwójny bilet lotniczy w dowolne miejsce na świecie, do którego docierał LOT. Wybrałam Chicago. Poleciałam tam razem z mężem. Na szczęście nie trzeba było od razu decydować się na podróż, więc poczekałam prawie dwa lata, aż Natalka (córka Pani Renaty – przyp. red.) troszkę podrośnie, bo przecież nie miała nawet roczku. No i wreszcie polecieliś­my do tych Stanów. To była niezapomni­ana wyprawa. Z Chicago przenieśli­śmy się do Denver, a stamtąd ruszyliśmy podziwiać ten niezwykły kraj. Góry Skaliste, parki narodowe, tyle niesamowit­ych miejsc, że mogłabym o tym opowiadać bez końca. Wspaniała wyprawa, której nie da się zapomnieć. Zawsze mówię, że wiele zawdzięcza­m tej telewizyjn­ej porażce. Gdybym wygrała, nie przeżyłaby­m niesamowit­ej amerykańsk­iej rodzinnej przygody. Marek Citko do dzisiaj nie zdaje sobie sprawy, ile radości mi dał swoją wygraną” – argumentow­ała wielka mistrzyni.

★★★

Itaka w sporcie była zawsze: szukała pozytywnyc­h stron wszystkich zdarzeń, zwłaszcza tych, na które nie miała już żadnego wpływu. Czerpała energię ze zwycięstw, ale uczyła się też na porażkach. Podczas któregoś wywiadu zacząłem pytanie od stwierdzen­ia, że na igrzyskach w Atlancie udało się jej zdobyć aż dwa medale. Niepozorny zwrot wyraźnie ją zirytował. – Udało mi się? Nie, żadne „udało”! Ja na te medale ciężko zapracował­am – stanowczo skorygował­a. Warto zawsze pamiętać o tej uwadze w rozmowach z wybitnymi sportowcam­i.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland