Górale idą do II ligi
Wszystko wskazuje na to, że aż dwa kluby z województwa śląskiego pożegnają się po sezonie z I ligą.
Zagłębie Sosnowiec ma szansę zostać jedną z najszybciej zdegradowanych drużyn w XXI wieku. Spadek może zostać przesądzony już w przyszłym tygodniu, jeśli we wtorek piłkarze Marka Saganowskiego przegrają ze Stalą Rzeszów, a przynajmniej punkt Lechii urwie Polonia Warszawa. Spadek na pięć kolejek przed końcem sezonu to raczej rzadkość w ligach centralnych. Po przyjściu do klubu byłego piłkarza Legii gra sosnowiczan nieco się poprawiła, ale losu Zagłębia nie będzie już w stanie odmienić.
Coraz mniej wiary
Wszystko wskazuje na to, że nic nie zdoła uratować przed degradacją również Podbeskidzia. Tak nisko bielszczanie nie grali od ponad 20 lat, a konkretnie sezonu 2001/2002, gdy jeszcze jako BBTS wygrali swoją grupę III ligi i awansowali na zaplecze Ekstraklasy. Drużyny nie udało się odmienić Jarosławowi Skrobaczowi, który przejął ją 1 marca. Podbeskidzie pod jego wodzą spisuje się równie fatalnie, jak wcześniej za Grzegorza Mokrego i Dariusza Marca. Już sam fakt, że architekt awansu z Ruchem Chorzów do Ekstraklasy jest trzecim trenerem Górali w sezonie, świadczy, że w klubie dzieje się źle. Wygrana, dwa remisy (w tym 0:0 z beznadziejnym Zagłębiem) i cztery porażki to bilans, który nie daje nadziei nawet największym optymistom. Gwoździem do trumny wydaje się być domowa porażka z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie, czyli Polonią Warszawa (1:2). Czarę goryczy przelał sobotni remis ze Stalą Rzeszów (2:2), a trzeba zaznaczyć, że Podbeskidzie przegrywało już 0:2 zaledwie po kwadransie.
– Nie chcecie wiedzieć, co powiedziałem zawodnikom w szatni. Było trochę podniesionego głosu. Czy wierzę jeszcze w utrzymanie? Muszę wierzyć. Matematyka mówi, że wszystko jest jeszcze realne. Zdaję sobie sprawę, że kibicom czy dziennikarzom trudno uwierzyć, żebyśmy do końca zdobyli liczbę punktów dającą utrzymanie, skoro do tej pory zdobyliśmy ich tak mało. Od czasu, gdy jestem w Bielsku, potrafiliśmy jednak walczyć jak równy z równym nawet z Lechią Gdańsk – mówił po spotkaniu szkoleniowiec Podbeskidzia.
Strata aż ośmiu punktów do ostatniego bezpiecznego miejsca sprawia jednak, że w Podbeskidziu muszą raczej oswajać się z faktem, że kolejny sezon przyjdzie im spędzić na trzecim froncie, a w klubie zapewne dojdzie do radykalnych zmian. Optymizmem nie napawa również terminarz. O ile wygrana w najbliższym meczu z GKS Tychy nie będzie wielką sensacją, to Górale później kolejno zagrają z Wisłą Kraków, Arką Gdynia, Miedzią Legnica, Chrobrym Głogów oraz Motorem Lublin. Trudno znaleźć racjonalne przesłanki, że bielszczanie złapią serię zwycięstw z rywalami tej klasy, skoro w ostatnim czasie zdobywają poniżej jednego punktu na mecz.
Odrodzenie Resovii
O wiele ciekawiej zapowiada się walka o ostatnie bezpieczne miejsce. W najgorszej sytuacji wciąż jest Resovia, ale po wygranej w Tychach (3:1) piłkarze Rafała Ulatowskiego powinni złapać wiatr w żagle. Co ciekawe do końca sezonu czekać na nich będą ci sami rywale, których ma Podbeskidzie. Jedynym wyjątkiem będzie starcie z Wisłą Płock na koniec sezonu zamiast tyszan. – Przechodziliśmy w ostatnich dniach bardzo trudne chwile. Po przegranych derbach ze Stalą wpadliśmy w spiralę trzech porażek z rzędu. Najważniejsze, że zespół się nie podłamał i dalej wierzy w to, co robi. Zobaczyliśmy, kto jest naszym przyjacielem na dobre i złe. Bardzo mocno wierzymy w to, że w przyszłym sezonie nadal będziemy grać w I lidze – powiedział po spotkaniu w Tychach szkoleniowiec Resovii, nawiązując do skandalicznego transparentu „kibiców”, którzy grozili piłkarzom pobiciem w razie porażki na Śląsku.