Smutne derby północy
Olimpia Elbląg i Stomil Olsztyn nastawiały się na walkę o awans do I ligi. Zamiast tego muszą bronić się przed spadkiem.
Kibice obu drużyn od lat są zwaśnieni, ale zarówno Olimpia, jak i Stomil mają obecnie zdecydowanie więcej wspólnego. Połączyło ich choćby niezadowolenie z powodu wyznaczenia terminu spotkania derbowego na poniedziałek. – Od dłuższego czasu mierzymy się z tym, że terminy naszych spotkań nie są, delikatnie mówiąc, zbyt idealne. Gramy w piątki, poniedziałki albo o bardzo wczesnych porach. Piłka jest dla kibiców, a z powodu poniedziałkowego terminu wielu z nich ubolewa i nie będzie mogło pojechać do Elbląga. Mimo wszystko w Olsztynie ten mecz cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Kibice się mobilizują, nie szukają wymówek i planują stawić się w Elblągu w liczbie kilkuset osób – mówi prezes Stomilu Arkadiusz Tymiński.
Więcej zrozumienia dla dość nietypowej daty wykazuje prezes gospodarzy. – Chcąc profesjonalizacji rozgrywek oraz jak największej liczby transmisji telewizyjnych, musimy się dostosować do ramówki TVP Sport. Pewnie, że wolałbym, aby taki mecz odbywał się w weekend, ale musimy zaakceptować sytuację. Wiem, jakie są realia i wymagania telewizji, bo uczestniczyłem w negocjacjach nowej umowy z nadawcą – przekazuje Paweł Guminiak, który jednocześnie jest prezesem stowarzyszenia Druga Liga Piłkarska.
Cele były inne
Z pewnością łączy ich również rozczarowanie obecnym sezonem. W Stomilu, który w poprzednich rozgrywkach walkę o awans przegrał dopiero w finale baraży z Motorem Lublin, w najczarniejszych snach nie spodziewali się, że w kolejnym przyjdzie im drżeć o utrzymanie. Olimpia również celowała minimum w strefę barażową. – Na pewno nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Starcie derbowe to piekielnie ważny mecz, ale teraz już każde spotkanie dla nas takie będzie, bo sami przysporzyliśmy sobie problemów. Pod wodzą Grzegorza Lecha drużyna na szczęście załapała nieco oddechu i mam nadzieję, że walkę i zaangażowanie będziemy oglądać już do końca sezonu. Mecze w tej lidze wygrywa się charakterem, ambicją czy przygotowaniem motorycznym, umiejętności stricte piłkarskie często nie są kluczowe. To sprawia, że rozgrywki są bardzo wyrównane. Ostatnia drużyna może wygrać z pierwszą i przetasowania w tabeli są w zasadzie co tydzień. Dodaliśmy sobie i naszym kibicom dodatkowych emocji i musimy się z tym zmierzyć – mówi Tymiński. W ostatnich latach ekipie z Elbląga zdecydowanie bliżej było do walki o utrzymanie niż awans, ale to miał być w końcu sezon przełomowy, w którym drużyna miała być gotowa do walki o wyższe cele. Gra Olimpii często nie wyglądała najgorzej, ale przez rażącą nieskuteczność nie zdobywała ona zbyt wielu punktów. Za kiepskie wyniki i ciągłe osuwanie się w tabeli utratą posady przypłacił trener Przemysław Gomułka. Sebastian Letniowski, który go zastąpił, w debiucie przed tygodniem zremisował bezbramkowo ze Stalą Stalowa Wola. – Gdyby nasza skuteczność była lepsza, bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Ta liga zawsze była wyrównana, ale w tym sezonie jest jeszcze ciekawsza. Teoretycznie możemy wciąż walczyć o baraże. Jednak jedna–dwie porażki mogą sprawić, że znajdziemy się w strefie spadkowej. Podejrzewam, że tu do ostatniej kolejki będzie mnóstwo niewiadomych. Będziemy walczyć do samego końca, o spadku nie chcemy myśleć, ale życie czasami pisze różne scenariusze. Odnaleźć trzeba będzie się w każdej sytuacji. Mam nadzieję, że w przyszłym roku zagramy co najmniej w drugiej lidze – odpowiada z kolei prezes klubu z Elbląga.
Stadiony, które straszą
Wspólnym elementem obu klubów jest również zaniedbana infrastruktura stadionowa. Aż trudno uwierzyć, że w będącym stolicą województwa Olsztynie oraz ponad stutysięcznym Elblągu jest ona na tak kiepskim poziomie. Obiekty Stomilu oraz Olimpii bez wielkiej złośliwości można nazwać wehikułami czasu, które pozwalają nam się przenieść do świata futbolu rodem z lat 90. minionego wieku, a może jeszcze dalej, ponieważ przez całe dekady praktycznie nie przeprowadzano na nich inwestycji. W Olsztynie po wielu perturbacjach w tym temacie w końcu ma się jednak coś zmienić. – Duży krok do przodu został wykonany. Uczestniczę w bojach o nowy stadion od dawna i mogę powiedzieć z dużym przekonaniem, że tak blisko rozpoczęcia modernizacji nie byliśmy nigdy. Tym bardziej możemy ubolewać, że kiedy zrobiliśmy znaczący krok w obszarze infrastrukturalnym, to zawodzimy sportowo – mówi prezes Tymiński.
W obu miastach doszło w niedzielę do drugiej tury wyborów prezydenckich. O ile w Olsztynie obaj kandydaci zapewniali, że miasto na pewno wykorzysta przyznane na ten cel 30 mln zł, a prace rozpoczną się jeszcze w tym roku, to w Elblągu sytuacja aż tak jednoznaczna nie jest. – Nasz stadion, delikatnie mówiąc, nie jest najładniejszy, a bez niego trudno nam rywalizować na poziomie centralnym. Wśród kandydatów ścierają się dwie opcje. Jeden jest za renowacją i upiększaniem obecnego obiektu, a drugi optuje za wybudowaniem nowego. Pewnie, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłby nowy stadion. Postawiliśmy nowy budynek klubowy, a teraz czas na stadion, który pozwoliłby nam grać o wyższą ligę – nie ma wątpliwości Paweł Guminiak.
Derbowi rywale zapewne zrobią wszystko, aby nie spaść, ponieważ od przyszłego sezonu drugą ligę czeka wiele pozytywnych zmian. Przede wszystkim pojawi się sponsor tytularny rozgrywek, który wedle nieoficjalnych doniesień ma przekazywać klubom w sezonie kwotę zbliżoną do tej, na którą dotychczas mogli liczyć I-ligowcy. Korzystniejsza będzie również umowa z TVP, która zapewni klubom pewne środki za transmisje meczów. Dotychczas zdarzało się, że kluby dokładały do tego przedsięwzięcia.