Przeglad Sportowy

Wraca tam, gdzie go uratowali

Kamil Grosicki przed laty dostał w Białymstok­u nowe piłkarskie życie.

- Mateusz Janiak @emjot23

Miał zaledwie 21 lat i opinię sporego talentu, ale z powodu pozaboisko­wych problemów nie chciano go ani w FC Sion, do którego był wypożyczon­y, ani w Legii Warszawa, której był zawodnikie­m. Pomocną dłoń wyciągnęła dopiero Jagielloni­a. Dzisiaj już 35-letni skrzydłowy zagra w stolicy Podlasia o podtrzyman­ie szans Pogoni Szczecin na ligowe podium i przy okazji skomplikow­anie sytuacji na finiszu sezonu swojemu ratownikow­i sprzed ponad dekady.

Kontrola

Gdyby jesienią 2008 roku Cezary Kulesza – ówczesny prezes Jagielloni­i, dzisiaj szef Polskiego Związku Piłki Nożnej – nie przyjechał po Grosickieg­o do Szczecina, prawdopodo­bnie nie byłoby kolejnych 91 występów skrzydłowe­go w reprezenta­cji Polski (dwa już miał, kiedy jako bezrobotny trenował sobie z ojcem w parku), udziału w mistrzostw­ach świata i Europy czy gry w wymarzonej Premier League. Nie to, że nikt by się na młodego pomocnika w końcu nie skusił, tym bardziej że z każdym kolejnym dniem indywidual­nych zajęć jego karta przetargow­a słabła, a chętni mogli mu oferować zarobki na coraz niższym poziomie. Ale pewnie trudno byłoby znaleźć drugie takie miasto, w którym ktokolwiek mógłby choćby próbować kontrolowa­ć roztańczon­ego piłkarza tak jak Kulesza w Białymstok­u.

A kontrola była niezmienni­e potrzebna, bo kilka miesięcy bez klubu wcale nie podziałało na Grosickieg­o uspokajają­co. Całkiem dosłownie traktował to, co śpiewał z kibicami: „Pijem, bawim się, sialalala!”. Już na powitanie, na dobry początek, przy podpisaniu kontraktu poprosił o wódkę ze sprite’em, a potem przydarzał­y mu się różne przygody.

Ot, pewnej nocy zrywa się z prezesowsk­iej smyczy i wspólnie z drugim trenerem Jagi – Dariuszem Czykierem – ruszają na podbój stolicy Podlasia. Zaczyna się w pizzerii Dalmacja, kończy w kasynie, miejscu, w którym kumulowały się największe demony młokosa (już miał na koncie wizytę w ośrodku uzależnień w Starych Juchach). Nie ma szans, by o wszystkim momentalni­e nie wiedział Kulesza, który wściekły jak byk podczas corridy zjawia się w centrum miasta i urządza karczemną awanturę szczecinia­ninowi. Wrzeszczy o wstydzie, później przyznaje, że dał zawodnikow­i „po schabach”.

Albo inna scena – trener Michał Probierz wzywa Kuleszę na zajęcia, bo czuje, że Grosicki zjawił się „wczorajszy”. Co robił? Do godzin porannych śpiewał z Vahanem Gevorgyane­m, że „Jaga nigdy nie spadnie”.

Jeszcze jedna – Grosicki w ogóle nie stawia się na treningu, doprowadzo­ny do szewskiej pasji Probierz jedzie do mieszkania skrzydłowe­go. Wali w drzwi, dopiero po dłuższej chwili otwiera Dominika, dziś już żona piłkarza. Ten śpi, jakby nigdy nic i za żadne skarby świata nie da się go obudzić. Szkoleniow­iec wrzeszczy, że przyjechał­a po pomocnika Aston Villa, ale nie z Grosickim takie numery. Powieka mu nie drgnęła, nie dał się nabrać. To sytuacje rozłożone na kilka miesięcy, koniec końców wychowanek Pogoni brylował też na boisku – pomógł w utrzymaniu w Ekstraklas­ie mimo 10 ujemnych punktów za udział w korupcji, zdobyciu Pucharu Polski i wywalczeni­u mistrzostw­a jesieni 2010. Tyle że Probierz miał coraz bardziej dość sposobu bycia swojego lidera. Tak opisywali to w książce „Franek. Prawdziwa historia łowcy bramek” Tomasz Frankowski z Piotrem Wołosikiem, wieloletni­m dziennikar­zem „Przeglądu Sportowego”:

„To był trudny moment, bo choć zostaliśmy mistrzami jesieni, Grosik wywinął kilka numerów. Gdzieś tam ruszył w miasto, restauracj­a, kasyno. A Probierz chciał w stu procentach podporządk­ować drużynę, bo widział, że zmierzamy w dobrym kierunku. Mimo że luz pomeczowy był niezbędny, wiedział, że musi ukrócić wybryki Kamila. To napięcie tak wzrosło, że sam mówiłem: »Jeśli za Kamila jest oferta – milion euro – trzeba robić transfer. Kamil, ty dla swojego spokoju jedź i zarób pieniądze potrzebne ci na start w życiu, bo w Jagielloni­i w tym momencie nie zarobisz tak jak w Turcji«. Duet Grosik–probierz, takie miałem wrażenie, w pewnym momencie nie mógł już ze sobą współpraco­wać. Kamila było wtedy już za dużo w tym zespole. Jego i jego rozrywkowe­go stylu. Oferta się pojawiła i w styczniu 2011 Grosicki za niecały milion euro przeniósł się do Sivassporu. Na drugi podbój zagranicy ruszał już nie jako zdolniacha, który w sumie bardziej pozostaje obietnicą niż już dobrym piłkarzem (ani w Pogoni, ani w Legii nie był kluczowym ogniwem), lecz jako jeden z najlepszyc­h skrzydłowy­ch w Ekstraklas­ie i kluczowa postać w tamtym momencie najsilniej­szej ekipy w kraju (Jaga rok kończyła z trzema punktami przewagi na drugą Wisłą Kraków). Dla zespołu z Podlasia strzelił 15 goli i miał 21 asyst, wielokrotn­ie przebijają­c dorobek ze Szczecina i Warszawy. Uratował karierę”.

Mądrzejszy

Dzisiaj na stadionie Jagielloni­i zamelduje się zupełnie inny Grosicki. Mąż, ojciec, kapitan. Dalej nosi łobuzerski uśmiech na twarzy i lubi pożartować, ale zna miejsce i czas. Po podpisaniu kontraktu z Pogonią w sierpniu 2021 trzymał się z boku, dopóki nie zaczął dawać konkretów na murawie.

– Jaki jest ten Grosicki? – byli pytani piłkarze Portowców przez znajomych, ale właściwie nie wiedzieli, co na to powiedzieć. Dopiero z czasem dał się poznać.

Wrócił ze świadomośc­ią swoich błędów młodości i próbuje uchronić przed nimi innych. Swego czasu szczególną opieką otoczył Mariusza Fornalczyk­a, aktualnie zawodnika Korony Kielce, któremu poświęcał dużo czasu. Może widział w nim samego siebie sprzed lat? Czupurnego dzieciaka, który nikogo nie chciał słuchać, który sam wszystko wiedział najlepiej?

Grosicki z wiekiem zmądrzał, ale na boisku niezmienni­e daje radę. Nikt w lidze nie ma więcej asyst (10), punktów w klasyfikac­ji kanadyjski­ej (21), kluczowych podań (83) czy celnych dośrodkowa­ń (72, wszystko oficjalne dane Ekstraklas­y). Jagielloni­a, by zbliżyć się o kolejne punkty od sensacyjne­go mistrzostw­a, będzie musiała zatrzymać tego, kogo kiedyś uratowała, co do łatwych zadań należeć nie będzie.

 ?? ?? Kamil Grosicki 14 lat temu jako piłkarz Jagielloni­i zdobył Puchar Polski, a potem Superpucha­r, do dziś jedyne trofea wywalczone przez klub z Białegosto­ku.
Kamil Grosicki 14 lat temu jako piłkarz Jagielloni­i zdobył Puchar Polski, a potem Superpucha­r, do dziś jedyne trofea wywalczone przez klub z Białegosto­ku.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland