3 PYTANIA DO…
Po meczu z Magdeburgiem wielu kibiców postawiło ciekawą teorię, uważając, że lepiej, iż wygraliście jednym, a nie trzema czy pięcioma golami. Ponoć taki rezultat będzie zdradliwy dla rywala. Zgodzi się pan z takim stwierdzeniem?
Moim zdaniem najlepiej byłoby, gdybyśmy przegrali jednym golem! Mówię poważnie. Minimalna porażka we własnej hali byłaby doskonałym pretekstem z naszej strony do maksymalnej mobilizacji w spotkaniu rewanżowym, a i przeciwnicy byliby jeszcze bardziej pewni swego. W takich sytuacjach dzieją się rzeczy różne. Faworyci nie zawsze wygrywają z presją, popełniają proste błędy. Rozpoczęliście znakomicie. W każdym elemencie byliście wyjątkowo dokładni. Zaczęło się psuć, gdy czerwoną kartkę ujrzał Dylan Nahi. Jak duży wpływ na waszą grę miało zejście Francuza?
Dylan jest znakomitym zawodnikiem. Doskonale broni, popisuje się sprytnymi zagraniami w ofensywie. Nie ma co ukrywać – jego zejście mocno pokrzyżowało nam plany taktyczne, wprowadziło trochę nerwów i niepewności. Musieliśmy zmienić wiele kwestii, choćby ustawienie w defensywie. Podobnie było po drugiej stronie boiska. Dylan jest ostatnio w doskonałej dyspozycji, walczy na całego, zdobywa bramki z wielu pozycji. Jego brak był ogromnym osłabieniem. Na szczęście w rewanżu będzie mógł zagrać.
3
Co trzeba poprawić, by z Magdeburga wracać w glorii zwycięzców? Wszystko! W hali rywala musimy sięgnąć perfekcji w każdym elemencie. Począwszy od bramki, poprzez defensywę, kontrataki, a na ataku pozycyjnym kończąc. Magdeburg w chwili obecnej jest chyba najlepszą drużyną na świecie. Dlatego chcąc awansować do Final Four, musimy unikać nawet najmniejszych błędów.
ROZMAWIAŁ MAC