Przeglad Sportowy

Igrzyska odcięte szablą

Krzysztof Kaczkowski stracił olimpijską szansę, bo pojechał do Francji ćwiczyć z... najlepszym trenerem świata. A ten go zepsuł.

- Wojciech OSIŃSKI @przeglad

Sensacja! Polak wygrał Szablę Wołodyjows­kiego! W tym stuleciu tego jeszcze nie było! Czekaliśmy na to ćwierć wieku!

I tak dalej, i temu podobne. Zachwyty nad triumfem Krzysztofa Kaczkowski­ego w warszawski­m turnieju Pucharu Świata płynęły zewsząd, ale okazja była wyjątkowa, bo Szabla Wołodyjows­kiego to kawał historii w tej konkurencj­i, jest rozgrywana co roku od 1963 roku a przed zawodnikie­m ZKS Sosnowiec wygrało ją ledwie czterech Polaków. – Wtedy poczułem się jak w niebie, zwłaszcza że po drodze pokonałem m.in. Koreańczyk­a, Chińczyka i dwóch Włochów, a w finale byłem lepszy od lidera światowego rankingu Sandro Bazadze z Gruzji – wspomina 26-letni Kaczkowski.

Trudna decyzja

To zdarzyło się 14 miesięcy temu, ale potem sosnowicza­nin udowodnił, że triumf nie był przypadkie­m. W ME zajął szóste miejsce, w igrzyskach europejski­ch – drugie. – Te sukcesy sprawiły, że z dziewiątej dziesiątki światowego rankingu Krzysiek wskoczył na 19. miejsce i zaczął się poważnie liczyć w walce o awans do igrzysk olimpijski­ch – mówi trener kadry szablistów Bartłomiej Olejnik. Wszystko układało się znakomicie, ale wtedy w zarządzie Pzszerm ktoś wpadł na pomysł, żeby było jeszcze lepiej. Kaczkowski­emu zaproponow­ano wysłanie na pół roku do najlepszeg­o szkoleniow­ca świata, Francuza Christiana Bauera. To trenerska legenda szabli, doprowadzi­ł na szczyty Francuzów, Chińczyków, Rosjan. Teraz prowadzi akademię w Orleanie, w której trenuje światowa czołówka, m.in. Gruzin Bazadze, Amerykanin Colin Heathcock czy Turek Enver Yildirim.

– To była trudna decyzja, bo jestem mocno związany z Polską i Sosnowcem. Stwierdził­em jednak, że gdybym nie skorzystał, plułbym sobie w brodę. Główną motywacją była chęć poznania metod Bauera, no i oczywiście codzienny trening z najlepszym­i na świecie – przyznaje Kaczkowski, który treningi w Orleanie zaczął w październi­ku. – Grupa przyjęła mnie fajnie, ale różnica była duża, bo w kraju miałem dziennie dwa dwugodzinn­e treningi, a we Francji jeden... sześciogod­zinny – mówi szablista. Jedną z metod stosowanyc­h przez francuskie­go guru, zresztą dość kontrowers­yjną, były lekcje prowadzone... bez maski. Czegoś takiego w szermierce nikt nie robi, oczywiście ze względów bezpieczeń­stwa. – Bauer mówi, że chce przez cały czas widzieć oczy zawodnika, jego skupienie – zdradza Kaczkowski, który w akademii Francuza był pierwszym Polakiem. – Zdziwiło mnie, że on nie ma asystentów. Cały trening dla 16-osobowej grupy prowadzi sam – siłownię, ogólnorozw­ojówkę, rozgrzewkę, lekcje. I daje radę, mimo że ma już 72 lata – opowiada Kaczkowski.

Stracili nad nim kontrolę

Co ciekawe i nieco dziwne, w najważniej­szym sezonie, przed igrzyskami, władze Pzszerm oddały swą olimpijską nadzieję całkowicie w ręce obcego trenera, który przecież Kaczkowski­ego zupełnie nie znał i niewiele o nim wiedział. Krajowi szkoleniow­cy stracili kontrolę nad jego treningiem.

Wszystko zależało od Bauera, który nie pozwalał nawet, by Polacy sekundowal­i Krzysztofo­wi w trakcie walk w zawodach. 26-latek jeździł na Puchary Świata, ale szło mu fatalnie. Od listopada do marca na sześć turniejów tylko raz przebrnął eliminacje, ale odpadł już w 1/32 finału. W tym samym okresie trenujący w kraju Szymon Hryciuk pięciokrot­nie wchodził do głównej drabinki. – Rozmawiałe­m z Bauerem, mówił, że nie będzie wprowadzał wielkich zmian w technice zawodnika. Myślałem, że ją udoskonali, tymczasem już po drugim Pucharze Świata widać było, że nasz szablista zmienia podstawy swojej szermierki, nawyki. Nie mówię, że to zły kierunek, ale taki proces jest długotrwał­y i bardzo trudny. A czasu było mało, przecież zima stanowiła okres walki o ranking i igrzyska – podkreśla Tomasz Dominik, trener Kaczkowski­ego w ZKS Sosnowiec, który pracuje z tym zawodnikie­m od początku kariery, czyli od 16 lat, i doprowadzi­ł go do zeszłorocz­nych sukcesów. – Liczyliśmy się z tym, że w pierwszym czy drugim PŚ może być słabiej, ale potem przyjdzie poprawa. Nie przyszła – dodaje Dominik. Jedna z osób zajmującyc­h się szablą od wielu lat, którą zapytaliśm­y o Kaczkowski­ego, powiedział­a: – Nie widzę, by Krzysiek w czymś się poprawił. Wcześniej operował głównie zasłoną, teraz nawet nie szuka zasłon, raczej czeka na ruch przeciwnik­a. To zmiana sposobu walki o 180 stopni. Samo założenie nie jest złe i mogłoby przynieść

PARYŻ TYLKO DLA NAJLEPSZYC­H

Od 26 do 28 kwietnia w luksemburs­kim Differdang­e odbędą się ostatnie kwalifikac­je do indywidual­nych turniejów olimpijski­ch we wszystkich sześciu konkurencj­ach. Z Polski wystąpią w nich zawodnicy z broni, w których nasza reprezenta­cja nie zakwalifik­owała się do zawodów drużynowyc­h. Są to szabliści Małgorzata Kozaczuk i Szymon Hryciuk oraz szpadzista Wojciech Kolańczyk. Do igrzysk w Paryżu awansują tylko triumfator­zy turnieju.

efekty, ale czas na zmiany był zbyt krótki.

To wkurzające i smutne

Doszło do tego, że Kaczkowski nawet nie zdobył medalu w mistrzostw­ach Polski, a przecież w 2022 i 2023 roku zgarnął złoto! W rankingu FIE spadł na 39. miejsce, o 10 lokat prześcigną­ł go Hryciuk, który obsadził też jedyne miejsce dla Polski w turnieju kwalifikac­yjnym ostatniej szansy do igrzysk.

– Nie walczę teraz tak, jak powinienem. To wkurzające i smutne. Ale mimo niepowodze­nia nie żałuję tego wyjazdu. Pracowałem na sto procent, zyskałem inne spojrzenie na szermierkę, zobaczyłem, jak to jest trenować ze światową czołówką. Jednak chyba moje miejsce jest w Polsce. Czas wrócić do kraju i pracować dalej z polskimi trenerami – przyznaje Kaczkowski, którego głównym celem są teraz czerwcowe ME w Bazylei. W Pzszerm przyznają, że eksperymen­t okazał się nieudany, ale... nie wykluczają powtórki. – Być może Krzysiek wróci jeszcze do akademii Bauera, ale na pewno nie w najbliższy­m, poolimpijs­kim sezonie – zapewnia dyrektor sportowy związku Łukasz Mandes.

 ?? ?? Przypadek Krzysztofa Kaczkowski­ego pokazuje, że w sporcie jak w życiu – lepsze bywa wrogiem dobrego.
Przypadek Krzysztofa Kaczkowski­ego pokazuje, że w sporcie jak w życiu – lepsze bywa wrogiem dobrego.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland