DOBRUCKI: Bartek to króliczek, którego wszyscy chcą gonić
MARIUSZ RAJEK: Środowisko żużlowe wiązało spore nadzieje z pojawieniem się Discovery jako promotora cyklu Grand Prix. Na razie wielkiej ekspansji dyscypliny się jednak nie doczekaliśmy. Możemy czuć się rozczarowani?
RAFAŁ DOBRUCKI (TRENER REPREZENTACJI POLSKI): Spodziewaliśmy się czegoś więcej, ale wydaje mi się, że nie można oczekiwać od razu cudów po firmie, która raczej nie znała dyscypliny. Podejrzewam, że Discovery nie zrealizowało jeszcze wszystkich założeń, które sobie zaplanowało, i ma coś w zanadrzu. Nowy design boksów zawodników, monitory, strefa dla kibiców to jest widoczna zmiana, choć zgodzę się, że na razie nie ma tego efektu wow, na który pewnie wielu liczyło. Brakuje nowych lokalizacji. Z dużych stadionów zostały tylko Warszawa oraz Cardiff. Jeszcze kilka lat temu mieliśmy Kopenhagę, Sztokholm czy Göteborg. Możliwe, że w dalszych planach promotora jest organizacja turniejów w dużych miastach i na większych stadionach. Oczekiwania były takie, że nastąpi to szybciej. Grunt pod rozszerzenie żużlowej geografii jest, ekspansja z punktu widzenia marketingowego powinna nastąpić. Naturalnym kierunkiem rozwoju dla żużla wydawała się Rosja, ale z wiadomych względów w tamtą stronę teraz nie pójdziemy. Może warto byłoby skierować się na przykład do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tam jest duży potencjał dla takich wydarzeń. Aspekt geograficzny i sportowo-turystyczny to jedno, ale równie ważny jest ten związany z terminarzem. Powinniśmy rozciągnąć kalendarz cyklu GP, bo nie jest dobre to, że żyjemy pół roku bez żużla. Nowe kierunki dałyby nam szansę na wcześniejszy start sezonu oraz jego późniejsze zakończenie. Przy dzisiejszej technologii budowania sztucznych torów na jedno konkretne wydarzenie wydaje się to realne. W Katarze podczas piłkarskiego mundialu zbudowano stadion z kontenerów dalekomorskich, a potem go tam spakowano, więc można i tak. Wydaje mi się, że zaadaptowanie takiego pomysłu do żużla nie powinno być problemem.
W tym sezonie w cyklu Grand Prix pojawi się kilka nowych twarzy, ale nie da się ukryć, że wciąż kręcimy się w tym samym sosie.
System eliminacji powinien być bardziej selektywny. Zawodnicy przebijają się przez sito eliminacji, a na końcu decyduje jeden turniej w postaci
Grand Prix Challenge. Rozgrywki cyklu SEC wydają mi się zdecydowanie lepszym eliminatorem do Grand Prix na kolejny sezon, ponieważ zawodnicy, którzy zajmują w nim czołowe lokaty, muszą prezentować dobrą formę przez cały sezon. Jeden turniej eliminacyjny czasami wprowadza do cyklu mistrzostw świata zawodnika, który – z całym szacunkiem – nie do końca tam pasuje. Taki system wydaje się bardziej miarodajny i sprawiedliwy, byłoby to bardziej transparentne. SEC to Europa, ale myślę, że promotorzy cyklu chętnie widzieliby tam Australijczyków czy Amerykanów w otwartych mistrzostwach Europy lub Pucharze Europy. Mistrz świata juniorów powinien z automatu dostawać też stałą dziką kartę do cyklu SEC. Takie gradacje pomiędzy rozgrywkami miałyby sens. Oprócz pucharu i medalu byłaby to dodatkowa motywacja w zawodach niższej rangi, a każdy cykl zyskałby na wartości.
Cykl znowu zaczyna się w Goričan. Czy ta lokalizacja ma sens, jeśli weźmie się pod uwagę, że na żużlu nie jeździ żaden Chorwat? Może warto byłoby pomyśleć o Słowacji,
gdzie Martin Vaculik ma spore grono fanów?
Goričan jest o tyle dobrze położone, że z żużlowych krajów nie jest tam daleko. Discovery zapewne przyjęło jakąś ścieżkę marketingową, wybierając takie, a nie inne tory. Nam się pozornie pewne rozwiązania mogą nie podobać, ale po przyjrzeniu się szczegółowym badaniom promotorów okazuje się, że lokalizacje są w dużym stopniu przemyślane. Goričan dysponuje dobrą infrastrukturą, nie wiem, czy Žarnovica, jeśli mówimy o Słowacji, poradziłaby sobie z imprezą tej rangi. Równie dobrze w moim odczuciu moglibyśmy wrócić do Lonigo. Turniej we Włoszech był ciekawą pozycją w kalendarzu. Czy to będzie sezon, w którym Bartosz Zmarzlik pewnie zdobędzie piąty tytuł? Widzi pan zawodnika, który mógłby mu zagrozić?
Na starcie każdy ma takie same szanse, aby gonić Bartka. Chętnych na pewno jest wielu, a kto faktycznie będzie w stanie wspiąć się na najwyższy poziom, zobaczymy na torze. Kilku kandydatów, którzy mają odpowiednią wiedzę, umiejętności i doświadczenie, by się znalazło, ale nie chciałbym teraz wymieniać nazwisk. Bartek wyznacza horyzont w speedwayu i na pewno jest takim króliczkiem, który będzie uciekał, a inni będą go gonić.
Dominik Kubera i Szymon Woźniak zastąpią w cyklu Macieja Janowskiego i Patryka Dudka. Czego możemy się po nich spodziewać? Jako trener kadry będę robił wszystko, aby pomóc im walczyć o jak najwyższe miejsca. Fajnie by było, gdyby okazało się, że to oni są w stanie zbliżyć się do Bartka. Mamy klasowych zawodników, którzy znaleźli się tam nie przez przypadek i absolutnie sobie na to zasłużyli. To są przykłady żużlowych pracusiów, którzy potrafią 20 godzin na dobę myśleć o żużlu, ciężko pracować i dążyć do celu. Frycowe na pewno zapłacą, ale uważam, że znaleźli się w odpowiednim miejscu, w którym sobie poradzą.
Kubera i Woźniak? To klasowi zawodnicy, którzy znaleźli się w Grand Prix nie przez przypadek i absolutnie na to zasłużyli.