W trybie Galacticos
Madryt roztacza szczególną aurę. Iga Świątek i Magda Linette wygrały swoje mecze.
Turniej w Madrycie jest pod wieloma względami wyjątkowy. Nie dość, że mączka, na której rywalizują tenisiści i tenisistki, różni się od tej w Paryżu czy Rzymie, to jeszcze korty znajdują się 600 m n.p.m. To sprawia, że oddycha się nieco ciężej, więc trzeba umieć wykorzystać „momentum”. To określenie w pewnym okresie przypisywano Realowi Madryt, który przez znaczną część meczu potrafił oddać pole rywalowi, by w jednej chwili wpakować piłkę do bramki i pozbawić go szans. O wykorzystaniu „momentum” przekonała się też Iga Świątek, która skorzystała z tego, że wcześniej odpadła w Stuttgarcie i z trybun Santiago Bernabeu wraz z trenerem przygotowania fizycznego Maciejem Ryszczukiem obejrzała klasyk Galacticos kontra FC Barcelona.
Wewnętrzna presja
Iga mogła wyciągnąć coś z tego spotkania. Choćby umiejętność „zabijania” meczu, którą mają gracze Carlo Ancelottiego. Polska tenisistka także „dobiła” rywalkę w drugiej rundzie turnieju w Madrycie (w pierwszej miała wolny los). Po pierwszym, gładko wygranym przez Igę 6:1 secie z Xiyu Wang, w drugim Chinka „wyciągnęła” wynik na 4:4. Decydujące dwa uderzenia należały jednak do Polki, która w trzeciej rundzie zagra z Rumunką Soraną Cirsteą.
W weekend w Madrycie odbyła się też gala Laureusa. Wśród panów miano najlepszego sportowca świata zdobył Novak Djoković, wśród pań nagrodę zdobyła piłkarka Aitana Bonmat. Iga, która drugi raz była w gronie nominowanych, musi jeszcze poczekać na ten laur. Świątek w stolicy Hiszpanii zrobi wszystko, by co najmniej powtórzyć wynik z 2023 roku, czyli awanować do finału. Choć przyznaje, że korty Caja Magica nie należą do jej ulubionych. Przed rokiem w finale przegrała z Aryną Sabalenką. Teraz drabinka układa się pod powtórkę. Ale czy Białorusinka dotrwa do tego etapu? Po Australii tylko w jednym turnieju zagrała trzy mecze – w Indian Wells. W Dubaju odpadła po pierwszym spotkaniu z Donną
Vekić, a w Miami po drugim – z Anheliną Kalininą. Tak samo było w Stuttgarcie, gdzie pokonała ją Marketa Vondroušova. W obliczu sytuacji życiowych widać, że Białorusinka znalazła się pod presją. Wróciło rzucanie rakietą, kopanie piłki ze złości...
To dobry moment
Może z tego skorzystać Magda Linette, która w drugiej rundzie zmierzy się z... Sabalenką. W ich trzech potyczkach górą była tenisistka z Mińska, ale wydaje się, że to optymalny moment, by poznanianka w końcu pokonała Arynę. 32-latka jest na fali. Po finale na ziemi w Rouen przeniosła formę do Hiszpanii. W pierwszej rundzie uciekła spod topora i wykorzystała „momentum”, w meczu z Elisabettą Cocciaretto. Oby podobnie było w piątek, gdy będzie mierzyć się z Sabalenką.