KOMU PUCHARY, KOMU?
Przebudzenie mocy w czołówce. Wydaje się, że w 32. kolejce Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław przypieczętowały awans do europejskich pucharów. Zespół z Podlasia wyszedł na mecz z Koroną Kielce (3:0) dużo bardziej skoncentrowany niż podczas spotkania ze Stalą Mielec (2:3) w ubiegłym tygodniu. Spokojna, pewna wygrana, dwie szybko zdobyte bramki pozwoliły uniknąć nerwów. Gdyby tak było – a powinno
– w Mielcu, dzisiaj Jagiellonia byłaby już tylko o krok od mistrzostwa. Natomiast Śląsk jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Wrocławianie złapali lepszą formę na ostatnie kolejki i docenić trzeba, że rozbili nie byle kogo, bo przecież tydzień wcześniej Cracovia bardzo zdecydowanie pokonała Górnika na własnym boisku (5:0). Walka o mistrzowski tytuł, co prawda już tylko tych dwóch drużyn, będzie trwała do samego końca. Równie ciekawa będzie też walka o trzecie miejsce premiowane grą w pucharach, bo tutaj zainteresowanych jest kilka drużyn. I to chyba będzie najciekawsze w ostatnich kolejkach. Pamiętajmy też o tym, co dzieje się na dole tabeli. Jest kilka zespołów, które robią, co mogą, aby zostać w Ekstraklasie. Dzięki temu multiliga w ostatniej kolejce pod koniec maja będzie czymś wyczekiwanym. Wiemy już, że do pucharów nie załapie się większość, a może nawet wszyscy nasi przedstawiciele z poprzedniego sezonu. Czy dla Legii Warszawa, czy dla Rakowa Częstochowa, czy dla Lecha Poznań to byłaby ogromna porażka. Wszystkich związanych z tymi klubami będzie to boleć. Co więcej, nie tylko piłkarzy czy fanów, ale też kasę klubową. Jestem ciekawy, kto wywalczy to ostatnie pucharowe miejsce, bo w poprzednich kolejkach zostało popełnionych wiele błędów. Dlatego nie sposób wskazać, że któryś z tych zespołów na pewno sobie to miejsce wywalczy. Ta rywalizacja będzie o tyle ciekawa, że w pucharach zagra ten, kto tych błędów popełni najmniej. A patrząc na to, co działo się w poprzednich miesiącach, nie sposób wskazać faworyta. Znamienne jest też to, o co tak naprawdę był niedzielny klasyk naszej ligi pomiędzy Legią i Lechem. W ostatnich latach te spotkania nie były wielkimi widowiskami, w których padało pełno bramek. Można powiedzieć, że stawka tego meczu została zdegradowana do poziomu sportowego poprzednich spotkań. Walka o trzecie miejsce, a nie o mistrzostwo Polski. O tym obecnie decyduje jedno z najbardziej wyczekiwanych spotkań w Ekstraklasie. Przed meczem mogliśmy założyć, że w kontekście walki o brązowy medal wyjdzie z niego albo dwóch bardzo ciężko rannych po remisie, albo ktoś pogrzebie swoje szanse, przegrywając. Niby klasyk ligi, a jednak musieliśmy się zastanawiać, kto ma więcej atutów i jest w stanie wygrać. Oba zespoły nie zachwycały, a obecnie są w trakcie przebudowy. Była zmiana trenera w Legii, będzie nowy trener w Lechu. To wszystko nie działa zbyt motywująco na piłkarzy oraz kibiców. Te dwa nasze największe kluby mają obowiązek co roku grać w pucharach. Dzisiaj już wiemy, że komuś na pewno się to nie uda.