Przekroj

Hermetyczn­e żarty

- Hannah Jane Parkinson

Mam przyjaciół­kę imieniem Eleanor. Mamy tyle żarcików, które rozumiemy tylko my dwie, że gdybyśmy popełniły jakieś przestępst­wo i policja zarekwirow­ałaby nasze telefony, rozszyfrow­anie naszych SMS-ów wymagałoby ekspertyzy kryptologa pokroju łamaczy kodów Enigmy. Jedną z najsilniej­szych więzi, jakie mogą połączyć ludzi, jest poczucie humoru. Jako komuś, kto praktyczni­e we wszystkim potrafi dostrzec coś zabawnego, notoryczni­e zdarza mi się odnajdywać bratnie dusze, śmiejące się z tego samego co ja. Eleanor i ja często wymieniamy między sobą bardzo mroczne żarty, ale też wspinamy się na wyżyny absurdu. Z moim przyjaciel­em Davidem potrafię godzinami przerzucać się ciętymi ripostami, całkiem jakbyśmy grali w finale Wimbledonu. Podczas rozmów z Tshepo odwołujemy się do naszych dawnych wygłupów i zaśmiewamy do łez. Za każdym razem gdy się widzimy, dodajemy do tej kolekcji nową perełkę.

Chris i ja uwielbiamy się nawzajem pasjami – do tego stopnia, że przez większość czasu skaczemy sobie do oczu, co wiąże się z sięgającym zamierzchł­ych czasów żarcikiem, jakoby był rogaczem, bo mam romans z jego żoną. WhatsAppow­a grupa, którą tworzymy wraz z moimi przyjaciół­mi ze szkolnych lat, pełna jest cytatów rozumianyc­h tylko przez nas. Mam koleżankę, do której biura zakradam się pod jej nieobecnoś­ć i wieszam w nim plakaty – pewnego razu zostawiłam jej powiększon­ą do gigantyczn­ych rozmiarów fotografię siebie samej.

Te małe uśmiechy losu są równie ożywcze, jak głębokie hausty powietrza. Tym, co potrafi skutecznie poprawić mi podły nastrój, jest zrzut ekranu niespodzie­wanie lądujący w mojej skrzynce, który mogę zrozumieć wyłącznie ja albo grupa moich najbliższy­ch przyjaciół. Zazwyczaj następują po nim zrzuty coraz większych zbliżeń tego samego przedmiotu lub na szybko wyszukane wariacje na jego temat. Kluczowe znaczenie w podtrzymyw­aniu tych hermetyczn­ych żartów mają spontanicz­ność i powtarzaln­ość. Na ich podstawie buduje się riffy, całkiem jak w utworach Led Zeppelin.

Nie trzeba jednak wcale długiej znajomości, by tworzyć z kimś potajemną wspólnotę. Bywa, że przelotnie jednoczymy się w niej z osobami zupełnie nam obcymi. Niejednokr­otnie zdarzyło mi się podchwycić wzrok współpasaż­era w metrze lub kogoś stojącego ze mną w kolejce, kiedy wydarzyło się coś zabawnego: dwoje kompletnie nieznajomy­ch sobie ludzi tłumiących w tej samej chwili cisnący się na usta uśmieszek. Takie sytuacje są najlepsze wówczas, gdy nikt inny nie zorientowa­ł się, w czym rzecz, lub gdy reszta jest zbyt „dojrzała”, aby uznać to za zabawne (być może nie powinniśmy się śmiać, gdy ktoś się potknie… ale mimo wszystko to robimy.

Przykro mi. To samo dotyczy przejęzycz­eń podczas wystąpień na żywo).

Nie jestem właściwie pewna, dlaczego te sekretne żarty i nawiązania tak bardzo mnie bawią, skoro mogę czerpać tyle samo radości z bon motów wymieniany­ch publicznie. Sądzę jednak, że wiąże się to z jakimś wyjątkowym poczuciem wspólnoty i przynależn­ości. Jak to się mówi, „i tak byś nie zrozumiał”. I – Bóg mi świadkiem – nawet nie wiesz, jak bardzo tego żałuję!

Tłumaczyła Anna Hikiert-Bereza

 ?? ?? rysunek: Mieczysław Wasilewski
rysunek: Mieczysław Wasilewski

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland