Zamiast Magellana
Wiele wskazuje na to, że Magellan może stracić oba swoje obłoki: Wielki Obłok Magellana i Mały Obłok Magellana. Zawiązała się mianowicie koalicja astronomów pragnących mu je odebrać. Grupie przewodzi astronomka Mia de los Reyes, która w rzeczonej sprawie opublikowała artykuł na łamach czasopisma „APS Physics”. Przedstawiła ona dwie racje. Po pierwsze, Ferdynand Magellan wcale Obłoków Magellana nie odkrył. Po drugie, ma on na swoim koncie wiele niedobrych uczynków.
Co do pierwszej kwestii to oba obłoki widoczne są gołym okiem z południowej półkuli, zatem nie sposób tu wskazać jakiegoś konkretnego odkrywcę. Na pewno nie był nim żaden Europejczyk. Imieniem Magellana zostały one nazwane dopiero w XIX w. – w uznaniu dla czynów znamienitego żeglarza.
I tu przechodzimy do drugiej kwestii. Czyny, których Magellan dokonał podczas historycznej wyprawy na zachód, opisał dość szczegółowo członek tej ekspedycji, Wenecjanin Antonio Pigafetta. Książka uczonego Włocha była w zamierzeniu jednoznacznie pochlebna dla jej bohatera i rzeczywiście tak została zrazu odebrana, lecz dziś opisane w niej fakty muszą być uznane za kompromitujące. Magellan podczas swojej wyprawy zabijał, palił wioski, zakuwał ludzi w kajdany i nie mieściło mu się w głowie, że można zawitać do jakiejkolwiek krainy, nie chrystianizując jej ludności i nie ozdabiając krzyżem najwyższego wzniesienia w okolicy. Ta misjonarska gorliwość w końcu go zgubiła – zginął na Filipinach podczas bitwy z mieszkańcami wyspy Mactan, których wódz odmówił przyjęcia chrześcijaństwa i uznania się za poddanego hiszpańskiego króla.
Nieprzypadkowo właśnie z Filipin wywodzi się Mia de los Reyes, przywódczyni grupy astronomów żądających demagellanizacji obłoków. Obłoki Magellana to w istocie galaktyki karłowate krążące wokół Drogi Mlecznej. Są dla naukowców bardzo ważnymi obiektami, choćby dlatego, że możemy w nich obserwować procesy powstawania nowych gwiazd. W literaturze przedmiotu spotyka się je nieustannie – siłą rzeczy adept astronomii co rusz słyszy nazwisko Magellana jako patrona galaktyk wprawdzie karłowatych, ale bardzo istotnych. Magellan zaś, co na Filipinach wie każdy, a i na świecie coraz więcej osób, był najeźdźcą.
No dobrze, ale jak w takim razie nazwać obłoki? Mia de los Reyes uważa, że wybieranie na ich patrona człowieka zawsze będzie wiązało się z pewnym ryzykiem, gdyż – jak tłumaczy portalowi Space.com – ludzie są niedoskonali, a społeczne standardy wciąż będą się zmieniać. Bezpieczniejszy pomysł to tworzenie nazw od pewnych idei, jak to się robi w przypadku marsjańskich łazików (np. Perseverance, czyli wytrwałość). Idąc tym tropem, pani de los Reyes twierdzi, że należy znaleźć jakąś ideę, niekoniecznie nawet szczytną, ale zaczynającą się na literę M, żeby mogła zastąpić Magellana w powszechnie stosowanych w astronomii skrótach LMC (Large Magellanic Cloud – Wielki Obłok Magellana) i SMC (Small Magellanic Cloud – Mały Obłok Magellana).
Astronomka proponuje wykorzystanie słowa „merydionalny”, które oznacza mniej więcej tyle co południowy (obłoki są widoczne tylko z półkuli południowej), albo „mleczny” (bo są satelitami Drogi Mlecznej). Ta druga propozycja ma zdecydowanie więcej wdzięku. Dlaczego jednak – zapytajmy – nie można by użyć najpopularniejszego słowa na literę M, czyli „mama”? Mielibyśmy wówczas Mały Obłok Mama i Wielki Obłok Mama. A że są to rejony, w których podziwiać można formowanie się nowych gwiazd, nazwy takie będą pasować idealnie. ×