Chciał zająć czymś Rosjan
„Super Express”: – Kiedy Putin brnie w kłamstwa historyczne lub staje się agresywny w wypowiedziach i działaniach wobec różnych państw, zazwyczaj nie jest to przypadkowe. O co chodzi?
Adam Traczyk: – Putin ma za sobą słabą końcówkę roku i to zapewne wyjaśnia, skąd te słowa się wzięły. Rozmowy na temat Ukrainy w formacie normandzkim nie przyniosły Rosji znaczących korzyści. Sankcje UE na Rosję zostały przedłużone. Rozmowy z Białorusią też nie zakończyły się po jego myśli. Do tego wmieszali mu się w nie Chińczycy, udzielając Białorusi pożyczki, która ewidentnie naciskom Rosji na Białoruś szkodzi. Amerykanie groźbą sankcji wstrzymali budowę Nord Stream 2. „Jedna Rosja” wygląda w sondażach mizernie. To już nie jest 50–60 proc. Trzeba było więc czymś zająć opinię publiczną w Rosji i jakoś sobie te straty powetować.
– Reakcja na słowa Putina po stronie polskiej była odpowiednia?
– List premiera był bardzo dobry, stanowczy, ale nie histeryczny. Oczywiście można było narzekać, że trochę za późno, że powinien zabrać głos prezydent Duda… Tyle że polskie państwo generalnie wyłącza się w czasie świąt, co Putin także zapewne świadomie wykorzystał.
– To wobec Putina. A co z polskimi reakcjami na reakcje polityków?
– Byłem pozytywnie zaskoczony reakcją części polityków jak Donald Tusk czy marszałek Grodzki, którzy nawoływali w tej sytuacji do jedności. Były jednak także reakcje słabe…
– Widziałem. Grzegorz Schetyna zareagował kiepsko, daleko od jedności. Małgorzata Kidawa-błońska też…
– Nie tylko oni. Nie zabrakło kolejnej odsłony wojny polsko-polskiej. Radosław Sikorski, który wypominał, że kiedy on kierował MSZ, to Putin uhonorował Polskę na Westerplatte itd. Z drugiej strony Joachim Brudziński miał niezwykle ostre komentarze. Trochę się dziwię, bo doświadczeni politycy powinni zdawać sobie sprawę, że w wielkiej machinie rosyjskiej propagandy jesteśmy tylko trybikiem i trudno się spodziewać, by Polska mogła swoją postawą na tę machinę mieć zasadniczy wpływ.
– Widziałem właśnie takie przekonanie, że w Polsce zaczęły się pojawiać głosy, których wcześniej zbyt wielu nie było. Naiwne przekonanie, że jak się będzie wobec Putina miłym, to będzie przełom i on się zmieni. Poseł Gdula z SLD, politycy Konfederacji... – Nie do końca jestem przekonany, że to kwestia naiwności. Polska miała taki okres, w którym brała udział w tym „resecie z Rosją” w wykonaniu Obamy… – Tyle że to chyba był, jak to często u nas, odprysk polityki amerykańskiej.
– W dużej mierze tak, ale wówczas praktycznie cała tzw. bańka ekspercka popierała ten kurs. Dziś eksperci są za zdecydowanie ostrym kursem. Pojawiają się nawet głosy, żeby w obliczu agresywnej polityki Rosji odpowiedzieć żądaniami reparacyjnymi. To oczywiście dotknęłoby tożsamość Rosjan jako zwycięzców, bo oni postrzegają się jako wyzwoliciele, pogromcy Hitlera, a nie jako agresorzy. Nie należy popadać w skrajności po żadnej ze stron. Rosja w magiczny sposób nie zniknie, zawsze będzie naszym sąsiadem. Nie zawsze jest sens wchodzić z nią w szermierkę słowną, skoro realne działania się udają.
– Jakie?
– Sankcje amerykańskie na Nord Stream 2 to jest także polski sukces. Podobnie jak utrzymywanie sankcji Unii Europejskiej. Nie zgodzę się też z komentatorami twierdzącymi, że w sprawie oskarżeń Putina „nie ma reakcji naszych sojuszników”. Była reakcja ambasadorów USA, Niemiec i ministrów krajów zachodnich. Reakcji Brukseli nie ma, ale pamiętajmy, że to są osoby, które dopiero rozpoczęły swoje kadencje i wolą zapewne zachować wstrzemięźliwość. Reakcje światowej opinii publicznej Zachodu też były dla Polski jednoznacznie korzystne. Putin tym razem przestrzelił, co Rosjanom zdarza się w ostatnim czasie coraz częściej.