Przed świętami straciliśmy wszystko
Pogorzelcy z Józefosławia błagają o pomoc
Mieszkanie na spokojnym osiedlu w Józefosławiu miało być dla Łukasza i Moniki Grochowskich ostoją na całe życie. Wystarczyła chwila, by ich marzenie przestało istnieć. Dorobek ich życia przed świętami zniszczył pożar.
Łukasz Grochowski (34 l.) wraz z żoną Moniką, Antosiem (6 l.) i Frankiem (3 l.) kupili pół bliźniaka w Józefosławiu. Grudniowego wieczora ich dorobek poszedł z dymem. – Gdy kładliśmy się z żoną spać, wszystko było w porządku, ale tylko pozornie... – opowiada nam pan Łukasz. W tym czasie w ścianie, w której znajdował się kominek, ogień zaczął trawić konstrukcję budynku. Wkrótce u sąsiadów spod podłogi buchnął czarny gęsty dym. Wszczęli alarm. Mimo że strażacy przyjechali parę minut później, ogień zdążył zniszczyć dom – ściany, meble, sprzęty i ubrania. Święta spędzili u rodziców. Do mieszkania wciąż nie mogą wrócić. Właściciele byli ubezpieczeni, ale całe odszkodowanie zabierze bank na pokrycie kredytu, za który kupili mieszkanie. Taką mają umowę. Pożar nie wybuchł z ich winy, ale – jak się okazało po wizycie rzeczoznawców – z powodu zaniedbania dewelopera. Instalacja do kominka nie posiadała izolacji ognioodpornej! – Ale nie mamy szans na wywalczenie jakiegokolwiek zadośćuczynienia, bo deweloper zbankrutował. Nie mamy nic. Wszystkie rzeczy, które były w domu, zostały zniszczone. I nie stać nas na remont. Mamy nadzieję, że dobrzy ludzie nam pomogą – mówią Łukasz i Monika. Burmistrz Józefosławia zapewnił kontenery, by uporządkowali wnętrza, proboszcz lokalnej parafii organizuje pomoc z Caritasem, by osuszyć dom po zalaniu. A sąsiedzi założyli zbiórkę na zrzutka. pl. Tam można pomóc pogorzelcom.