Król czterech skoczni!
Dawid Kubacki (30 I.) wygrywa turniej
Mamy wielką trójkę! Dawid Kubacki (30 l.) jako trzeci Polak wygrał Turniej Czterech Skoczni. Dokonał tego w święto Trzech Króli. Jak rasowy myśliwy ustrzelił narciarskiego „Wielkiego Szlema”.
Zajął trzecie lokaty w dwóch pierwszych konkursach i był trzeci na półmetku turnieju. W minioną sobotę w Innsbrucku zajął drugie miejsce i objął prowadzenie w T4S. Wreszcie, niespeszony prowadzeniem, pokazał wszystkim plecy w Bischofshofen.
Najpierw odczarował nieprzychylną mu dotąd skocznię w Innsbrucku (dotąd nie lądował tam w PŚ wyżej niż na 17. miejscu). Osiągnął te same odległości co ścigający go Norweg Marius Lindvik (21 l.), a przegrał „o paznokieć”, różnicą wskaźnika za wiatr w pierwszej serii. Za plecami tej dwójki znaleźli się prowadzący dotąd Japończyk Kobayashi i Niemiec Geiger.
– Na pewno z uśmiechem na ustach i ze spokojem podejdę do konkursu w Bischofshofen – zapowiedział.
Jak zapowiedział – tak uczynił. W pierwszej serii pofrunął aż 143 m i jeszcze mocniej uciekł Mariusowi Lindvikowi i innym rywalom, dla których szczytem okazała się odległość 140 m. A w drugiej nie próbował asekurować się, by utrzymać pozycję.
Pofrunął po swoje, aż 140,5 m, znów najdalej ze wszystkich. Wygrał noworoczny turniej z przewagą 20,6 pkt nad Lindvikiem. I po raz pierwszy tej zimy triumfował w Pucharze Świata.
– To nie taki całkiem zwykły dzień w biurze, ale bardzo fajny. To chwila ze snu – powiedział do mikrofonu TVP. – Jestem zadowolony, wszystkie skoki na dobrym poziomie. No, może do lądowań można się troszeczkę przyczepić. Starałem się skoncentrować na tym, co mam do zrobienia, Nie byłem w stanie zrobić nic lepiej, niż potrafię, nic więcej ani nic mniej, tylko to, co umiem.
Martwi nieco postawa pozostałych polskich skoczków. Żaden z nich nie znalazł się w czołowej trójce żadnego z czterech konkursów. Kamil Stoch (33 l.) ożywił się w niedzielę (trzeci w treningach i w kwalifikacji), ale trójka nie była jego liczbą w święto Trzech Króli.