Tajemnicze groźby
IRAN
Atakował w autobusach i tramwajach. Wybierał najsłabsze ofiary – dzieci. Dopadał je, kiedy same wracały ze szkoły. Ocierał się, łapał za miejsca intymne. Teraz twierdzi, że niczego nie pamięta! Przed gdańskim sądem rozpoczął się właśnie proces Janusza S. (69 l.), który przez 16 lat był postrachem małych pasażerów w środkach komunikacji miejskiej. Zboczeńcowi grozi 12 lat więzienia.
Po raz ostatni zaatakował jesienią 2018 r. W tramwaju nr 11 wypatrzył nastoletniego chłopca. Nie zważając na innych pasażerów, dopadł go, złapał za krocze. Zauważyła to jedna z kobiet, podniosła alarm. Ludzie próbowali złapać zboczeńca, ale zdołał im zwiać. Do akcji ruszyli policjanci, pokazali Janusza S. z nagrania monitoringu w tramwaju. Dzięki temu rozpoznały go inne ofiary, które molestował w gdańskich autobusach i tramwajach. Na policję zgłosiło się kilkadziesiąt osób, w większości już dorosłych, które obciążyły pedofila.
W listopadzie 2018 r. Janusz S. został wreszcie zatrzymany i od tego czasu przebywa w areszcie.
– Prokurator zarzucił mężczyźnie popełnienie w latach 2002–2018 dziesięciu przestępstw o charakterze seksualnym – dopuszczenia się wobec małoletnich pokrzywdzonych poniżej 15 lat innych czynności seksualnych. Oskarżonemu grozi kara od dwóch do 12 lat pozbawienia wolności – tłumaczy Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
We wtorek Janusz S. stanął przed sądem. Proces utajniono ze względu na dobro pokrzywdzonych.
„Nigdy nie groźcie narodowi irańskiemu. Ci, którzy mówią o liczbie 52, powinni pamiętać o liczbie 290” – napisał prezydent Iranu na Twitterze.
52 to liczba celów w Iranie, których zaatakowaniem grożą USA, a 290 to liczba osób, które w 1988 r. zginęły w irańskim samolocie pasażerskim zestrzelonym omyłkowo przez Amerykanów. Co sugeruje Hasan Rowhani (72 l.)? Rozgorzały spekulacje – wiele osób zastanawia się, czy to zakamuflowane przyznanie się do… odpowiedzialności za zamach na samolot nad szkockim Lockerbie krótko po tragicznej pomyłce USA. Zginęło wtedy 270 osób. Tropy wskazywały na Libię, ale nigdy nie wygasły podejrzenia, że w katastrofie maczał palce Iran.