Jestem koszykarskim inwalidą
Marcin Gortat o końcu kariery i planach na przyszłość:
Marcin Gortat (36 l.) po zakończeniu sportowej kariery nie narzeka na brak zajęć. Były gwiazdor koszykarskiej NBA zajął się biznesem i angażuje się w działalność charytatywną. Rozpoczął też współpracę z bukmacherską firmą ewinner.
„Super Express”: – 42-letni Vince Carter gra w Atlancie Hawks, a 40-letni Dirk Nowitzki dopiero pożegnał się z Dallas Mavericks. Dlaczego znacznie młodszego Marcina Gortata już nie ma na parkietach NBA? Marcin Gortat: – Dlatego że Carter i Nowitzki to legendarni i wybitni koszykarze. Chciałbym siebie też tak nazwać, ale byłoby to wprowadzenie kibiców w błąd. Byłem zawodnikiem dobrym, bardzo dobrym, ale nigdy wybitnym. Mój czas w wieku 36 lat w NBA minął bezpowrotnie. Chcę w życiu robić coś innego. Teraz odnajduję się w działaniach fundacji z młodzieżą.
– Shaq O’neal nie dzwonił z pytaniem, czemu w tym wieku już chce pan kończyć?
– Nie dzwonił, bo Shaq nie jest trenerem ani prezesem klubu. Jest tylko ekspertem w telewizji, starszym kolegą, który ma też dom koło mnie, w Orlando. Poza tym Shaq na pewno by mi powiedział, żebym kończył. Kolana, kręgosłup czy biodra są ważniejsze. Już wystarczająco zarobiłem. Życie nie składa się tylko z gry w koszykówkę. Po karierze jest jeszcze 50–60 lat życia. – Dirk Nowitzki otworzył w Dallas swoją ulicę. Marcin Gortat zrobi to w Łodzi?
– Marcin Gortat tworzy coś, dzięki czemu będzie zapamiętany. Dla mnie otwieranie ulicy jest sympatyczne i prestiżowe. Jednak wolę otworzyć pięć szkół sportowych z 1000 uczniów. Mam wpływ na to, jak ta młodzież się rozwija. To ważniejsze niż nazwa ulicy.
– W tym roku nasza reprezentacja będzie walczyć w kwalifikacjach olimpijskich. Rywali mamy silnych – Litwa, Słowenia... i pracy
– Gramy pięciu na pięciu. Potrafiliśmy walczyć jak równy z równym z Hiszpanią i Argentyną na mistrzostwach świata. Dlatego nie spisujmy chłopaków na straty. Wszystko będzie zależało od tego, jakim składem przyjedziemy do Kowna. Mamy jeszcze dwóch, trzech młodych zawodników, którzy dołączą do drużyny. Czekamy na Tomasza Gielo, który po kontuzji może wzmocnić ekipę. Jest szansa, żeby awansować, ale trzeba zagrać w najsilniejszym składzie i dobrze się do tego turnieju przygotować.
– Czym będzie się pan zajmować po zakończeniu kariery?
– Będę się zajmować laboratorium kosmetycznym, a także realizować się na platformie biznesowej.
Mam nadzieję, że później korzyści z tego biznesu przeniosę na działalność charytatywną.
– Ile polski klub musiałby wyłożyć kasy, żeby zatrudnić Marcina Gortata?
– Myślę, że żaden polski klub nie wyłożyłby pieniędzy na inwalidę. Nie ma co ukrywać, ja już skończyłem granie. Ale bardzo miło zachował się Anwil Włocławek, z którego odebrałem telefon. Wykonali prosty ruch. Usłyszeli, że jest szansa, że mógłbym u nich zagrać. Jest to fantastyczny klub, który bardzo lubię. Obiecuję, że będę im kibicować i na pewno pojawię się na ich meczu.