Klinsmann ma na mnie dobry plan
Krzysztof Piątek zadebiutował w Hercie, a potem zdradził „Super Expressowi”:
Krzysztof Piątek (25 l.) zadebiutował w barwach Herthy w meczu z Schalke (0:0). Zaledwie po jednym treningu otrzymał od trenera Juergena Klinsmanna pół godziny na pokazanie aktualnej formy. „Pjona” był nawet blisko strzelenia gola, ale po jego uderzeniu głową piłka przeleciała nad poprzeczką. – Potrzebuję trochę czasu, żeby poznać drużynę i ligę – powiedział „Super Expressowi” Piątek. – Wierzę, że trener Klinsmann jako były wybitny napastnik pomoże mi się rozwinąć.
„Super Express”: – To był najbardziej szalony tydzień w pana karierze? We wtorek grał pan w barwach Milanu w Pucharze Włoch, a dzisiaj już w koszulce Herthy... Krzysztof Piątek: – Faktycznie, szybko się to potoczyło, ale tak wyglądają transfery robione tuż przed zamknięciem okienka. Cieszę się, że jestem już w Berlinie i wierzę, że zrobię tutaj z Herthą coś wielkiego, bo projekt wygląda imponująco.
– To było głównym powodem przyjścia do Herthy?
– Tak, perspektywy i przyszłość tego klubu rysują się bardzo pozytywnie. Budżet w przyszłym sezonie będzie jednym z najwyższych w Bundeslidze. Ale nie chodzi tylko o pieniądze, bo mam odgrywać kluczową rolę w zespole. Wierzę, że w przyszłym sezonie, po wzmocnieniach, a nawet jeszcze w tej rundzie, będziemy grać znacznie lepiej. – Był pan zaskoczony, że trener Juergen Klinsmann wystawił pana od razu do gry?
– Dzień przed meczem dałem jasny znak trenerowi, że jestem gotowy i jeśli będzie chciał mnie sprawdzić, to jestem do dyspozycji. Tylko raz trenowałem z drużyną, przed południem w dniu meczu. Te pół godziny przeciwko Schalke chyba nie wyglądało źle w moim wykonaniu. – A jakie pierwsze wrażenia po rozmowach z trenerem Klinsmannem?
– Bardzo pozytywne. Przedstawił mi plan na mnie i mam również nadzieję, że jako były napastnik swoim doświadczeniem pomoże mi się rozwijać, bo to jest najważniejsze.
– Żal było opuszczać Mediolan? – Za mną fajny rok, choć ostatnie miesiące nie były lekkie. W ciągu roku strzeliłem 16 bramek, co chyba nie jest złym wynikiem, ale losy potoczyły się tak, a nie inaczej. W Milanie zmieniają napastnika co rok i to jest chyba przyzwyczajenie niektórych osób w tym klubie. Faktem jest, że ostatnio nie strzelaliśmy bramek i ja nie byłem skuteczny. Sentyment do Milanu będę miał do końca życia. To jak mnie przyjęli na początku kibice i wszyscy w klubie, było niesamowite. Życie toczy się jednak dalej, taka jest piłka nożna.
– Oczekiwania władz Herthy wobec pana są bardzo duże, ale kibiców też. Jadąc dzisiaj na mecz, słyszałem, jak kibice – nie wiedząc nawet, czy pan zagra – skandowali: „Piątek bum, bum, bum”.
– Zobaczymy, co z tego będzie. Jestem gotowy i chcę strzelać gole, bo potencjał mam. W debiucie przez pół godziny stworzyłem zagrożenie pod bramką rywala, oddając trzy strzały. Myślę, że w najbliższych meczach będą bramki.
– Przeprowadził się już pan z Mediolanu do Berlina?
– Przeprowadzka jest w trakcie, ale zajmuje się nią żona. Wraca do Mediolanu w tych sprawach, a ja skupiam się wyłącznie na piłce, bo już we wtorek gramy mecz w Pucharze Niemiec.