Francuzi mają go na co dzień, my na szczęście na dwa dni
„Super Express”: – Emmanuel Macron odwiedził Polskę. Jak pan ocenia tę wizytę?
Karol Karski: – Zacznijmy od tego, że prezydent Macron to człowiek, który nie potrafi trzymać języka za zębami. Tak już jest skonstruowany. I to nie pomaga Francji w relacjach zewnętrznych.
– A pomoże w relacjach z Polską?
– To dopiero zobaczymy. Do tej pory stosunki na linii Polska – Francja były z winy obecnie panującego prezydenta Francji niezbyt dobre. Oczywiście to nie była nasza wina. Nie była to wina Polski. Oczekujemy więcej miłych gestów ze strony prezydenta Francji. Być może ten przyjazd będzie dobrym początkiem poprawiania wzajemnych relacji. Od czegoś trzeba przecież zacząć.
– Był pan wiceministrem spraw zagranicznych. Jak z poziomu dyplomacji ocenić wagę odwiedzin prezydenta Macrona w kraju nad Wisłą?
– Emmanuel Macron przyjechał się zaprzyjaźniać i moim zdaniem także przepraszać. Francuzi mają go na co dzień, czyli 365 dni w roku, my na szczęście tylko na dwa dni. – Wiele osób twierdzi, że to w związku z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE prezydent Macron wyciąga rękę do Polski. Szuka sprzymierzeńców w Unii?
– Rzeczywiście jest tak, że Macron chce polepszyć relacje z Polską. Pytanie, po co to robi? Mam wrażenie, że chce wcisnąć nam jakiś chłam zbrojeniowy, śmigłowce albo coś podobnego. Jeżeli to mają być właśnie takie umizgi, to ja bym ten typ miłości nazwał… powiedzmy kontrowersyjnym. Jeżeli tak to mogę określić. – Prezydent Francji poruszył też kwestię reformy sądownictwa, ku oczekiwaniom jednych i ku niechęci innych. To zaskoczenie?
– Bądźmy szczerzy, wszystko, co powiedział i zrobił Macron, będąc w Polsce, to aktywność w celu szukania rynku zbytu dla francuskich produktów, które nie są najwyższej jakości. Macron obraża swoich obywateli i umniejsza im od dawna. Dla nas inny nie będzie.