Uff, skoczkowie odnaleźli zaginione narty
Wilder chciał się zabić
Gdy po locie z Tokio wylądowali w kraju, stwierdzili, że brakuje połowy bagaży i trzech par nart. Ekipa skoczków narciarskich znalazła się w niezręcznej sytuacji. Ale została ona opanowana przed podróżą na kolejne zawody – w Willingen w Niemczech (od piątku do niedzieli).
Jak się dowiedzieliśmy – zaginiony sprzęt i bagaże przylecieć miały przez Brukselę w nocy z wtorku na środę (po zamknięciu tego wydania gazety).
– Całą odpowiedzialność ponoszą japońskie linie ANA, bo ich samolot z Sapporo spóźnił się do Tokio i przez to na lotnisku nie zdążono przepakować wszystkich bagaży – powiedział „Super Expressowi”
Paweł Witczak z PZN, redaktor portalu Skaczemy.pl, który był w Japonii wraz z reprezentacją i który także pozostał bez bagażu. – Wśród nart zaginionych wraz z zapięciami była para należąca do Dawida Kubackiego.
Wyjaśnijmy, że przy każdym starcie zawodnik ma do dyspozycji dwie lub trzy pary nart. Obok sprzętu wożonego na zawody jest sprzęt przechowywany w kraju. Nie byłoby więc problemu z wyposażeniem naszej reprezentacji na start w Willingen. Ważne jest jednak,
Deontay Wilder (34 l.) jest obecnie jednym z najlepszych bokserów świata. Aktualny mistrz świata federacji WBC w wadze ciężkiej w karierze zarobił już ok. 30 mln dolarów, jednak jego życie nie zawsze było usłane różami. Gdy miał 19 lat, na świat przyszła jego córka Naieya (15 l.) cierpiąca na rozszczep kręgosłupa. Lekarze prognozowali, że nigdy nie będzie samodzielnie chodzić. Na szczęście sukcesy sportowe Deontaya zapewniły fundusze na leczenie jego córki, która obecnie porusza się samodzielnie. Amerykanin zdradził jednak, że słysząc pierwszy raz o jej chorobie, wpadł w ogromną depresję. – Było to dla mnie straszne, cała ta sytuacja mnie przerosła. by był to sprzęt sprawdzony w warunkach rywalizacji.
– Wierzę, że w czwartek sprzęt z Japonii wraz z serwisem wyruszy do Niemiec, tym razem mikrobusami, tak jak na wszystkie zawody w Europie – dodał Paweł Witczak.
Przypomnijmy, że od zawodów w Willingen Polska ma prawo wystawiać siedmiu zawodników w Pucharze Świata. Trener Michal Doleżal wyznaczył tę samą szóstkę, która startowała w Sapporo, czyli Dawida Kubackiego, Kamila Stocha i Piotra Żyłę z kadry A, ponadto Klemensa Murańkę (który powiększył dla Polski pulę miejsc do siedmiu dzięki sukcesom w Pucharze Kontynentalnym), Aleksandra Zniszczoła i Andrzeja Stękałę z kadry B, a także powracającego do reprezentacji po krótkiej przerwie Jakuba Wolnego.
Choroba córki, utrata rodziny... był moment, kiedy miałem pistolet na kolanach i byłem gotowy odebrać sobie życie. Takie myśli przychodzą do głowy, myślisz wtedy tylko o sobie, wszyscy jesteśmy ludźmi – powiedział.