Ze Zbigniewem Ziobrą różnimy się od lat
Jacek Prusinowski, „Radio Plus”: – Gdybym cztery lata temu zapytał pana, po co obozowi Zjednoczonej Prawicy władza i co z tą władzą zrobi, pewnie byłaby to długa i konkretna wyliczanka ambitnych często planów. Teraz mam wrażenie, że byłby z tym spory problem. Ciepła woda ma popłynąć z kranów? To jest główna idea, która przyświeca Zjednoczonej Prawicy?
Jarosław Gowin: – To kompletnie fałszywy zarzut. Ta polityka ciepłej wody w kranie, jaką uprawiał Donald Tusk, obliczona była na bierne dryfowanie; na wsłuchiwanie się przede wszystkim w słupki poparcia, a nie na podejmowanie decyzji. My realizujemy konkretny, bardzo ambitny cel określony w poprzedniej kadencji w strategii odpowiedzialnego rozwoju przez premiera Morawieckiego. Wiele elementów tego planu zostało zrealizowane w pierwszych czterech latach naszych rządów. Teraz jest czas na podjęcie wielu innych projektów i kontynuację tych dotychczasowych.
– Ale gdyby pan premier miał tak konkretnie powiedzieć, po co wam ta druga kadencja. Co będziecie reformować, co będziecie zmieniać, co będziecie robić? – Po pierwsze wiele z reform wymaga monitorowania, dalszego wdrażania, chociażby moja reforma szkolnictwa wyższego. Została zapoczątkowana w październiku 2018 r., po prawie trzech latach bardzo szerokiego dialogu ze środowiskiem akademickim, i wchodzi w życie sukcesywnie w kolejnych latach. A przed nami stoją nowe wyzwania.
– Jakie konkretnie?
– Wielkim wyzwaniem jest polityka klimatyczna i ze względu na same zmiany klimatyczne, i ze względu na politykę Unii Europejskiej. Chcemy też skorygować pewne dotychczasowe rozwiązania. Przykładem może być program „Mieszkanie plus”, który w pierwszym wcieleniu rzeczywiście nie przyniósł oczekiwanych efektów. Teraz pani minister Emilewicz przedstawia jego nową wersję. Jestem przekonany, że nowa odsłona programu przysienie oczekiwane rezultaty.
– Co obywatele zyskali na zmianach w wymiarze sprawiedliwości wprowadzonych przez Zjednoczoną Prawicę?
– Mam świadomość, że te zmiany, mimo że głębokie i obejmujące wiele obszarów, nie przełożyły się na podniesienie jakości funkcjonowania sądów.
– Czyli nic obywatele nie zyskali?
– Na pewno jest tak, że w środowisku sędziowskim jest dużo głębsza wrażliwość na to, jak jest postrzegane przez obywateli, i na to, że sędziowie są od tego, żeby obywatelom służyć, a nie, że są – zacytuję – nadzwyczajną kastą. Z drugiej strony mam świadomość, że nie udało nam się do tej pory osiągnąć głównego celu naszych reform, czyli skrócenia czasu orzekania. Dlatego przed nami cały szereg kolejnych działań, które musimy podjąć w tej kadencji. – Powiedział pan w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy”, że jeśli chodzi o koncepcję i kierunek reform, to ma pan zupełnie inne podejście niż minister Ziobro. Trudno nie odczytać tego jako uznanie, że to, pana zdaniem, zła koncepcja i kierunek.
– To, że jako były minister sprawiedliwości szedłem jedną drogą, a pan minister Ziobro idzie drugą, nie oznacza, że jesteśmy w sporze. Do tego samego celu można przecież podążać różnymi ścieżkami. Cieszę się bardzo, że w ostatnim czasie pan minister Ziobro kładzie nacisk przede wszystkim na rozwiązania, które mają usprawnić funkcjonowanie sądów. Chodzi chociażby o wprowadzenie sędziów pokoju czy spłaszczenie struktury organizacyjnej sądownictwa, czyli upraszczanie procedur. To jest to, na czym ja się starałem koncentrować w tym krótkim, półtora-rocznym czasie, kiedy byłem ministrem sprawiedliwości.
– Ale pan powiedział o „innej koncepcji i innym kierunku”. To chyba trudno zrozumieć jako drogę do tego samego celu. Jeżeli się idzie w innym kierunku, to się nie dojdzie do tego samego celu. Niektórzy mówią, że gracie rozpisane role, może wygodne dla obozu całego jako takiego.
– Nie, to nie jest tak, że różnice między mną a panem ministrem Ziobro są wyreżyserowane. Te różnice są naturalne i istnieją od lat. Istniały, jeszcze zanim powstał obóz Zjednoczonej Prawicy. Natomiast chcę podkreślić, że mimo tego, że w tej chwili rozmawiamy o różnych bardzo ważnych rzeczach, to dla nas wszystkich, polityków Zjednoczonej Prawicy, nadrzędnym celem na najbliższe miesiące powinno być odniesienie zwycięstwa w wyborach prezydenckich przez naszego kandydata, czyli prezydenta Andrzeja Dudę. I tutaj namawiam moich kolegów ze Zjednoczonej Prawicy do refleksji nad planem działań.
– Wirtualna Polska pisze, że w kwietniu Porozumienie zorganizuje konwencję mającą na celu wsparcie Andrzeja Dudy. To realne plany?
– To są realne plany. Nie wiem, czy to będzie kwiecień czy marzec. Myślę, że raczej marzec. Natomiast rzeczywiście chcemy zorganizować konwencję, podczas której pokażemy propozycje programowe Porozumienia, dotyczące chociażby takich spraw jak rozwój mieszkalnictwa, nasze propozycje na walkę ze smogiem, walkę o czyste powietrze. Chcę podkreślić bardzo mocno, że wszystkie moje i Porozumienia działania nakierowane są na ten nadrzędny dla Zjednoczonej Prawicy cel, jakim jest zwycięstwo w wyborach prezydenckich. A każde działanie, jakie oddalałoby nas od tego celu, byłoby szkodliwe nie tylko dla Zjednoczonej Prawicy, ale też dla Polski.
– Dla Polski?
– Tak, sytuacja, w której rząd jest z jednego obozu, a prezydent z drugiego oznacza paraliż.
– Zapowiadał pan projekt ustawy o wtórnym podziale subwencji. Kiedy ujrzy on światło dzienne?
– Porozumieliśmy się, zawiązując na nowo koalicję rządową po jesiennych wyborach.
– Ale tej kwestii nie ma w umowie koalicyjnej.
– Również ona została w tej umowie ujęta. Projekt ustawy jest gotowy i analizujemy go. Uważam, że to jest rozwiązanie korzystne z punktu widzenia polskiej demokracji dlatego że, proszę zwrócić uwagę, dzisiaj wszystkie kluby parlamentarne mają tak naprawdę charakter koalicyjny. Nie tylko klub PIS, ale też PO, Lewica, PSL.
– To ile byście dostali? 3 mln zł, o których się mówi?
– Jeśli chodzi o konkretne kwoty, to kwestia dalszych ustaleń.
– Prezes Kaczyński zgodził się na takie rozwiązanie?
– Wstępnie tak. Oczywiście każdy projekt wymaga dogłębnej analizy.