Onkologia dzieli?
NNa początku lutego została przyjęta Narodowa Strategia Onkologiczna na lata 2020–2030. Przygotowany dokument jest, można rzec, odpowiedzią na obecny stan i prognozy dotyczące zachorowań na choroby nowotworowe. Bo chorujemy coraz więcej. Temat onkologii dotyczy coraz młodszych osób. Niestety, nie uda się uciec od negatywnego trendu tak, jakbyśmy tego chcieli. NST jest programem, który ma na celu m.in. doprowadzić do wzrostu odsetka osób przeżywających pięć lat od zakończenia terapii onkologicznej, podniesienia jakości leczenia onkologicznego, a co za tym idzie, szans na to, aby pacjenci mogli wyjść z choroby cało.
Grono lekarzy twierdzi, że w onkologii ważnym, a w zasadzie priorytetowym celem jest profilaktyka, wczesne wykrywanie i prawidłowa diagnostyka onkologiczna. Bardzo często słyszymy, że w naszym gronie ktoś zachorował i zniwelował swoje szanse, bo za późno poddał się terapii. Nagminnie wini się za tę sytuację pacjenta, bo przecież przyszedł za późno… Coś w tym jest. Jednak obarczanie winą pacjenta nie zmieni sytuacji osób, które boją się udać na badania. Może w Narodowej Strategii Onkologicznej warto zająć się kwestią psychologiczną? Dociec, dlaczego ludzie udają się na ratunek do lekarza, gdy jest zdaniem medyków „za późno”? Stygmatyzuje się wówczas ciężko chorą osobę i przylepia się jej łatkę zaściankowej. Bo przecież w Skandynawii nikt nie widział raka szyjki macicy, a w Polsce rzeczony dziesiątkuje kobiecą społeczność, która „na pewno jest niewyedukowana”. To nieprawda. Ludzie boją się wizyty, bo czują strach przed diagnozą. Wolą żyć, odpychając problem na bocznicę. Tak wiele razy słyszeli o tym, że w szpitalu brat nie był odpowiednio leczony, a koleżanka z pracy nie mogła poddać się innowacyjnym badaniom, bo lekarz nie wykazał dobrej woli. Ile byśmy strategii nie wdrożyli, jeśli nie zaczniemy dostrzegać, że we wszystkim chodzi o podejście, to żadne nakłady nic nie dadzą. Można mieć dużo pieniędzy, które źle gospodarowane nic nie zmienią. Chodząc po hospicjach dla osób, które zostały dotknięte chorobami onkologicznymi, zawsze słyszałam to samo: ludzie się boją. Tak złej diagnozy, jak złego leczenia.