Córka rozmawia ze mną oczami Chora Weronika (18 l.) z Podkarpacia potrzebuje pomocy
Urządzenie, z którego korzysta Weronika, kosztuje 10 tys. zł. Połowę refunduje NFZ, brakuje więc 5 tys. zł. Dziewczyna wymaga ciągłej rehabilitacji, leków, indywidualnego nauczania i rodziny nie stać na taki wydatek. Jeśli ktoś chciałby jej pomóc, może ko
Weronika Świder (18 l.) z Lutoryża na Podkarpaciu od dziecka zmaga się z rdzeniowym zanikiem mięśni. Nie mówi, sama nie może nawet podnieść ręki. Niedawno zaczęła kontaktować się z mamą i całym światem za pomocą… oczu.
Problemy zaczęły się, gdy Weronika skończyła pół roku. Zamiast przybierać na sile – słabła w oczach. Lekarze rozpoznali u niej rdzeniowy zanik mięśni. Przez półtora roku trzymali ją w szpitalu, jednak leczenie niewiele dało. Dziewczynka wróciła do domu. Choroba postępowała, Weronika traciła samodzielność. Ale przez cały czas była rehabilitowana, nauczyciele przychodzili do niej, nauczyła się czytać, liczyć. Niestety, w końcu choroba całkowicie uzależniła ją od bliskich. Sama nie może nic zrobić. Dziewczyna ma wielu znajomych wśród rówieśników. Mimo swojej niepełnosprawności i izolacji jest bardzo pogodna i towarzyska. Niedawno dostała do testów nowe urządzenie, które pozwala jej porozumiewać się z innymi. – Jest wielkości
długopisu. Na rzepie przykleja się go do laptopa i wówczas skanuje źrenice córki, a ona wskazuje poszczególne litery. Kiedy napisała do mnie, że mnie kocha, to się rozpłakałam. Z kolei ona płakała, kiedy już opanowała urządzenie i mogła samodzielnie pisać do koleżanek – wspomina jej mama Beata Świder (43 l.).
Weronika jest bardzo szczęśliwa, ale będzie testowała urządzenie jeszcze tylko przez dwa tygodnie. – Niebawem będę musiała je odesłać. Serce mi się rozpadnie. Córka stała się samodzielna na komputerze, ja zyskałam chwilę czasu dla siebie. Przez to, że ona może sama pisać do innych i jest tym tak zafascynowana, przestała się dusić własną śliną – dodaje Beata Świder.