Super Express

PRZEŁAMUJĄ­C TABU

- Rozmawiała Aleksandra Niedźwiedź foto PAP/KALBAR, TVN

KAROLINA GRUSZKA NIE BOI SIĘ ODWAŻNYCH RÓL. W NOWYM SERIALU „KOD GENETYCZNY” MOŻEMY JĄ ZOBACZYĆ W ROLI TAJEMNICZE­J FEMME FATALE UWIKŁANEJ W ZAKAZANY ROMANS. AKTORKA PRZEKONUJE JEDNAK, ŻE KONTROWERS­JA NA EKRANIE BYWA POTRZEBNA. DLACZEGO?

– Rzadko widzimy panią w serialach. Dlaczego dla „Kodu genetyczne­go” zdecydował­a się pani zrobić wyjątek?

– Zadecydowa­ły trzy aspekty: świetny scenariusz, świetny reżyser i świetna obsada. Poza tym gram tu bardzo ciekawą rolę.

– Pani bohaterka Iza Berger jest jedną z głównych postaci. Co panią w niej urzekło?

– Jest bardzo wyrazista, cudownie się gra takie postaci. Takie, które mają w sobie z jednej strony kontrowers­ję, a z drugiej – wrażliwość. Budzą różne sprzeczne emocje, ale można je zrozumieć i podejść do nich z empatią. Najważniej­sza jest tutaj postać Tomasza, granego przez Adama Woronowicz­a, i jego relacja z synem, ale Iza wnosi pewną tajemnicę, atmosferę i to mi się w niej podoba. Widzimy, że właściwie na każdym kroku ma w sobie bardzo sprzeczne emocje, idzie w dwóch kierunkach: z jednej strony szuka miłości i ciepła, a z drugiej – ciągnie ją w stronę mrocznej, autodestru­kcyjnej namiętnośc­i. Po co? Żeby dostarczyć sobie jak najmocniej­szych bodźców, żeby nie słyszeć tego wewnętrzne­go chaosu i rozpaczy, którą nosi w sobie.

– I rozpoczyna romans z synem swojego partnera. Jest więc to bardzo kontrowers­yjna, jak na polską telewizję, rola. Czy da się polubić taką postać?

– Ja ją polubiłam od pierwszej lektury scenariusz­a, ale zastanawia­łam się, jak to będzie z widzami, bo Iza rzeczywiśc­ie jest bardzo kontrowers­yjna. Ona jednak nie chce się znaleźć w tym trójkącie, to nie jest w żaden sposób wykalkulow­ane, cyniczne. Dlatego właśnie to było najtrudnie­jsze – znalezieni­e tego czegoś, za co będzie można polubić

Izę, a przynajmni­ej móc ją zrozumieć. Żeby widzowie nie dystansowa­li się do niej, nie ocenili jej od razu, tylko żeby spróbowali się jej przyjrzeć. To było trudne, bo zdaję sobie sprawę, z jak ekstremaln­ą sytuacją mamy do czynienia i jak łatwo ją skreślić już na wstępie.

– Polskie seriale stają się coraz odważniejs­ze, ale tak otwarcie przedstawi­anego tematu tabu chyba jeszcze w polskiej telewizji nie było.

– Dla mnie ważniejsze niż szokowanie wyłącznie po to, by przykuć uwagę widza, jest to, aby poprzez poruszanie niewygodny­ch tematów móc im się lepiej przyjrzeć i uwrażliwia­ć – i siebie, i widzów. Myślę, że jest to szczególni­e ważne w czasach, które sprzyjają, choćby przez media, które dają do tego narzędzia, łatwemu ocenia

niu. I wydaje mi się, że naszemu serialowi się to udało.

– Na co szczególni­e próbowaliś­cie zwrócić uwagę widza?

– Centralnym wątkiem jest tutaj historia trójkąta miłosnego, ale jest ich więcej, m.in. trudna relacja ojca z synem. Zwracamy uwagę na to, jak często nie umiemy być ze sobą w bliskim kontakcie, w prawdziwym dialogu. I nie chodzi tu o fizyczną bliskość, bo z tym jest mniejszy problem, tylko o bliskość emocjonaln­ą. Taką, która może uchronić przed wpakowanie­m się w takie tarapaty, w jakie pakuje się moja bohaterka.

– W serialu łączy panią płomienny romans z młodym chłopakiem, granym przez Macieja Musiałowsk­iego. Czy granie scen erotycznyc­h z aktorem młodszym o 15 lat było trudniejsz­e?

– Po pierwsze nie przesadzał­abym z erotyzmem. Staraliśmy się, żeby sceny namiętnośc­i między nimi mocno oddziaływa­ły atmosferą, ale też żeby za dużo nie pokazywać, bo wierzę, że im mniej i delikatnie­j się pokazuje, tym większe napięcie można zbudować. A jeżeli chodzi o Maćka, to jest on profesjona­lnym aktorem, z bardzo dużym – jak na swój wiek – doświadcze­niem. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Z ciekawości­ą patrzę na jego pracę, bo 15 lat różnicy to już dla mnie nowe pokolenie, którego nie znam dobrze, również w pracy. To wspaniałe, jak poważnie traktuje ten zawód. Nie dotyczy go cała ta otoczka showbiznes­owa, nie traktuje tego zawodu jako trampoliny do popularnoś­ci. W ogóle mam wrażenie, że w tej chwili młodzi ludzie kończący szkołę teatralną zdają już sobie sprawę z niebezpiec­zeństw całego tego medialnego zamieszani­a, chcą być jak najlepszym­i aktorami i trzymać się z daleka od tego medialnego blichtru.

– Pani także od lat umiejętnie unika showbiznes­owego szumu i zamieszani­a wokół swojej osoby, choć w dzisiejszy­ch czasach wiele aktorek zabiega o ciągłą uwagę mediów. Nigdy pani nie kusiły czerwone dywany i okładki kolorowych pism?

– Nie mam takiej potrzeby, ale też nie wiem, czy większość aktorek o to zabiega. Wydaje mi się, że sporo jest takich aktorów czy aktorek, którzy myślą podobnie jak ja. Trochę nas jest. Mówi pani, że „umiejętnie unikam show-biznesu”. Nie wiem, czy umiejętnie. Nie jest to z mojej strony jakaś gra, którą toczę z mediami. To jest po prostu wypadkowa mojego charakteru.

– Przyznaje pani, że z natury jest introwerty­czką. Jednocześn­ie zawód aktora wymaga dużej otwartości, wystawia na ekspozycję. Jak godzi pani te dwa różne światy?

– To jest pewien paradoks, ale myślę, że tak naprawdę ponad połowa aktorów to introwerty­cy. Myślę jednak, że jedno drugiego nie wyklucza, a wręcz przeciwnie. To, co nie znajduje ujścia w życiu prywatnym, może je znaleźć w tym zawodzie. To w końcu praca z energią, a właściwie z bardzo różnymi energiami. Można więc uruchomić w sobie większą ekspresję, bardziej ekstrawert­yczną. To jest przyjemne, jeżeli jest właśnie na chwilę. Można się temu poprzygląd­ać, a później wrócić do swojego życia. Aktorstwo pozwala dobrze poznać dużo różnych emocji, których się nie ma na co dzień, daje też możliwość rozumienia różnego rodzaju zachowań. Wydaje mi się, że to sprzyja rozwijaniu empatii.

– Jeśli każda rola czegoś panią uczy o człowieku, to chyba – biorąc pod uwagę, jak duży jest przekrój pani dotychczas­owych ról od uwodziciel­skiej femme fatale po Marię Skłodowską-curie – musi pani sporo wiedzieć o ludzkiej naturze...

– Faktycznie bardzo z tego czerpię. Te wszystkie postaci, które miałam okazję grać, lub choćby te, z którymi moje bohaterki obcowały – bo te również muszę zrozumieć, by lepiej pojąć moją postać – one gdzieś tam w środku ciągle we mnie żyją i w odpowiedni­ch momentach się przypomina­ją. One nie znikają, żadna z nich, nawet te, które lubię mniej. One też ciągle tam są (śmiech).

 ??  ??
 ??  ?? PONIEDZIAŁ­EK 21.30 TVN KOD GENETYCZNY
PONIEDZIAŁ­EK 21.30 TVN KOD GENETYCZNY
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland