Minimalizacja ryzyka
Krajowa konsultant ds. epidemiologii o koronawirusie specj
„Super Express”: – Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej apelował do premiera Mateusza Morawieckiego o to, aby rozważył wdrożenie zakazu imprez masowych w obawie przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Wygląda na to, że niektóre wydarzenia publiczne faktycznie zostają odwoływane. Czy to rzeczywiście potrzebne?
Prof. Iwona Paradowska-stankiewicz:
– Wszystkie imprezy oraz wydarzenia masowe należy poddać analizie ryzyka.
– Na czym polega rzeczona analiza ryzyka?
– Jeżeli wiemy, że dojdzie do imprezy, w której wezmą udział znajomi z pracy, ale zapewnimy wszystkim przybyłym odpowiednie warunki, to nie widzę powodu, by odwołać taką imprezę. Zupełnie inną wagę ma natomiast organizacja imprez masowych, w których udział bierze bardzo dużo uczestników. Wówczas istnieje duże ryzyko, że przybyli mogą być przyjezdni. Co podwyższa ewentualne ryzyko pojawienia się koronawirusa. Proszę pamiętać, że w imprezach masowych biorą udział nie tylko ludzie z Polski. Odwiedzają nas także zagraniczni turyści.
– Zatem odwoływanie imprez ma charakter prewencyjny?
– Owszem. Zawsze powtarzam: lepiej zapobiegać niż leczyć. Musimy wykazywać się dbałością o stan zdrowia wszystkich obywateli, którzy mieszkają na terenie naszego kraju. Dlatego najlepiej odwołać albo przesunąć wydarzenie, które może być ryzykowne pod kątem rozprzestrzeniania się koronawirusa.
– To jedyna droga?
– Tak. Niektóre mecze lub zawody sportowe organizowane są w ten sposób, że nie biorą w nich udziału kibice. Wiem, że to dla nich trudne, ale musimy zachować szczególne środki ostrożności. Patrząc z perspektywy pierwszego pacjenta, u którego stwierdzono występowanie koronawirusa, musimy mieć na uwadze, że podróżował z Niemiec do granicy polsko-niemieckiej. Jechał autobusem regularnych linii międzynarodowych. Podróżował z innymi ludźmi. Nie wiemy, gdzie doszło do zakażenia, ale transmisja wirusa jest utrwalona.
– Czyli pani zdaniem bez oceny ryzyka lepiej nie organizować wydarzeń na skalę masową?
– Dokładnie tak. Minimalizacja ryzyka jest naszym celem. Dlatego wspomniane działania są zasadne.
– W czerwonych strefach, w północnych Włoszech uznanych za ogniska koronawirusa, żyje ponad 50 tys. osób. Przymusowa izolacja potrwa tam do 15 marca. Nie wszyscy jednak respektują zarządzenie Rady Ministrów. Ludzie uciekają bowiem z miejsc objętych kwarantanną. Zastanawiam się nad sensem kwarantanny, mając na uwadze opisane zachowania...
– W Polsce także mamy do czynienia z przypadkami osób, które zostały poddane kwarantannie. Jednak jest to zwykle kwarantanna domowa, czyli przebywanie na terenie własnego mieszkania. – Ile trwa taka kwarantanna?
– Kwarantanna domowa trwa dwa tygodnie.
– Co ma pani na myśli? – Jak wygląda sytuacja osób, które są poddane izolacji w placówkach medycznych?
– Jeżeli chodzi o osoby, które przebywają w izolacji szpitalnej, to osoby, u których albo wystąpiły objawy chorobowe, albo ryzyko narażenia jest duże. Na pewno będziemy modyfikowali postępowanie w opisanych przeze mnie sytuacjach. – Chodzi o to, by osoby, które są zakażone i mają objawy, mogły wrócić do domu. Natomiast osoby z tzw. bliskiej styczności będą obywały kwarantannę domową. Część takich osób będzie pod opie
[ Jeżeli wiemy, że dojdzie do imprezy, w której wezmą udział znajomi z pracy, ale zapewnimy wszystkim przybyłym odpowiednie warunki, to nie widzę powodu, by odwołać taką imprezę.