ZANDBERG RAZEM!!! Nieubezpieczeni
M„Myj ręce, nie panikuj, o wszystko się zatroszczymy” – mówi minister Szumowski w związku z pojawieniem się w Polsce pierwszych przypadków koronawirusa. Co do zasady, słusznie. Mamy specjalistów, którzy znają się naprawdę dobrze na powstrzymywaniu epidemii i wiedzą, co robić. Jest tylko jeden problem. Specjaliści zaczynają działać wtedy, gdy chory uda się po pomoc. Tymczasem w Polsce wielu ludzi nie jest objętych ubezpieczeniem. Nie wiadomo do końca, ilu ich jest, bo nikt nie prowadzi dokładnej ewidencji. Szacuje się, że to nawet 2 mln osób. Kim są? Część to Polacy migrujący – tacy, którzy pracują przez kilka miesięcy w Wielkiej Brytanii czy Norwegii, a potem kilka miesięcy spędzają w rodzinnym mieście. Inni pracują na umowy o dzieło. Nie mogą się zarejestrować jako bezrobotni, bo zarabiają pieniądze, ale na wykupienie ubezpieczenia ich nie stać. Są też tacy, którzy po prostu nie załatwili formalności, czy pracownicy, których pracodawca nie zarejestrował, więc pracują na czarno. Zaskakująco wielu ludzi przyzwyczaiło się nie chodzić do lekarza nawet wtedy, kiedy są chorzy. Ministerstwo uważa, że problemu nie ma, bo testy na koronawirusa można wykonać bezpłatnie. Ale to niestety nie jest takie proste. Po pierwsze, w wielu szpitalach o tym nie wiedzą. W Poznaniu pacjentce z grupy ryzyka i podejrzanymi objawami odmówiono testów właśnie ze względu na brak ubezpieczenia. Druga poważniejsza przeszkoda to niewiedza nieubezpieczonych. Jeśli ktoś od lat nie chodzi do lekarza, to nawet nie pomyśli o tym, żeby wybrać się tam ze względu na kaszel i go