Nie słyszałem, żeby prezydent żądał dymisji Jacka Kurskiego
Rzecznik kampanii Andrzeja Dudy w Radiu Plus:
„Radio Plus”: – Pewne jest już prawie odwołanie prezesa TVP Jacka Kurskiego. To sukces pana prezydenta? Adam Bielan: – Nie rozpatrywałbym tego w tym wymiarze. Jacek Kurski podał się do dymisji. Uznał, że jego osoba nie jest ważniejsza od interesu mediów publicznych. Myślę, że telewizja jako instytucja tę zmianę przeżyje.
– Ale rozumiem, że to jest wprost konsekwencja warunku pana prezydenta, który tylko w tej sytuacji podpisał ustawę o dotacji dla mediów publicznych? – Temperatura sporu politycznego wokół TVP zostanie obniżona i jak rozumiem na to zareagował pan Jacek Kurski. Zachował się honorowo, odchodzi. Dla nas ważne jest, żeby media publiczne były silne i miały dobre podstawy finansowe, tak jak to się dzieje we wszystkich poważnych krajach europejskich. Ja sam mam nadzieję, że wkrótce przyjmiemy ustawę i prawo, które systemowo rozwiąże ten problem.
– Użył eufemizmu o temperaturze politycznego sporu wokół telewizji publicznej. Rozumiem, że pan prezydent, tak jak opozycja, uważa, że telewizja publiczna była i jest skrajnie nieobiektywna, że to jest propaganda sączona z odbiorników.
– Moim zdaniem telewizja publiczna poszerza spektrum pluralizmu opinii w Polsce.
– To skąd to oczekiwanie dymisji?
– Nie byłem świadkiem spotkań, w których takie oczekiwania miałyby być wyrażone. To są spekulacje prasowe. Jacek Kurski podał się do dymisji, ta dymisja została przyjęta. Dzisiaj będzie pewnie nowy, a przynajmniej pełniący obowiązki prezesa telewizji publicznej. Dla nas ta sprawa jest zamknięta.
– Czyli pan prezydent w ogóle nie oczekiwał dymisji Jacka Kurskiego?
– To są spekulacje medialne. Ja nie byłem świadkiem spotkań, w których takie oczekiwania pan prezydent by wyrażał.
– A czy ta sprawa TVP poróżniła prezydenta z prezesem PIS?
– Nasz obóz polityczny, który uchwalił tę ustawę, oczekiwał, że ta ustawa zostanie podpisana. Została podpisana, więc wszystkie informacje o rzekomo wielkim konflikcie są mocno przesadzone. Był pewien spór, była dyskusja na ten temat. Pan prezydent nad wieloma ustawami, które zostały przegłosowane przez parlament w ubiegłej kadencji i obecnej, zastanawiał się długo. Część z nich zawetował. Prezydent Andrzej Duda zawetował więcej ustaw niż Bronisław Komorowski.
– Ale część ustaw przypadała jeszcze na czas rządów Platformy.
– Prezydent Andrzej Duda zawetował więcej ustaw swojego obozu politycznego niż Bronisław Komorowski i zawetował też ustawy znacznie ważniejsze. Zawetował ustawy dotyczące reformy wymiaru sprawiedliwości, zawetował ordynację do Parlamentu Europejskiego, zawetował ustawę o regionalnych izbach obrachunkowych. Jest znacznie bardziej niezależnym prezydentem od swojego obozu niż Bronisław Komorowski, więc czasem dochodzi do różnic zdań i sporów. Cieszę się, że w tej sprawie można było wypracować pewien kompromis.
– Ale ta różnica zdań chyba była duża i temperatura sporu politycznego tutaj też wysoka, skoro spotkanie pana prezydenta z prezesem PIS trwało 11 min. To prawda, panie marszałku?
– Nie wiem dokładnie, ile ono trwało, nie byłem bowiem tego świadkiem. Natomiast wiem jedno: pan prezydent postawił kilka warunków w rozmowie również z panem premierem. Efektem tych rozmów jest powstanie specjalnego funduszu medycznego, który będzie liczyć więcej środków niż te pieniądze, które są przeznaczone na telewizję publiczną. To jest prawie 3 mld zł dodatkowych środków do najwyższych w historii wydatków na służbę zdrowia. My dzisiaj wydajemy o połowię więcej na służbę zdrowia, w tym na onkologię, niż za rządów Platformy Obywatelskiej, a oprócz tego dodatkowo będzie ten fundusz zasilany z budżetu państwa w wysokości prawie 3 mld zł.
– Kończąc wątek relacji z PIS, pan prezydent czuje pełne wsparcie partii rządzącej?
– Oczywiście. To było widać na naszej konwencji wyborczej, to widać w terenie, wszędzie gdzie pan prezydent się pojawia, nasi lokalni działacze, sympatycy przychodzą tłumnie. Nikt dzisiaj nie gromadzi takich tłumów z wszystkich polityków w Polsce co prezydent Andrzej Duda i to jest też wynik pełnego zaangażowania naszych działaczy i sympatyków w terenie.
– Tylko jeżeli chodzi o te tłumy, to może być z tym problem. Główny Inspektorat Sanitarny zaleca, żeby imprezy masowe w zamkniętych pomieszczeniach nie odbywały się, z racji koronawirusa. Czy to jest koniec de facto kampanii bezpośredniej?
– Będziemy się oczywiście zastosowywać do zaleceń GIS. Będziemy się dostosowywać do zaleceń wojewodów. Ograniczymy na pewno skalę imprez, na spotkanie z panem prezydentem przychodzą setki, często ponad tysiąc osób.
– Ale liczbowe ograniczenia będą właśnie wprowadzone?
– Będziemy się musieli zastosować do zaleceń. Jako politycy musimy świecić przykładem i z całą pewnością nasza kampania będzie musiała wziąć pod uwagę wszystkie zalecenia związane z walką z epidemią koronawirusa. Wybory prezydenckie to jest najważniejsze wydarzenie polityczne w naszym kraju, ale walka z wirusem jest dzisiaj dla Polaków najważniejsza i na tym trzeba się skupić.
– A co z konwencją programową prezydenta, planowana była na połowę marca?
– Z całą pewnością będziemy musieli zrewidować nasze plany. Trudno mi powiedzieć, czy sama konwencja zostanie odwołana, czy po prostu zostanie zmniejszona. Te decyzje przed nami. Pamiętajmy, że spodziewamy się jednak niestety negatywnych tendencji, jeśli chodzi o epidemię koronawirusa.
– Czyli możliwe jest odwołanie konwencji, tak?
– Jest możliwa zmiana formuły. Nie wiem, czy odwołanie konwencji, bo jakiegoś rodzaju kampania pewnie będzie się toczyć. Natomiast z całą pewnością nie będzie to już kilka tysięcy osób.