Zdrowie się nie poprawi, zarobią Słowacy
Podatek cukrowy – co oznacza dla rynku i każdego z nas?
„Super Express”: – Ministerstwo Zdrowia zapowiada duży zysk zdrowotny przy nieco mniejszym finansowym z tzw. opłaty cukrowej. Ma to skłonić Polaków do mniejszego spożycia cukru. Andrzej Gantner: – Tyle że raczej nie skłoni. Rzeczywiście niektóre kraje to stosują, ale niektóre się wycofały. Dostępne badania pokazały bowiem, że ten podatek nie zmniejszył spożycia cukru ani spadku otyłości. U nas jest jeszcze jeden aspekt – wysokość tego podatku.
– Generalizuję, ale nie jest tak, że przedsiębiorcy każdy podatek będą uważali za zbyt wysoki?
– Niekoniecznie. Obecna opłata cukrowa w przeliczeniu na siłę nabywczą konsumentów w Polsce wyniesie 50 gr, a we Francji 12 gr! Konsekwencje nie będą takie, że producenci zarobią mniej. Będą takie, że zbankrutują, stracimy miejsca pracy i wiele dochodów do budżetu.
– Dlaczego?
– Tworząc ten podatek, rząd powołał się na przykłady kilku krajów. Nie zwrócił uwagi na to, że w Niemczech, Czechach i Słowacji tego podatku nie ma. I towary tamtejszych producentów łatwo wskoczą na rynek polski w miejsce produkowanych u nas. Już teraz napoje ze Słowacji są o 17–20 proc. tańsze niż polskie. Dodatkowo będzie to nieskuteczne. – Dlaczego?
– Producenci przyciśnięci podatkiem będą schodzić z kosztów i zastępować naturalne soki sztucznymi barwnikami. Polacy wybiorą tańsze, co potwierdzają badania. Dodatkowo w Wielkiej Brytanii, skoro już się na to powołujemy, dano firmom dwa lata na dostosowanie się. I tam zachęcano i producentów, i konsumentów do mniejszego spożycia cukru poprzez ustanowienie zerowego podatku na zawartość do 6 gramów i te opłaty stopniowo rosły wraz zawartością. I tam to zadziałało. Dlaczego nie zrobić tego u nas zamiast wykańczać miejscowe firmy?