WOŚ VOŚ POPULI
Jeden Kurski to za mało
w sklepach, ludzie zaczynają rozumieć, ile za to płacą. Po wyborach prezydenckich będzie jeszcze znacznie gorzej. I niewiele na to można już poradzić. Polacy chcieli d***kracji – no, to ją mają. Jak to był napisał śp. Aleksy de Tocqueville: „Republika będzie trwać, aż rządzący odkryją, że można przekupić wyborców ich własnymi pieniędzmi”. Nie mamy już republiki – jest d***kracja. Jak słusznie mówili starożytni Grecy: „D***kracja to rządy osłów prowadzonych przez hieny”. Hieny kradły, podsypując do żłobu 51 proc. osłów, które radośnie porykiwały. A jak zabrakło obroku – to wierzgały i obalały rządy hien. Jak nie obaliły – to państwo upadało. Tak upadły wszystkie państwa d***kratyczne: starożytne Ateny i I Rzeczpospolita Obojga Narodów. Niestety, teraz hieny mają do dyspozycji TELEWIZJĘ. I ogłupione przez nią osły ochoczo glosują na te hieny, które dzielą się nimi KASĄ.
I tak upadnie Polska – i cała Unia Europejska.
Rok temu (luty 2019) napisałem w tym miejscu, że z wytęsknieniem oczekuję „końca Polski braci Kurskich”. Pół tamtego scenariusza właśnie się spełnia. Jacek Kurski został odwołany ze stanowiska prezesa TVP. I dobrze. Ale co z drugą połową? Czy jest szansa, że propagandowa chuliganeria skończy się również po stronie antypisowskiego betonu? Określenie „propagandowa chuliganeria” pożyczam od Piotra Trudnowskiego z Klubu Jagiellońskiego. Słusznie określił on w ten sposób dorobek pionu informacyjnego TVP w czasach prezesury Jacka Kurskiego. Stronnicze często powstające na zamówienie z góry materiały „Wiadomości” TVP oraz logika „pasków grozy” TVP Info, w których politycy opozycji mogą być wyłącznie głupi albo śmieszni. Władza zaś tylko poważna i pełna dobrych intencji. Pamiętajmy jednak, że te ekscesy nie dzieją się w próżni. Towarzyszy im równie zajadłe chuligaństwo propagandowe obozu antypisowskiego. A jedną ze sztandarowych figur tego chuligaństwa jest „Gazeta Wyborcza” – kierowana od lat przez drugiego z braci Kurskich – Jarosława.
Tu niczym w lustrzanym odbiciu „Wiadomości” każda wypowiedź czy każdy gest polityka PIS pompowane są tak, by włos czytelnika zjeżył się nawet na plecach. Każde posunięcie rządu po roku 2015 jest z kolei albo „końcem polskiej demokracji”, albo „prowadzi nas wprost do ruiny gospodarczej”. Jeśli jeszcze nie dziś, to jutro już na pewno. Mnie w tym wszystkim najbardziej irytuje rabunek przeprowadzony na pracy wielu ludzi zatrudnionych w obu tych instytucjach. Szefowie traktują ich przecież jak żołnierzy. Póki dostarczają materiały, z których da się wykuć pałkę na przeciwnika, dopóty są w cenie. A jak zaczynają mieć wątpliwości, to się ich izoluje lub pozbywa. W takich warunkach nie ma szans ani na godną pracę, ani na dziennikarską niezależność. W takich warunkach media nadają się jedynie do propagandowej chuliganerii. Niezdolne wykrzesać z siebie nic ponad utwierdzanie własnego obozu, że kroczy dobrą drogą, a jego wrogowie są pożałowania godnymi kreaturami. Ta cena za „Polskę braci Kurskich” wróci niestety również do wspomnianych instytucji. Już dziś mnożą się postulaty „zaorania mediów publicznych”. Także „Wyborcza” zbliża się do dnia, gdy menedżerowie koncernu Agora (wydawcy „Gazety”) uznają, że wolą zarabiać na sieci kin i sprzedaży snaków. A tracący czytelników (w tempie szybszym niż rynek) symbol polskich przemian poślą na emeryturę.