Prostytutek U MNIE NIE BYŁO
Karolina P., zwana burdelmamą, zeznawała przed sądem:
Karolina P., ps. Czekolinda, wczoraj przez kilka godzin tłumaczyła na sali rozpraw, na czym polegała jej rola w luksusowej agencji towarzyskiej. Choć „Czekolinda” oskarżona jest m.in. o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą zajmującą się czerpaniem korzyści majątkowych z nierządu, ona sama nie przyznaje się praktycznie do niczego. Jedyny zarzut, z którym zgodziła się
Karolina P., to sprzedaż alkoholu bez koncesji.
Proces Karoliny P. (33 l.), jej byłego chłopaka Norberta K. i kilku innych osób związanych z agencją towarzyską „Rasputin” rozpoczął się ponad rok temu. „Czekolinda” pojawiła się wczoraj w sądzie po raz pierwszy! Nie była zachwycona obecnością mediów, które oskarżyła, że przedstawiły ją w niekorzystnym świetle. – Jestem normalną kobietą. Mam 11-miesięczną córeczkę, opiekuję się dziećmi chorej bratowej. Zostałam wmanewrowana w tę sytuację – stwierdziła szefowa „Rasputina” na sali sądowej.
Podczas kilku godzin rozprawy „Czekolinda” przekonywała, że biznes, który prowadziła razem ze swoim byłym partnerem Norbertem K., to zwykły nocny klub, jakich wiele. – Nigdy nie pobieraliśmy żadnych pieniędzy z nierządu! Gdybym wiedziała, że dziewczyny robią coś takiego, nigdy nie podjęłabym się prowadzenia klubu
– zeznawała przed sądem Karolina P. Podważyła też odczytane przez sąd własne zeznania. – Ja w nich mówię o prostytutkach. Tymczasem nigdy bym tak nie powiedziała, bo ich u nas nie było – stwierdziła. Nie przyznała się niemal do żadnego z zarzucanych jej czynów. – Jedyne, co mogę potwierdzić, to sprzedaż alkoholu bez koncesji. Nie wiedziałam, że jest potrzebna. Dorota B., od której przejęliśmy biznes, nic mi o tym nie powiedziała – tłumaczyła „Czekolinda”.