Koronawirus może zdemolować naszą gospodarkę
Za sprawą epidemii koronawirusa w gospodarce dzieją się rzeczy, których jeszcze kilka tygodni temu nikt nie był w stanie przewidzieć. A epidemia dopiero się rozwija, przynajmniej w Polsce i Europie. Dołująca warszawska giełda – w poniedziałek WIG spadł do 46 tys. pkt. To najniższy poziom od ponad czterech lat. Zawieszone loty do Włoch. Turyści odwołujący wycieczki na Półwysep Apeniński czy do Azji. Ale i polskie biura turystyczne, którym widmo bankructwa zaczyna zaglądać w oczy, proszą rząd o pomoc. Odwoływane bądź przenoszone na inny termin masowe imprezy, targi, pokazy, konferencje. Świecące pustką sale kinowe. Przerażenie branży eventowej. Koronawirus oznacza olbrzymie straty dla gospodarki i dla przedsiębiorców. Straty, które mogą się powiększać w miarę rozwoju epidemii. Oczywiście są i tacy, którzy wykorzystują koniunkturę – producenci maseczek czy żeli antybakteryjnych. Ale dla większości przedsiębiorców i dla państwa epidemia koronawirusa to olbrzymie straty i niepewność. mbank zrewidował wysokość tegorocznego wzrostu PKB z 2,8 proc. do 1,6 proc. Kilka tygodni temu Sejm chwalił ustawę likwidującą OFE i przekazującą zgromadzone tam środki na prywatne konta w IKE. To opcja domyślna, bo Polacy dostali wybór – prywatne IKE czy państwowy ZUS, do którego też mogą przekierować pieniądze. Dołująca warszawska giełda spowodowała nie tylko to, że z OFE w ciągu ostatnich dni wyparowało kilkanaście miliardów złotych. Szacuje się, że z powodu mniejszych aktywów opłata przekształceniowa, która miała trafić do budżetu państwa, będzie mniejsza o 2 mld zł. Ale nie to będzie największym zmartwieniem państwa. Przy pikujących notowaniach znacznie więcej osób może się zdecydować na bezpiecznyzus. Budowa trzeciego filara kolejny raz wzięłaby w łeb.