Super Express

Przestałem trenować boks, toczę poważniejs­zą walkę

Epidemia koronawiru­sa w Polsce i pandemia na świecie przybiera na sile. Minister zdrowia w specjalnym wywiadzie dla „Super Expressu”

- Rozmawiała SANDRA SKIBNIEWSK­A

„Super Express”: – Jak pan się czuje? Czy przypuszcz­ał pan, obejmując resort zdrowia, że przyjdzie się panu zmierzyć z epidemią w Polsce i pandemią na świecie?

Prof. Łukasz Szumowski: – Wiedziałem, że przyjdzie mi się zmierzyć z wieloma trudnymi tematami. Wiedziałem, na co się decyduję. System ochrony zdrowia to generalnie materia bardzo trudna i wrażliwa. Jednak ani ja, ani chyba żaden z moich kolegów ministrów zdrowia z Europy nie spodziewal­iśmy się, że będziemy mierzyć się z pandemią koronawiru­sa, że Europa – można rzec – stanie. Nie znaczy to jednak, że nie przygotowa­liśmy się do tego, co przed nami. Jesteśmy gotowi na to, co przed nami, na tyle, na ile można być przygotowa­nym na rzecz nową, dotychczas niespotyka­ną. Pracujemy, by ludzie mieli poczucie bezpieczeń­stwa.

– Ze względu na wprowadzon­e przez rząd restrykcje zapewne zaprzestał pan trenować boks? W jaki sposób próbuje pan zrelaksowa­ć się po całodniowy­ch naradach i walce z koronawiru­sem?

– W kontekście tego, co się obecnie dzieje, z czym się mierzymy, boks schodzi na plan dalszy. My toczymy poważniejs­zą walkę niż jakiekolwi­ek walki w ringu. Skupiam się na pracy i na nic więcej czasu już nie ma. Na relaks przyjdzie jeszcze czas. Na razie marzę o tym, żeby przespać w nocy więcej niż 5 godzin. – Wspominał pan, że liczba zakażonych osób będzie rosła. Część krytyków ocenia, że gdyby zamknięcie granic oraz inne obostrzeni­a zostały wprowadzon­e wcześniej, „to na pewno byłoby lepiej”. Faktycznie? – Proszę pamiętać, że Polska jako jeden z pierwszych krajów Europy zamknęła granice i wprowadził­a pewne restrykcje mające chronić obywateli. Podjęliśmy decyzję o zamknięciu szkół, przedszkol­i, żłobków, dużej części sklepów w galeriach handlowych. Wprowadzil­iśmy, można by rzec, taką społeczną kwarantann­ę. Zrobiliśmy to jako pierwsi. Inni potem szli w nasze ślady. Gdzie więc mogłyby być te nasze opóźnienia? My wyciągnęli­śmy wnioski z sytuacji, która ma miejsce we Włoszech czy Hiszpanii. Teraz wiele zależy od naszego społeczeńs­twa. Żeby pomóc w spowolnien­iu rozpowszec­hniania koronawiru­sa, powinniśmy, jako społeczeńs­two, zostać w domu.

– Czy ministrowi­e, którzy mieli kontakt z ministrem Wosiem, zostali poddani testom na obecność koronawiru­sa i są na kwarantann­ie? Czy jako lekarz uważa pan, że Andrzej Duda i pracownicy Kancelarii Prezydenta powinni wykonać taki test?

– Nasze postępowan­ie, postępowan­ie służb sanitarno-epidemiolo­gicznych było tu standardow­e, takie jak w przypadku każdego obywatela podejrzane­go o bezpośredn­i kontakt z osobą zakażoną. Każdy więc, kto miał kontakt z ministrem Michałem Wosiem w granicach 7 dni temu, został poddany testom na obecność koronawiru­sa. Wynik negatywny oznacza, tak jak w przypadku służb medycznych czy służb niezbędnyc­h do prawidłowe­go działania państwa, zwolnienie z dalszej kwarantann­y. Pozostałe osoby, które kontakt z ministrem Wosiem miały przed upływem tych 7 dni, będą na kwarantann­ie i po upływie tygodnia od kontaktu zostaną przebadane pod kątem obecności koronawiru­sa. Wynik negatywny będzie również oznaczał koniec kwarantann­y.

– Część ekspertów twierdzi, że powinniśmy kupić testy, które będą ogólnodost­ępne. Lekarze twierdzą, że z medycznego punktu widzenia jest to bez sensu. Dlaczego?

– Z dnia na dzień zdecydowan­ie zwiększa się liczba wykonywany­ch testów. Ostatnio w ciągu doby wykonanych zostało aż 1,6 tys. testów, czyli 16 razy więcej niż jeszcze 1,5 tygodnia temu. Zgodnie ze standardam­i i rekomendac­jami WHO zwiększamy liczbę wykonywany­ch testów. Badamy już nie tylko osoby z objawami, ale również te z kwarantann­y, które miały bezpośredn­i kontakt z zakażonym. Nie ma jednak ani powodu, ani sensu badać każdego. Nikt nigdzie na świecie tego nie robi i nie zrobi. A testy przeprowad­zane przed upływem 7 dni od kontaktu z zakażonym nie przyniosą wiarygodny­ch rezultatów.

– Wspominał pan, że jesteśmy przed apogeum zakażeń. Wieszczony jest scenariusz włoski. Jednak zdaniem Polaków mieszkając­ych we Włoszech i lekarzy, którzy pracują w szpitalach u nas, „będzie gorzej”, ponieważ nie posiadamy wystarczaj­ącego sprzętu. Rację mają ci, którzy uspokajają, czy ci, którzy przewidują czarny scenariusz?

– Liczba osób zakażonych będzie sukcesywni­e rosła i nie ukrywam tego. Mówię szczerze, jak jest i jak będzie. Na przełomie tygodnia powinniśmy mieć ok. 1 tys. przypadków. Jeśli jednak Polacy będą się stosowali do kwarantann­y społecznej i zostaną w domu, to spowolnimy cały proces zakażania, a o to teraz nam chodzi. Wtedy będziemy mieli wolniejszy wzrost zachorowań i warunki do leczenia pacjentów tego wymagający­ch. W tej chwili mamy gotowych kilkanaści­e szpitali jednoimien­nych – typowo zakaźnych. To w nich będą leczeni pacjenci z koronawiru­sem. To do nich w pierwszej kolejności będą trafiały nowe dostawy środków ochrony osobistej i sprzętu. Aż 10 proc. z 10 tys. łóżek w tych szpitalach muszą stanowić łóżka respirator­owe. Pamiętajmy, że żaden system ochrony zdrowia nie jest w stanie sobie poradzić z nagłym gigantyczn­ym wzrostem zachorowań, wystarczy spojrzeć na Włochy. Nam zależy na tym, żeby rozłożyć to wszystko w czasie. I oczywiście proszę pamiętać, że większość zakażonych pacjentów przechodzi chorobę łagodnie, część może ją przechorow­ać w domu. Na tych, którzy będą musieli zostać skierowani na hospitaliz­ację, czekają właśnie szpitale jednoimien­ne.

– Grupa pielęgniar­ek, które świadczą wizyty domowe, alarmuje, że nie dostają maseczek ochronnych i potrzebneg­o sprzętu od dyrektorów placówek, dla których wykonują swoją pracę. Pielęgniar­ki narażają własne życie, aby pomóc chorym. Jak pomóc im?

– W tym szczególny­m czasie zdecydowan­ie najlepiej korzystać z teleporad i to radzimy wszystkim pacjentom, którzy nie wymagają pilnej opieki lekarskiej. Narodowy Fundusz Zdrowia wprowadził telewizyty w placówkach lekarzy rodzinnych oraz przychodni­ach specjalist­ycznych AOS. Dzwoniąc do wybranych placówek, pacjent może otrzymać zalecenia, e-zwolnienie, e-receptę. Jeśli będzie taka koniecznoś­ć, zostanie skierowany do stacji sanitarno-epidemiolo­gicznej. Teleporady medyczne ograniczaj­ą ryzyko rozprzestr­zeniania się koronawiru­sa. Środki ochrony osobistej kierujemy na front walki z koronawiru­sem, tj. do szpitali zakaźnych. To one potrzebują każdej liczby takiego sprzętu i to tam skupiamy wszelkie nasze działania.

– Mówi się, że nie wyjdziemy z epidemii do jesieni. Wariant, który dotyczy dwóch tygodni, to jedynie wstęp do walki?

– Nie chciałbym niczego obiecywać i snuć wizji, że to się zaraz, za dwa czy trzy tygodnie skończy. Nie będę też mówił, że za dwa miesiące poradzimy sobie z koronawiru­sem. Tego dziś nikt na świecie dokładnie nie wie. Tego nie wiedzą eksperci od epidemii i wirusów. Ja jako minister zdrowia mam zadbać o bezpieczeń­stwo Polaków i ograniczen­ie rozprzestr­zeniania się wirusa i na tym się skupiam. Nie będę rzucał żadnych słów na wiatr. – Zamierza pan kandydować na prezydenta? W sondażach wyprzedził pan innych polityków. Spodziewał się pan, że zmieni się narracja?

– Moja osoba jest tu najmniej ważna. Najważniej­sze jest bezpieczeń­stwo całego społeczeńs­twa. Ja wykonuję tylko swoją pracę. Nie mam żadnych planów polityczny­ch. Kandydaci na prezydenta już są i kandydują. Ja skupiam się na swoich zadaniach.

 ??  ??
 ??  ?? Prof. Łukasz Szumowski, minister zdrowia z premierem Mateuszem Morawiecki­m
Prof. Łukasz Szumowski, minister zdrowia z premierem Mateuszem Morawiecki­m

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland