Korzeń chętnie by już się zmoczył
Paweł Korzeniowski nie traci nadziei na czwarty olimpijski start
Paweł Korzeniowski (34 l.) trenował z nadzieją na czwarty start w igrzyskach olimpijskich. Chciał wywalczyć miejsce w pływackiej sztafecie 4 x 100 m kraulem. Nie powiódł się pierwszy start po dwuletniej przerwie, w grudniu minionego roku. Do drugiego miało dojść w połowie marca. Zawody odwołano. A zaraz potem zamknięto wszystkie baseny.
„Super Express”: – Czy to dobrze, czy źle, że igrzyska uciekły panu o kolejny rok?
– Z jednej strony dobrze, bo będę miał więcej czasu na przygotowania, niż miałem teraz. Ale nie sprzyja mi stukający licznik wieku. No i synowie rosną, i wymagają coraz więcej czasu.
– Do jakiej formy zdołał pan dojść przed obecną sytuacją? – Szczyt tej formy miał być właśnie półtora tygodnia temu, po trzech miesiącach treningu, podczas mityngu Grand Prix w Warszawie. Nie doszło do najważniejszego sprawdzianu. Ta praca zaprocentuje jednak w przyszłości, tylko trzeba utrzymać kondycję.
– Utrzyma ją pan? Nie pojawiła się myśl, by dać sobie spokój? – Owszem, taka myśl się pojawiła. Trzeba by raz jeszcze pozbierać się mentalnie. Im dłużej będzie się utrzymywać taka sytuacja, tym gorzej dla mnie. Być może pojawi się zniechęcenie. Ale może być i odwrotnie. Zatęskni się za wodą i przyjdzie radość pływania.
– Już pan zatęsknił?
– Tak. Chętnie bym już wskoczył i się zmoczył.
– Co pan robi zamiast moczenia? – Jestem na roztrenowaniu, zgodnie z wcześniejszym planem. Ale muszę się ruszać, dla zdrowia i dla dzieciaków. Bo Marcel i Mikołaj ważą teraz łącznie 25 kg i to się czuje, kiedy ich podnoszę (śmiech). Zgodnie z zaleceniami biegam po bocznych drogach i po lesie, z dala od ludzi. Na balkonie „wiosłuję” ramionami przypięty do gumy oporowej. A kiedy czynne były jeszcze siłownie plenerowe, podciągałem się na drążku.
– A co z utrzymaniem rodziny? – Żyjemy z oszczędności. Obecnie jestem praktycznie bezrobotny. Firma moja i Marcina Cieślaka, która oferuje zajęcia pływackie, najbliższy zaplanowany obóz ma w sierpniu.