Zakazitem koronawirusem żonę w ciąży
Zaczęło się od kaszlu i lekkiej gorączki, która w najgorszym momencie dobiła do niemal 40 st.! Minister środowiska Michał Woś, który półtora tygodnia temu został zakażony koronawirusem, czuje się już lepiej. Okazało się jednak, że zakaził też swoją córeczkę i żonę, która jest w siódmym miesiącu ciąży!
To „Super Express” jako pierwszy ujawnił, że Michał Woś ma koronawirusa. Minister zakaził się podczas spotkania w resorcie. – Zakaziłem się na spotkaniu z leśnikiem, który nie miał wtedy żadnych objawów. Dystans jednak zachowałem. Moi rodzice z kolei, u których spędziłem pół dnia i nocowałem, się nie zakazili. Jakie miałem objawy? Najpierw kaszel, pojawiła się też lekka gorączka. Wtedy dowiedziałem się o wyniku testu leśnika i podjechałem zgodnie z zaleceniem GIS do szpitala zakaźnego w Warszawie. Dostaliśmy tam maseczki i czekaliśmy w kolejce na rozmowę z lekarzem i test, który okazał się niestety pozytywny. Przede mną było około 5–6 osób w poczekalni. Po dwóch dniach od badania objawy się nasiliły. Gorączka skoczyła do 39 st., a duszności powodowały, że ciężko mi było złapać oddech – opowiada Michał Woś.
Niestety, po niedługim czasie okazało się, że minister zakaził koronawirusem również ciężarną żonę i córeczkę. – Okazało się, że obie też mają wynik pozytywny. A żona jest w siódmym miesiącu ciąży. Na szczęście wszystko jest opanowane, są już w dobrym stanie.
Ja też jestem już na ostatniej prostej – zaznacza szef resortu środowiska.
I apeluje do wszystkich, a szczególnie do seniorów, o niewychodzenie z domów. – Mówię o stanie zdrowia, żeby wszystkim pokazać, że sytuacja jest naprawdę poważna. Byłem przekonany, że z moim organizmem chorobę przejdę jak przeziębienie, a było dużo gorzej. Apeluję do ludzi, aby jeśli tylko mogą, nie wychodzili z domu. Szczególnie chodzi o seniorów. Dziękuję wszystkim, którzy heroicznie walczą o ludzkie życie i pomagają chorym, szczególnie personelowi medycznemu. Pomódlmy się za wszystkie ofiary epidemii – apeluje Michał Woś.