Będą tabletki na COVID-19?
TRWAJĄ BADANIA KLINICZNE NAD AMANTADYNĄ
Wygląda na to, że trzecia fala pandemii powoli zaczyna się stabilizować. Coraz więcej szczepionek trafia do Polski. Przyjęło je już ponad 8,8 mln osób. Jest nadzieja, że wkrótce do walki z COVID-19 zostanie włączona nowa broń: amantadyna. Jak zapewnia neurolog prof. Konrad Rejdak, prowadzący nad nią badania kliniczne, do końca maja mogą się one zakończyć. Wtedy poznamy jej skuteczność w leczeniu koronawirusa. Amantadyna to lek neurologiczny podawany pacjentom chorym na parkinsona i stwardnienie rozsiane. Odkąd jednak w leczeniu antywirusowym zaczął go stosować Włodzimierz Bodnar z Przemyśla i przekonywał o skuteczności, amantadyna stała się nieoficjalnym lekiem do walki z zakażeniem koronawirusem. O możliwej skuteczności mówił też prof. Rejdak, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Teraz na zlecenie Ministerstwa Zdrowia jest jednym z prowadzących badania kliniczne, które mają rozstrzygnąć, czy amantadyna rzeczywiście pomaga w leczeniu COVID, czy, jak przekonuje wielu innych lekarzy, to zwykły mit.
W rozmowie z Radiem Plus prof. Rejdak wyraził nadzieję, że badania zakończą się do końca maja. Przestrzegał jednak, że samodzielne leczenie amantadyną jest niezwykle niebezpieczne. „Najbardziej niebezpieczną sytuacją jest to, że bierzemy lek w poczuciu, że się wyleczymy, nie wiedząc nic o swoim stanie zdrowia. Musimy być pod opieką lekarską i nie podejmować samodzielnie decyzji, bo może być to groźne” – ostrzegł prof. Rejdak. To ważne zastrzeżenie, ponieważ coraz więcej osób stosuje amantadynę na własną rękę, nieoficjalnie załatwiając receptę na nią i, jak donoszą media, rodziny chorych przemycają ją do szpitali.