KORONAWIRUS ZABIL BOHATEROW POWSTANIA
Wstrząsająca historia opowiedziana przez żołnierza z oddziału covidowego
Jeszcze niedawno (†97 pan Feliks l.) otrzymał honorowy awans na kapitana i wraz z żoną Ireną (†91 l.) świętował swoje 97. urodziny. Niestety. Powstaniec warszawski, który walczył w kompanii motorowej „Orlęta” AK, oraz jego żona, która w pierwszych dniach powstania trafiła do niemieckiego obozu, przegrali walkę z koronawirusem. Ostatnie chwile życia małżeństwo spędziło razem. Walczyli o nich terytorialsi.
O dramatycznej historii zasłużonego małżeństwa opowiada nam kapral WOT Krzysztof Pawlak (52 l.), pracujący na oddziale covidowym szpitala w Wołominie. – Tej pary nie zapomnę nigdy. Sam po nich przyjechałem, sam mówiłem, że wszystko będzie dobrze – mówi nam Pawlak. – Zadzwonił do mnie jeden z kaprali, który opiekuje się żyjącymi powstańcami. Opowiedział o rodzinie, w której niemal wszyscy zachorowali. Rodzice, dzieci, wnuki... Okazało się, że wśród ciężko chorujących jest pan Feliks – ostatni żyjący żołnierz kompanii motorowej „Orlęta”. Natychmiast wzięliśmy butle z tlenem i własnymi samochodami ruszyliśmy na pomoc. Dzięki szybkiej akcji 5. Mazowieckiej Brygady OT już po kilku godzinach małżeństwo leżało obok siebie, w jednej sali szpitala w Wołominie – opowiada kapral Pawlak.
Choć na początku tlen podany przez żołnierzy i obsługę szpitala pomógł, to niestety śmiertelny wirus okazał się silniejszy. – Najpierw pogorszyło się panu Feliksowi. Niestety nie kwalifikował się na leczenie z użyciem respiratora ze względu na wiek. I po dwóch tygodniach walki COVID-OWI udało się to, czego nie zrobiła ani okupacja niemiecka, ani stalinowska. Pan Feliks odszedł. Po tygodniu do męża dołączyła żona. To była spokojna śmierć. Można powiedzieć, że pani Irena po prostu zasnęła. W intencji zmarłych była piękna msza w archikatedrze św. Floriana – relacjonuje wzruszony kapral Pawlak.