W końcu wracamy do szkoły
– W końcu mogę się spotkać normalnie z kolegami, a nie jak wcześniej – przed kamerą – mówi Kacper (15 l.), uczeń XIX Liceum w Warszawie
Młodzi warszawiacy wrócili do stacjonarnej nauki i wszystko wskazuje na to, że nie chcą powrotu do zdalnego nauczania. Zmęczeni ciągłym siedzeniem przed monitorem uczniowie z optymizmem patrzą na powrót do prawdziwej szkoły i długo wyczekiwane spotkanie z rówieśnikami. Jak sami mówią, są rozsiani po różnych częściach miasta, przez co czasami szkoła jest jedyną możliwością kontaktu z rówieśnikami. Martwi jednak fakt ogromnych braków kadrowych, brakuje nawet dwóch tysięcy nauczycieli.
Uczniowie spotkali się z kolegami oraz nauczycielami. Aby zmniejszyć ryzyko zakażenia, szkoły zdecydowały się zorganizować uroczyste rozpoczęcie roku tylko dla pierwszych klas. „Starsi” spotkali się z wychowawcami bezpośrednio w swoich salach. Obecnie na korytarzach i w przestrzeniach wspólnych obowiązuje noszenie maseczek oraz zachowywanie dystansu. – Wydaje mi się, że nas nie zamkną. Bardzo bym tego nie chciała, ponieważ wolę być w szkole – mówi Ola (14 l.), uczennica pierwszej klasy liceum. Inni z kolei patrzą na to mniej optymistycznie. – W sumie to się cieszę, teraz mogę się więcej widzieć ze znajomymi. Jednak obawiam się, że prędzej czy później zamkną nas w domach, to kwestia miesiąca czy dwóch – mówi Igor (17 l.), uczeń trzeciej klasy liceum.
Inną kwestią są ogromne braki kadrowe wśród nauczycieli. Według wyliczeń brakuje nawet dwóch tysięcy pedagogów, w zeszłym roku ta liczba wynosiła 1700 osób!
– Największe braki są wśród nauczycieli wychowania przedszkolnego oraz świetlicowych. Jeśli chodzi o przedmioty, to najgorzej jest w wypadku języka angielskiego – podaje Monika Beuth-lutyk, rzeczniczka prasowa urzędu miasta.
– Ciężej było mi się uczyć zdalnie. W końcu wracamy do normalności – mówi Julia
(17 l.), przyszła maturzystka
– Obserwujemy niepokojący trend spadku