>> Mieszkańcy Śródmieścia, Woli, Ochoty i Pragi już za rok nie dojadą starymi autami pod dom. >> Co mają zrobić z samochodami? >> Prezydent Warszawy radzi im: SPRZEDAĆ! WIELKIE EMOCJE wokół starych diesli
PIĄTEK
Mieszkam w Śródmieściu i mam starego poloneza, tzw. szerszenia. Jeżdżę nim, bo na nowe auto mnie nie stać. Co mam zrobić z samochodem, gdy w przyszłym roku moja ulica znajdzie się w Strefie Czystego Transportu? – zapytała ostatnio Rafała Trzaskowskiego jedna z dziennikarek. – Sprzedać – odpowiedział jej wprost prezydent Warszawy. To tylko przedsmak emocji, jakie zapewne będą towarzyszyć konsultacjom społecznym w sprawie zakazu wjazdu starych samochodów do centrum Warszawy.
TAK
NIE
Ratusz ogłosił w środę, że pierwsze obostrzenia zaczną funkcjonować już od lipca 2024 r., dwa kolejne – od 1 stycznia 2026 r. i od 1 stycznia 2028 r. Za rok więc do centrum (szczegółowe granice strefy będą ustalane w konsultacjach) nie wjadą co najmniej 18-letnie samochody z silnikiem diesla. To one najbardziej trują dziś powietrze. Zarząd Dróg
Miejskich oszacował, że w tym pierwszym etapie będzie to dotyczyć ok. 3 proc. aut. Niby niewiele, ale pierwsze emocje właścicieli starych wozów pojawiły się już na spotkaniu z dziennikarzami. Do redakcji „Super Expressu” docierają pierwsze dylematy mieszkańców: – Jaki jest sens różnicowania i antagonizowania mieszkańców? – pyta pan Krzysztof z Pragi-południe. Mieszka na ul. Saskiej, za wiaduktem od strony Gocławia, jego więc zakaz nie obejmie. Ale jego syn z żoną mieszkają tuz przy Centrum
PIOTR SIERGIEJ z Alarmu Smogowego: – Obszar strefy jest stanowczo za mały i nie daje gwarancji, że doprowadzi to do poprawy jakości powietrza w stolicy.
Krwiodawstwa, parę metrów za wiaduktem z drugiej strony. Mają takie same samochody z 2000 r. – Czy mój samochód mniej truje niż jego? – pyta retorycznie mieszkaniec Saskiej Kępy.
Po informacjach o wprowadzeniu Strefy Czystego Transportu internet zahuczał od komentarzy – skrajnie rozbieżnych. Jedni są przeciwko strefie („Bo nie wszyscy warszawiacy są tacy bogaci, by co pięć lat zmieniać auto”, „Nie będzie nam Trzaskowski mówił, czym mamy jeździć”), inni wprost przeciwnie („Całe miasto powin
no być wolne od trujących diesli”, „Jeśli chcemy mieć czym oddychać, to wyrzucenie diesli tylko z centrum niczego nie zmieni”).
– Spodziewamy się, że emocje przy tym temacie będą duże, ale to od mieszkańców będzie zależeć, czy strefa będzie mniejsza, czy większa – przyznaje Tamás Dombi, dyrektor Biura Zarządzania Ruchem w stołecznym ratuszu. – Ja jestem przekonany, że warszawiacy będą chcieli większej strefy niż ta, którą zaznaczyliśmy jako punkt wyjścia – mówi prezydent Rafał Trzaskowski. Rzeczywiście – Piotr Siergiej z Warszawskiego Alarmu Smogowego już dziś mówi, że jego zdaniem strefa powinna kończyć się gdzieś na ul. Rosoła, Dolince Służewieckiej z jednej strony i na rondach Marsa i Żaba po stronie praskiej.