Umrzeć limowie
– Oprócz Polski śpiewałem w Niemczech, Rosji, Szwajcarii i Austrii. Przez całe życie byliśmy w podróży – wyznaje tenor.
W międzyczasie Byrska dostała angaż u Wojciecha Siemiona w Teatrze Komedia.
– Wtedy zamieszkaliśmy w Warszawie – dodaje.
Przez wiele cudownych lat mieszkali na warszawskim Mokotowie. Jednak osiem lat temu postanowili się przeprowadzić do Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie.
– W momencie, w którym przyszło do pakowania się, serce mi zabiło. Mąż w pierwszej chwili powiedział: „Nie, ja się nigdzie nie wyprowadzam”, ale kuzynka powiedziała: „Wszystko jest już załatwione, nie dacie sobie tutaj sami rady”. Przeprowadziliśmy się – wspomina pani Agnieszka.
Dziś dom artysty daje im poczucie bezpieczeństwa. Jak wyznają, docenili to miejsce w momencie wybuchu pandemii.
– Oboje jesteśmy po COVID-19. Kiedy mąż zachorował, chcieli go zabrać do szpitala, ale się nie zgodziliśmy. Wygrzebaliśmy się z tego wszystkiego dzięki temu, że byliśmy tu, w Skolimowie. Dzięki tym
Zdzisław Zaczyk (po lewej) podróżował nie tylko po lecz także po Rosji, Austrii, Polsce, Niemczech i Szwajcarii
wszystkim usługom medycznym, które tu mamy, dzięki pielęgniarkom, obsłudze. Na miejscu mamy dwóch lekarzy, którzy przychodzą do nas dwa razy w tygodniu – wylicza Byrska. – Jeżeli mój stan zdrowia będzie taki, że będą mnie chcieli zabrać do szpitala, to poprosiłam, by tego nie robili. Tu mam zakończyć życie – dodaje w zadumie pani Agnieszka.
Zaczykowie mimo sędziwego wieku są w świetnej formie. My życzymy im dużo zdrowia i 200 lat w szczęściu.