Gdyby nie boks byłbym GANGSTEREM
Niepokonany na zawodowych ringach Kamil Łaszczyk (32 l.) już 3 lutego zadebiutuje w MMA na freakowej gali FAME MMA 17. W Krakowie rywalem „Szczurka” będzie Amadeusz „Ferrari” Roślik (28 l.). Łaszczyk w rozmowie z „Super Expressem” opowiedział o trudnym dzieciństwie, walkach na ulicy, układaniu kostki brukowej, wyjeździe do USA i bliskich narodzinach córki.
„Super Express”: – Często powtarzasz, że boks uratował ci życie. To przenośnia czy mamy te słowa odbierać dosłownie? Kamil Łaszczyk: – Dosłownie. Ja byłem bardzo niegrzecznym dzieckiem i dopiero sala treningowa to zmieniła. Moi pierwsi trenerzy odwalili kawał dobrej roboty. To oni, a nie moi rodzicie, chodzili do szkoły i robili wszystko, bym zdawał z klasy do klasy. Zawsze powtarzali, że nie mogę olewać nauki. Gdybym nie trenował, to pewnie zacząłbym się bawić w pseudogangstera albo bym siedział. Boks sprawił, że nauczyłem się pokory i szacunku do innych ludzi.
– Ta przygoda z boksem trwa już wiele lat. – Dokładnie 18 lat i nie ukrywam, że to najlepszy okres mojego życia. To właśnie boks ukształtował mnie psychicznie. W pamięć zapadła mi głównie jedna sytuacja – swoją ósmą walkę w boksie amatorskim toczyłem w Niemczech. Trenerzy mówili mi, że mój rywal ma tyle samo pojedynków co ja, że mogę go pokonać. Ja na niego patrzę, a u niego klata jak u starszego faceta, na tarczy bił jak maszyna, szybki, bardzo silny. Trenerzy co chwilę jednak powtarzali, że mam się go nie bać. Wyszedłem więc pewny swego. Pierwsza runda wyrównana, druga już dla mnie, a w trzeciej go znokautowałem. Trenerzy wpadli do ringu i dopiero wtedy mi powiedzieli, że to był mistrz Niemiec i że miał na koncie już 32 walki.
– Teraz żyjesz już z boksu, ale wcześniej na zawodowstwie musiałeś łączyć pasję z pracą...
– Zgadza się. Najczęściej układałem kostkę brukową, bo mój ojciec jest brukarzem i ma swoją firmę. Ja się tego fachu pod jego okiem uczyłem już w wieku 10–11 lat, więc potem na zawodowstwie, gdy były kontuzje, a trzeba było coś robić, by mieć za co żyć, to mu pomagałem. Zdarzało się, że za pracą wyjeżdżałem też za granicę, układałem m.in. solary przeciwsłoneczne i jako pomocnik pracowałem na budowie.
– Te gorsze czasy już dawno za tobą. Teraz się ustatkowałeś, masz u boku ukochaną, wkrótce na świat przyjdzie także wasze pierwsze dziecko.
– Termin jest na marzec, to będzie córka. Coś pięknego, nie mogę się doczekać. Moja ukochana to najlepsza kobieta, jaką spotkałem w życiu.
– Ojcowie biją mocniej. Potwierdzasz?
– Tak. O tym, że będę ojcem, dowiedziałem się tuż przed ostatnią walką. Skutek? Wygrałem przed czasem już w drugiej rundzie. Idę do FAME MMA dla kasy, która teraz się przyda jeszcze bardziej. Za jedną walkę tam dostanę więcej niż za kilkanaście w boksie.