Tylko wyborc JEDNEJ
Razem czy osobno? Dylemat liderów partii przed wyborami parlamentarnymi
Kilka miesięcy przed wyborami scena polityczna składa się ze Zjednoczonej Prawicy oraz podzielonej opozycji, która nie podjęła decyzji, czy utworzy jedną listę. Nowe światło na brak porozumienia PO z innymi partiami rzuca sondaż przeprowadzony przez Instytut Badań Pollster dla „SE” wśród wyborców opozycyjnych ugrupowań. Co z niego wynika? To, że tylko zwolennicy PO kategorycznie domagają się jednej wyborczej koalicji!
Nasz sondaż pokazuje, że zaledwie 7 proc. wyborców PO chce samodzielnego startu tego ugrupowania w tegorocznych wyborach. Zwolennicy partii Donalda Tuska (66 l.) są otwarci na jedną listę praktycznie z każdym: z lewicą (48 proc. badanych), z Polską 2050 (45 proc.), jak i z PSL (41 proc.). Co ciekawe, wyborcy Lewicy chcą koalicji z KO (30 proc.), czyli odwzajemniają sympatię. Jak to rozumieć?
– Wyborcy PO preferują lewicę, a wyborcy lewicy preferują KO, gdyż łączy ich nieuświadomiona więź światopoglądowa i ideowo-programowa. Dzisiejsza Lewica to lewe skrzydło liberalizmu – tłumaczy prof. Kazimierz Kik (76 l.), politolog. Dodaje, że nie jest zaskoczony też poparciem wyborców PO dla Polski 2025, „gdyż to PO bis”.
Ankietowani wyborcy PSL najczęściej wyobrażają sobie start ludowców z Polską 2050 (31 proc.) oraz – chociaż mniej chętnie (26 proc.) – z KO. Dla ekspertów to też nie nowość. – Sympatia zwolenników PSL dla ugrupowania Szymona Hołowni (47 l.) wynika stąd, że taka koalicja może uratować chłopską tożsamość. W przypadku koalicji z PO musieliby się podporządkować Donaldowi Tuskowi (66 l.) – wyjaśnia prof. Kik.
Wyborcy Polski 2050 chcą z kolei bardziej koalicji z KO (30 proc.) bądź z PSL (22 proc.). – Preferencje wyborców nie przekładają się na decyzje liderów partii, więc Hołownia nie dąży do koalicji z Tuskiem. On zdaje sobie sprawę, że w takiej relacji będzie tylko adiutantem przewodniczącego PO – uważa Kazimierz Kik, który uchyla się od oceny na temat tego, jaka wspólna lista pokonałaby PIS.
Wyniki sondażu skomentował także prof. Jarosław Flis socjolog z UJ. – Widać, że wyborców lewicy i Polski 2050 ciągnie do KO, a wyborców PO prawie w równym stopniu do lewicy, partii Hołowni i PSL. To nie układa się w żaden wzór. Mamy taki „miłosny kwadrat”, że niejedna komedia romantyczna by się z tego udała – mówi ekspert. – Sondaże potwierdzają że trzy partie mają poważny dylemat, bo niezależnie od tego, z kim by się połączyły, odpłynie od nich część elektoratu. W rezultacie zyska partia, która wystartuje sama – tłumaczy Flis.
Na co w tej sytuacji zdecyduje się opozycja? – Chcieliśmy szerokiej listy, bo tylko taka może dać wygraną. Jeszcze tydzień temu w nią wierzyłem. Przewodniczący Tusk wciąż się o nią stara, ale dziś myślę, że jednak wystartujemy sami – prognozuje poseł PO Jerzy Borowczak (66 l.).
Co o wspólnym bloku opozycji sądzi lewica? – Deklarowaliśmy przystąpienie do szerokiej koalicji, jeśli powstanie. Natomiast nie będzie osobnego bloku KO z lewicą, bo wykluczył to niedawno Donald Tusk – podkreśla Krzysztof Gawkowski (43 l.), przewodniczący klubu parlamentarnego lewicy. – Inne
partie mówią, że wolą iść do wyborów same, więc temat jednego bloku jest zamknięty – ucina polityk.
Polska 2 0 5 0 m a własne sondaże. – Nasze badania odbiegają od tych, które ma „Super Express”. Liczymy się z opiniami wyborców, ale obecnie myślimy o samodzielnym starcie – informuje Hanna
Gill-piątek (49 l.), posłanka ugrupowania Szymona Hołowni.
Z wyborczej arytmetyki opozycji śmieje się Zjednoczona Prawica. – Myślę, że opozycja pójdzie z czterech list. A nawet jeśli ktoś się stowarzyszy, to my sobie poradzimy i z tym tematem – komentuje poseł PIS Marek Ast (65 l.).
Opisane sondaże zostały zrealizowane w dniach 28–29 stycznia na próbie 1088 dorosłych Polaków.