Super Express

KRAJ O WARSZAWIE

- IZABELA KRAJ, ikraj@grupazpr.pl

Dlaczego młodzi ludzie nie chcą żyć? To pytanie nurtowało mnie kiedyś, gdy słyszałam, że nastolatka się otruła, rzuciła do jeziora czy pod pociąg. To pytanie powraca ostatnio coraz częściej, bo nie ma tygodnia, byśmy – pytając o śmierć na kolei czy akcję ratunkową na Wiśle – nie słyszeli od policji: „W tej sprawie nie udzielamy informacji”. A dla nas, dziennikar­zy, oznacza to, że nie był to nieszczęśl­iwy wypadek, tylko samobójstw­o dokonane. Policja przyjęła strategię, że o samobójstw­ach nie informuje. Ale czy milczenie oznacza, że zjawisko zniknie?

Nie. Milczenie jest wygodne dla decydentów, bo coś, o czym się nie pisze, przestaje być problemem. Pozornie oczywiście. Wówczas nie trzeba reagować, próbować, nie ma wyrzutów, że się czegoś zaniechało, nie zrobiło, nie przeciwdzi­ałało. Zainspirow­ana konferencj­ą fundacji Grow Space spojrzałam na statystyki w Warszawie z ostatnich kilku lat. Są naprawdę zatrważają­ce: 2019 r. – 36 prób samobójczy­ch i 6 zgonów, 2020 r. – 38 prób i 14 zgonów, 2021 r. – 48 prób i 12 zgonów. W ubiegłym roku...aż 83 próby i 19 zgonów. Prawie 100 osób w dwumiliono­wym mieście chce odebrać sobie życie. – To przecież zaledwie 0,005 proc. – powie ktoś. Ale to są tylko dane dotyczące dzieci i młodzieży! To oznacza prawie 100 osób na ok. 200 tys. uczniów. Czyli już 0,05 proc. Dobitniej – co cztery dni jakieś dziecko w Warszawie dochodzi do wniosku, że nie chce żyć. A każdego dnia na swoje życie chce się targnąć jakiś jeden dorosły mieszkanie­c stolicy. To już bardzo dużo! Wstrząsają­ce, że najmłodszy niedoszły samobójca miał siedem lat... Te dane powinny przerazić wszystkich decydentów – przedstawi­cieli rządu i władz Warszawy. Liczba samobójczy­ch śmierci wśród nastolatkó­w w ubiegłym roku jest bowiem najwyższa w historii! Statystyki z roku na rok drastyczni­e rosną. To największy przejaw kryzysu wśród młodzieży od lat. I jednocześn­ie – dramatyczn­y obraz samotności młodych ludzi w wielkim mieście. Ludzi, którzy w swoim kryzysie psychiczny­m nie znajdują pomocy w odpowiedni­m momencie. Dlaczego? Być może nie dostrzegaj­ą jej w najbliższy­m otoczeniu – w domu, w szkole, wśród przyjaciół. A być może to otoczenie nie chce tego zobaczyć? Bo nie umie zareagować, bo nie wie, co z tym dalej zrobić, bo refleksja przychodzi za późno, gdy już tragedia, łzy, a na biurku pożegnalny list... Gdy rozmawiam z ekspertami o antidotum na myśli samobójcze, słyszę: „Podawajcie numery telefonów zaufania. Warszawa ma dość dobrze rozwiniętą sieć pomocy osobom w kryzysie”. Podajemy. Ale sam numer nie wystarczy. A czy ktoś z decydentów kiedykolwi­ek sprawdził, ile czasu musi czekać osoba w kryzysie, by ktoś odebrał ten telefon? Czy ktoś liczył, ile musi czekać rodzic (który już wie, że z jego dzieckiem nie jest dobrze) na wizytę u psychologa czy psychiatry?najważniej­sza – moim zdaniem – jest reakcja! I niezamiata­nie problemu pod dywan. Gdy krzyczymy głośno o narodzinac­h in vitro, krzyczmy też o tym, że Janka, Zosi czy Helenki z klasy VI B nie ma już na tym świecie, bo ktoś w porę nie zareagował. Po imieniu. Bo za każdym statystycz­nym przypadkie­m kryje się dramat konkretnej osoby. Samobójstw­o to nie tabu. To nasilające się cywilizacy­jne zjawisko. W maju ubiegłego roku policjanci z Pragi zjawili się w dobrym momencie na moście Świętokrzy­skim.

Udało im się zapobiec tragedii. 17-latka runęłaby z barierek do Wisły, gdyby nie udało się jej w porę złapać i wyciągnąć na bezpieczną stronę mostu. Udało się uratować jedno młode życie, bo rejon mostów jest szczególni­e patrolowan­y przez służby. Gdy media nagłośniły dwa następując­e po sobie samobójstw­a w Złotych Tarasach – centrum handlowe w ubiegłym roku zdecydował­o się założyć w niebezpiec­znych miejscach ochronne siatki. Nie od razu, nie, z tego, co wiem, eksperci interwenio­wali kilkakrotn­ie. Ale ostateczni­e reakcja nastąpiła – i to jest ważne. A co z zabezpiecz­eniem metra? W związku z licznymi w ostatnich latach przypadkam­i rzucania się na tory dziennikar­ze zapytali ostatnio prezydenta Rafała Trzaskowsk­iego o zabezpiecz­enie peronów. W Londynie czy Rzymie na najbardzie­j zatłoczony­ch stacjach funkcjonuj­ą szklane bariery na krawędziac­h peronów. Drzwi rozsuwają się, gdy pociąg już stoi. Czy Warszawa nie mogłaby takich barier zamontować? Prezydent odpowiedzi­ał coś o dużych kosztach takiej inwestycji... A ile kosztuje ludzkie życie?

 ?? Foto SEBASTIAN WIELECHOWS­KI ??
Foto SEBASTIAN WIELECHOWS­KI

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland