TO BĘDZIE niezapomniany JUBILEUSZ!
Twórcy programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” z okazji 20. edycji muzycznego widowiska przygotowali dla widzów prawdziwą gratkę, zmierzą się w niej bowiem najlepsi uczestnicy poprzednich sezonów! To również dobry moment na podsumowania. Jak czas spędzony na planie show ocenia słynna śpiewaczka operowa Małgorzata Walewska, która zasiada w jury od samego początku? – Przed nami jubileuszowa, 20. edycja show „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”, w którego jury zasiada pani od początku. Jakby pani ten czas podsumowała?
– Czas jak z bicza trzasł! Z jednej strony mam wrażenie, jakby to było wczoraj, a z drugiej…. Kiedy pomyślę o tych, którzy odeszli - o Pawle Królikowskim czy Piotrze Balickim, znakomitym animatorze naszej publiczności - to uświadamiam sobie, jaki szmat czasu minął. Moje życie też się zmieniło od początku programu. Zresztą nie tylko moje. Na przykład Maciek Dowbor na naszych oczach z chłopca stał się mężczyzną o szpakowatych włosach.
– Pamięta pani moment, kiedy po raz pierwszy zasiadła za stołem jurorskim? Czy podejrzewała pani wtedy, na jak długo program zostanie w pani życiu?
– Pamiętam emocje i szczęście, że znalazłam się w gronie jurorów. Trochę zazdrościłam uczestnikom ich wcieleń, ale w ogóle nie zastanawiałam się nad tym, ile przygoda z programem potrwa.
– W tej edycji czeka nas wyjątkowy pojedynek gwiazd, zmierzą się bowiem najlepsi uczestnicy dotychczasowych edycji. Jak się pani zapatruje na taki pomysł?
– To są wybrani z najlepszych, bo tych wspaniałych, niezapomnianych uczestników było naprawdę wielu. Pomysł krążył od dawna, ale dopiero jubileusz sprawił, że mógł się zrealizować.
– Zdarzało się już w poprzednich edycjach, że oceniała pani uczestników którzy wcielali się na scenie w panią samą. Jakie
to dla artysty uczucie? I czy łatwo wtedy przychodzi ocena?
– Starałam się być wyrozumiała i traktować operowe wykony z przymrużeniem oka. Nie zapominajmy, że jest to program rozrywkowy, którego celem jest dobra zabawa i wspieranie potrzebujących.
– Która z metamorfoz, które widzieliśmy dotąd na scenie programu, zapadła pani w pamięci najbardziej?
– Och, jest takich wiele! Nie będę oryginalna, jeśli na początku tej listy wymienię Luisa Armstronga i Tinę Turner Kasi Skrzyneckiej. Zbigniew Wodecki Mateusza Ziółko, Julio Iglesias Rafała
Szatana, James Blunt i Czesław Niemen Filipa Lato czy Stan Borys Joasi Liszowskiej to także wyjątkowe kreacje, do których chętnie wracam. Nie mogę też zapomnieć metamorfoz Michała Grobelnego i Natalii Szroeder.
–Którazgwiazdokazałasię,pani zdaniem, największym czarnym koniem tego programu?
– Zdecydowanie był nim Adam Strycharczuk. Choć wszyscy są na swój sposób zaskakujący. Kto by się spodziewał, że drobna, delikatna Joanna Jabłczyńska o dziecięcym głosiku może być tak ostrą, charczącą i drapieżną Agnieszką Chylińską? A jednak Joanna jest aktorką, więc z założenia musi posiadać warsztat, który ułatwił jej to zadanie. A Adam? On rozwijał się na naszych oczach! To oczywiście świadczy nie tylko o jego talencie, pracowitości i determinacji, ale także o niebywałych umiejętnościach i metodach szkolenia naszych wybitnych trenerów: Agnieszki Hekiert i ówczesnego mistrza ruchu scenicznego Krisa Adamskiego.
– W tej edycji w roli uczestników znajdą się także byli jurorzy tego programu. Kusiło panią kiedyś, żeby się przekonać jak to jest po tej drugiej stronie jurorskiego stołu i znaleźć w gronie uczestników?
– Oczywiście, ale realizatorzy częściowo spełnili te marzenia. Miałam już przyjemność wcielić się w Montserrat Caballé i w Madonnę i mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję stanąć z drugiej strony stołu jurorskiego.