Niebezpieczna przejażdżka
Arkadiusz K. ( 31 l.) wsiadł jako pasażer do samochodu swojego o dziesięć lat młodszego kolegi Kacpra L. Młody kierowca założył się z jeszcze innym znajomym o to, który z nich szybciej dojedzie do wioski. Wystartowali. Niestety, auto, którym podróżował Arkadiusz roztrzaskało się o przydrożne drzewo. Kierujący nim 21-latek walczy o życie w szpitalu, pasażer zginął na miejscu.
– Takie wyścigi u nas we wsi to norma – twierdzą mieszkańcy Budwit pod Ostródą (woj. warmińsko-mazurskie), gdzie rozegrał się dramat. – Policja tu nie zagląda, więc urządzają sobie rajdy gruchotami, aż strach przejść ulicą. Ścigają się, robią zakłady, kto pierwszy dojedzie do wioski – relacjonuje jedna z mieszkanek wsi.
Tragicznego dnia paczka znajomych doskonale bawiła się z okazji nadchodzącej wiosny. Zabawa trwała do białego rana, alkohol lał się strumieniami. – Przez cały dzień i w nocy było słychać głośną muzykę, piski opon i ryk silników. To musiało źle się skończyć. No i źle się skończyło – wzdycha nasza rozmówczyni.
Dwa samochody, w których zasiedli młodzi kierowcy, ścigały się ze stacji paliw w Małdytach do miejscowości Kreki. To był głupi zakład o piwo, który z nich szybciej
Wujek się nie popisał… Prawie 2,5 promila alkoholu „wydmuchał” 36-latek z Tomaszowa Lubelskiego, który zabrał na przejażdżkę quadem 9-letnią siostrzenicę. A dokładniej, to wujek siedział z tyłu za dzieckiem jako pasażer i bełkotliwym głosem zachęcał dziewczynkę do coraz szybszej jazdy. Rzecz działa się w centrum miasta, więc jadący środkiem jezdni czterokołowiec z małą dziewczynką za kierownicą wzbudził zaniepokojenie przechodniów, którzy dali znać policji. Mundurowi szybko przerwali jazdę tandemowi, najpewniej zapobiegając nieszczęściu. Niedzielna przejażdżka znajdzie swój finał w sądzie.